Francuski minister transportu chce, aby bilety lotnicze były droższe. Clément Beaune zamierza zaproponować wprowadzenia unijnego prawa „minimalnej ceny biletu lotniczego”. Zadaniem nowej regulacji ma być „walka z dumpingiem społecznym i środowiskowym”. Powstaje pytanie, czy powinien wyglądać wolny rynek gwarantowany przepisami unijnych traktatów?
Paryż od dłuższego czasu stara się, aby zohydzić ludziom latanie. Francuski rząd wprowadził już
podatki od lotów w pierwszej i biznes klasie, podniósł
podatek od paliwa lotniczego do prywatnych odrzutowców, zakazał lotów na trasach, które można
pokonać pociągiem w mniej niż dwie i pół godziny, czy wpadł na pomysł sfinansowania restrukturyzacji kolejowego przewoźnika podatkiem „solidarnościowym” od lotów.
– W pełni popieram opodatkowanie działalności zanieczyszczającej [planetę, od red.], aby inwestować w transformację ekologiczną” – stwierdził Clément Beaune w wywiadzie udzielonym dla francuskiego tygodnika L’Obs. Teraz, inicjatywa francuskiego ministra transportu jest jeszcze bardziej restrykcyjna. Clément Beaune chce, aby na ternie Unii Europejskiej obowiązywała „minimalna cena biletu lotniczego”.
– Bilety lotnicze za 10 euro w czasach transformacji ekologicznej nie są już możliwe! Nie odzwierciedla to ceny, jaką płacimy za planetę – stwierdził Beaune, nawiązując do polityk cenowych tanich linii lotniczych, głównie Ryanaira. Niskobudżetowi przewoźnicy od zawsze byli/są na cenzurowanym wśród francuskich polityków.
Francuski minister chce ustalić wraz z swoimi odpowiednikami z innych państw członkowskich Unii Europejskiej „minimalnej ceny biletu lotniczego”, aby „walczyć z dumpingiem społecznym i środowiskowym”. Propozycja legislacyjna, która zostanie przedłożona w nadchodzących dniach powinna zadowolić Jean-Pierre'a Farandou, szefa SNCF, który pod koniec 2021 roku stwierdził, że „to nie pociąg jest drogi, tylko samolot nie jest za tani”.
Zdaniem zwolenników ustalenia minimalnej ceny biletów lotniczych, ceny lotów oferowane przez niektórych przewoźników w rzeczywistości nie pokrywają realnych kosztów podróży lotniczych w przeliczeniu na jednego pasażera. Austria chciała, aby cena biletów lotniczych nie była niższa od rzeczywistych podatków i kosztów, czyli około 40 euro.
Warto przypomnieć, że w 2020 r. dyrektor generalny Ryanair DAC, Eddie Wilson, ostro skrytykował plany wprowadzenia podobnego przepisu w Austrii, nazywając kontrolę cen „godną Korei Północnej”. Nie sposób nie zgodzić się ze słowami Wilsona, gdyż w oparciu o zapisy Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej na terenie strefy obowiązuje jednolity rynek, który funkcjonuje w oparciu o konkurencję. Jego sukces
opiera się na tym, że konsumenci mogą kupować towary będące wynikiem konkurencji między graczami, która to konkurencja tworzy miejsca pracy.