Trzy argumenty przeciwko inwestowaniu w rozbudowę lotniska w Radomiu? Lokalizacja (lotnisko znajduje się blisko centrum miasta), dojazd i koszt. Wszystkie te czynniki, zdaniem Adriana Furgalskiego, wiceprezesa ZDG TOR, przesądzają o tym, iż jest to pomysł chybiony.
W środę (17 stycznia) Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze”
podpisało z władzami Radomia list intencyjny, który pozwoli stronom w pełni ocenić sytuację spółki, czy określić strukturę transakcji. To właśnie radomski port ma największe szanse, by stać się lotniskiem pomocniczym, do którego będą przeniesione tanie linie i czartery z Warszawy. Adrian Furgalski twierdzi, że jest to pomysł chybiony. I wskazuje lepsze rozwiązanie – rozbudowę lotniska w Modlinie.
– Pytam się, dlaczego Modlin się dusi i ma 3 miliony pasażerów rocznie, a Radom stoi pusty – odprawił raptem 11 tys. pasażerów w 2017 roku, i to też w bólach, bo tam raz jeden przewoźnik przychodzi, dostaje dopłaty, żeby latać, choć nawet one nie są dla niego satysfakcjonujące, bo woli latać tam, gdzie jest większy potencjał – twierdzi Furgalski, wchodząc w dyskusję z PPL, który wskazuje znów, iż Radom ma większy potencjał demograficzny, gospodarczy i turystyczny od Modlina.
Tymczasem ekspert ZDG TOR twierdzi, że postawienie sytuacji w ten sposób zachęca do bratobójczej walki, na której nikt nie skorzysta. I przypomina, że w ciągu 2-3 lat wybudowana zostanie łącznica kolejowa do Modlina. – Nawet po zbudowaniu trasy S7 podróż do Radomia będzie trwała znacznie dłużej. Dodatkowo port radomski leży blisko centrum miasta, a to wymusi wypłaty sporych odszkodowań mieszkańcom – argumentuje Furgalski.
Zdaniem eksperta PPL, które jest udziałowcem lotniska w Modlinie, "pokłócił się" z pozostałymi udziałowcami, przez co blokuje rozwój portu. – Gdyby dzisiaj rozpoczęła się inwestycja w Modlinie, to za dwa, trzy lata oddajemy nowy terminal, większe płyty postojowe i możemy przyjąć 6 milionów pasażerów, a docelowo 40 milionów pasażerów. Tam nie ma żadnych ograniczeń środowiskowych, nie mieszkają tam ludzie. A w Radomiu, jak popatrzymy na zdjęcie pasa z góry, to widzimy zabudowę – dodaje Furgalski.
W opinii Furgalskiego najważniejsze jest poczekać na całościową analizę rynku. To ona wskaże, czy lotnisko w Radomiu jest potrzebne.
Rozbudowa kolejnego, pomocniczego portu na Mazowszu jest konieczna, ponieważ Lotnisko Chopina do 2021 roku osiągnie maksymalną przepustowość. Problem ma rozwiązać dopiero oddanie do użytku Centralnego Portu Komunikacyjnego, jednak stanie się to najwcześniej w 2027 roku. Lotnisko pomocnicze miałoby przejąć ruch czarterowy i niskokosztowy z Okęcia.