Tylko pięć krajowych połączeń obejmie przegłosowany przez parlamentarzystów we Francji zakaz lotów na trasach, które można pokonać pociągiem w czasie krótszym niż dwie i pół godziny. Cztery z nich dotyczą rejsów z portu Paryż-Orly.
Drastyczny wydawało się środek zapobiegawczy w praktyce nie wygląda już tak imponująco i zablokuje zaledwie 4,6 proc. tras lotów krajowych. Trudno więc nazwać to rewolucją, nawet jeśli oferowanie na tych połączeniach jest znacznie większe niż na pozostałych.
Nowe prawo będzie miało wpływ tylko na pięć z ponad 100 tras krajowych we Francji, więc konsekwencje dla przemysłu lotniczego nie będą aż tak złe, jak oczekiwano. Poświęcone zostaną cztery połączenia z portu Paryż-Orly, a konkretnie do Bordeaux, Nantes, Lyonu i Rennes. Poza nimi samoloty
narodowego przewoźnika znad Sekwany nie będą mogły przemieszczać pasażerów na trasie Marsylia - Lyon.
Nowy zakaz jest częścią szerszej ustawy klimatycznej. Przyjęty wcześniej dokument ma na celu zmniejszenie emisji dwutlenku węgla w 2030 roku o 40 proc. w porównaniu z poziomem z 1990 roku. Aktywiści oskarżają jednak prezydenta Emmanuela Macrona o osłabienie obietnic w projekcie ustawy klimatycznej.
Głosowanie nad nowym projektem nastąpiło kilka dni po tym, jak decydenci nad Sekwaną przyjęli dokapitalizowanie dla Air France w wysokości 4 mld euro i staną się największym akcjonariuszem narodowego przewoźnika powietrznego. Taką formę pomocy zatwierdziła później Komisja Europejska. Więcej o tym pisaliśmy w
TYM TEKŚCIE.
Niektórzy działacze na rzecz ochrony środowiska we Francji twierdzą, że przegłosowana ustawa klimatyczna nie idzie wystarczająco daleko. Obywatelskie forum, założone przez prezydenta Macrona w celu pomocy w kształtowaniu polityki klimatycznej, wzywało do rezygnacji z lotów na trasach, na których podróż pociągiem trwa krócej niż 4 godziny. Więcej o tym pisaliśmy w
TYM TEKŚCIE.
Francja rozważała już także wszelkiego rodzaju inne środki mające na celu ograniczenie emisji pochodzących z lotnictwa. Na przykład we wrześniu ubiegłego roku sondowano wdrożenie najwyższego na świecie podatku ekologicznego, który miał wynosić 400 euro w przypadku lotów długodystansowych w klasie biznes. Poza tym zastanawiano się nad zakazem budowy nowych lotnisk i rozbudową istniejących.