Fijoł (LOT): Do lipca obsłużyliśmy już 4,5 mln pasażerów

Jak narodowy przewoźnik poradził sobie w pierwszej połowie bieżącego roku, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie oraz drastycznie wzrosły ceny paliw i energii? – Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że działamy w bardzo zmiennym otoczeniu. Każdy rok był swojego rodzaju wyzwaniem. Zawsze coś się działo. W 2017 roku opóźnienia w dostawie samolotów, w kolejnym problemy z silnikami Rolls-Royce'a dla samolotów dalekiego zasięgu, rok 2019 to z kolei globalny kłopot z odrzutowcami MAX. To, co się dzieje w Ukrainie w żaden sposób nie jest do tego podobne, ale oczekuje się od nas bardzo podobnego działania, czyli działania elastycznego – podkreślił gość debaty otwierającej KRL.

– Pamiętajmy, że pierwsze dwa miesiące bieżącego roku były miesiącami pandemii, później wybuchła wojna, która miała wpływ nie tylko na wypełnienia i wschodnie kierunki, ale również na percepcję Polski z punktu widzenia ruchu turystycznego. Polska przestała być postrzegana jako atrakcyjne miejsce wypoczynku. Ten ruch najlepiej płatny point-to-point osłabł i musieliśmy przekierować się bardziej w stronę ruchu wylotowego i transferowego. Później od kwietnia do czerwca mieliśmy z kolei do czynienia z bezprecedensowymi cenami ropy naftowej oraz wysokimi marżami rafineryjnymi, nie bez wpływu na nasz biznes – kontynuował Fijoł.

Wakacje były już jednak bardzo dobre dla PLL LOT. – W tej chwili do lipca mamy już tyle samo pasażerów, czyli 4,5 mln, co w całym 2021 roku. To nie jest oczywiście żaden punkt odniesienia, ponieważ mieliśmy do czynienia z dwoma latami z absolutnymi anomaliami, natomiast to pokazuje skalę wzrostu rynku. Życzyłbym sobie oczywiście, żeby pasażerowie z Ukrainy mogli wrócić na nasze rejsy i chcielibyśmy w ogóle wrócić na Ukrainę. Życzyłbym sobie również, żebyśmy obsługiwali coraz więcej biznesu – zaznaczył przedstawiciel narodowego przewoźnika.

– Nasze obserwacje pokrywają się z tym, co mówi IATA. Krzywe bookingowe faktycznie napawają optymizmem. Lipiec i sierpień były powyżej wyników z 2019 roku. Wówczas osiągnęliśmy rekordowe wypełniania. Jeszcze nigdy dotąd LOT nie miał Load Factor na poziomie 89 proc. Oczekiwania co do wyników z września również są bardzo dobre – zapewnił Fijoł.

PLL LOT wykorzystują aktualnie całą dostępną flotę, generując w ten sposób 90 proc. foteli, które były dostępne w 2019 roku. To ze względu na małe ograniczenia we flocie związane z wycofywaniem samolotów Q400. – Perspektywy oceniam pozytywnie, chociaż pierwsza połowa roku dla całej branży była trudna. Tak jak dla całego LOT-u. Staramy się postępować dość elastycznie. Nasz ruch z Ukrainy i Rosji to było blisko 10 proc. naszych pasażerów i te kierunki musiały być szybko zastąpione i zostały zastąpione. Pojawiło się Baku, pojawił się Kair, pojawiły się również nowe destynacje na Bałkanach. Baku i Kair zostaną w siatce zimowej, a wypełnienia na tych rejsach sięgają niemal 100 proc. Jestem optymistyczny co do przyszłości, ale powrót do rentowności w 2022 roku będzie jeszcze trudny – podsumował Fijoł.