Fijoł (LOT): Połączenia z Radomia mają uzasadnienie biznesowe

Przedstawiciel narodowego przewoźnika podczas jednej z debat został zapytany o przyszłe połączenia z południa Mazowsza. Dotychczas PLL LOT zdecydowały się uruchomić sprzedaż biletów na rejsy do trzech europejskich stolic. Czy pojawią się w rozkładzie lotów kolejne trasy? – Jak będziemy mieli coś do powiedzenia, to powiemy. Taka jest standardowa polityka informacyjna PLL LOT. Nie chodzimy i nie mówimy, że będziemy coś robić, tylko najpierw robimy, a potem informujemy. Serdecznie zapraszam osoby, które są odpowiedzialne za to, żeby Radom, Ziemia Radomska, południe Mazowsza i województwo świętokrzyskie, które będzie stanowiło właściwą bazę turystyczne dla tego lotnisko, aby również wykonali swoją robotę. Żeby nie zastanawiali się nad tym, co zrobić z tymi turystami, którzy przylecą do Radomia, żeby wykonali swoją część pracy promocyjnej, polegającą na tym, aby udać się do Rzymu, Kopenhagi i Paryża oraz w okolice tych miast, żeby rozmawiać z touroperatorami po tamtej stronie, ponieważ to właśnie w tej chwili jest czas, żeby informować ludzi, którzy odpowiadają za tworzenie pakietu po tamtej stronie, że jest takie połączenie, a następnie po przyjeździe czy przylocie do Radomia, można tutaj lub w okolicach spędzić przyjemnie czas – odpowiedział zgromadzonym w terminalu Fijoł.

– Kilka tygodni temu znalazłem w mediach artykuł "wiceprezes LOT-u tłumaczy się z połączeń do Radomia". Nie zamierzam się z niczego tłumaczyć dlatego, że otworzyliśmy z Radomia trzy trasy na jakieś ponad 100, które otwieraliśmy z ostatnich latach. Działania biznesowe i gospodarcze, które podejmowaliśmy, przynosiły pozytywne rezultaty. Nie zamierzam się więc tłumaczyć z Radomia, tak samo jak nie zamierzałem się tłumaczyć z połączeń do Baku, Kairu, Prisztiny, Sarajewa czy połączeń z portów regionalnych. My po prostu robimy biznes i strategia krótko i średnio okresowa LOT-u zakłada, że będzie istniało lotnisko w Radomiu, które będzie stanowiło odciążenie dla lotniska Chopina. Robimy rzeczy, które mają uzasadnienie biznesowe i tak samo będzie z naszymi połączeniami z Radomia – zaznaczył Fijoł.

Przedstawiciel PLL LOT zapowiedział, że plany narodowego przewoźnika znad Wisły na najbliższy czas zakładają kontynuację tych działań, które były realizowane w latach 2016-19, czyli konsekwentny wzrost ruchu i liczby pasażerów, połączeń i maszyn. – Dwa tygodnie temu ogłosiliśmy oportunistyczną transakcję przejęcia sześciu samolotów 737 MAX 8 i one będą stanowiły takie pomostowe rozwiązanie do czasu rozstrzygnięcia przetargu flotowego. Przypomnę, że jeszcze w 2016 roku mieliśmy 40 maszyn, a teram mamy już 80. Zaczęliśmy z pięcioma Dreamlinerami, a teraz jest ich 15. Pochodną tego jest zwiększenie naszych mocy produkcyjnych i pochodną jest również liczba pasażerów. Po pierwszym bardzo ciężkim półroczu z punktu widzenia linii sieciowych, w którym zmagaliśmy się jeszcze z pandemią i wybuchła wojna, mamy bardzo dobre miesiące letnie, mamy bardzo dobry wrzesień i niezłe perspektywy na kolejne miesiące. Wraca ruch biznesowy. To widzimy na całym świecie. 75, a nawet 80 proc. tego ruchu biznesowego pojawia się znów na naszych pokładach. W związku z tym środki produkcji będą dalej w naturalny sposób rosnąć, pokazaliśmy, że umiemy je wykorzystywać i to zamierzamy robić – kontynuował Fijoł.

Członek zarządu PLL LOT przyznał, że pewne działania wymagają specjalnej atencji. – Ta specjalna atencja dotyczy technologii. W dużej mierze to właśnie ukształtuje współpracę w najbliższym czasie pomiędzy środowiskiem agencyjnym, biurami podróży a przewoźnikiem, którym są PLL LOT. Czas pandemii wykorzystaliśmy bardzo dobrze. Aktualnie wyzwaniem dla każdego jest digitalizacja i automatyzacja procesów. Nasza siła ludzka jest coraz trudniejsza do pozyskania i coraz droższa w związku z tym konieczna jest automatyzacja tych procesów. Wprowadziliśmy wiele rozwiązań do zarządzania nieregularnościami. Jeśli wszystko działa jest znakomicie, musimy jednak też obsłużyć pasażera, który ma kłopoty ze swoim połączeniem z różnych powodów, pogodowych lub regulacyjnych. Ważną informacją jest to, że LOT dołącza do linii, które będą oferowały możliwość sprzedaży biletów w formacie NDC (New Distribution Capability). To jest duży program IATA, która ogłaszała go znacznie wcześniej. 20 największych linii lotniczych na świecie zaoferowało wówczas swoje bilety właśnie w tym formacie – tłumaczył zgromadzonym Fijoł.

– To jest rewolucja technologiczna, porównywalna z przejściem biletu papierowego, a ciągle jeszcze go pamiętamy, do biletu elektronicznego. Przejście na bilet w formacie NDC będzie oznaczało dokładnie taką samą zmianę. Zapraszam więc do wspólnej podróży w stronę NDC, ponieważ powinno być to wdrożone w sposób ewolucyjny, czyli w dialogu ze środowiskiem agencyjnym i biurami podróży, dlatego że za chwilę zmieni się naprawdę wszystko. Zmieni się sposób wyceny biletów lotniczych i tych schodków, znanych od początku lat 70-tych. Żeby to wszystko było możliwe, to już teraz musimy być w dialogu. Zachęcam więc do tego dialogu i kontaktu, bo to są zmiany trwające wiele miesięcy, żeby ustalić wspólnie w jaki sposób to będzie wyglądało. Dzięki temu nasza oferta będzie atrakcyjniejsza dla pasażera, wygodniejsza w obsłudze przez biura podróży, a na koniec także tańsza w dystrybucji. Zarówno biura podróży, jak i linie lotnicze pracują bowiem na bardzo niskich marżach i musimy wszędzie szukać optymalizacji, albo lepszej oferty dla pasażera, która spowoduje, że ten klient będzie chciał nam zostawić więcej swoich pieniędzy – podsumował Fijoł.