Konflikt Ryanaira z internetowymi biurami podróży okazał się wyniszczający dla irlandzkiego przewoźnika. Decyzją sądu „piraci” wycofali ofertę niskokosztowca, a linie lotnicze zanotowały spadek zysków. Ryanair zaczął więc podpisywać umowy o współpracę z „piratami”.
Ryanair od długiego czasu kwestionował sprzedaż biletów lotniczych na własne rejsy przez internetowe biura podróży (ang. Online Travel Agency). Przewoźnik wielokrotnie wskazywał, że zakup biletu przez pośredników jest dla pasażerów niekorzystny, gdyż „piraci” zawyżają ceny usług dodatkowych lub pobierają opłaty, których Ryanair nigdy nie pobierał. Zdaniem irlandzkiego przewoźnika
pośrednicy to oszuści i złodzieje.
Niskokosztowe linie wskazywały, że zakup biletów powinien następować jedynie poprzez oficjalną stronę internetową i aplikację mobilną, gdyż internetowe biura podróży nigdy nie były oficjalnymi partnerami przewoźnika rodem z Irlandii. Tanie linie z Irlandii były/są zdania, że „pośrednicy” (OTA) nie przekazywały liniom lotniczym prawdziwych danych kontaktowych pasażera ani dokładnych szczegółów płatności, które muszą być podane ze względów bezpieczeństwa podczas dokonywania rezerwacji.
Wycofanie oferty
Na początku grudnia większość większych internetowych biur podróży m.in. Booking, Kiwi czy Kayak nagle
wycofały ze sprzedaży na swoich stronach internetowych bilety na przeloty oferowane przez Ryanaira. Takie działanie było pokłosiem nacisków ze strony urzędów ochrony konsumentów lub, jak wskazuje budżetowy przewoźnik, odpowiedź na niedawne orzeczenie irlandzkiego Sądu Najwyższego, który przyznał firmie Flightbox kategoryczny zakaz kopiowania treści ze strony przewoźnika i udostępniania jej internetowym biurom podróży na ich własne potrzeby.
Ryanair wskazywał, że liczba biletów rezerwowanych przez pośredników jest „niewielka”. Co innego pokazał raport finansowy za trzeci kwartał roku obrachunkowego 2024. Oprócz spadku – kluczowego z punktu widzenia rentowności operacji lotniczych – współczynnika wypełniania miejsc w samolotach, Ryanair zaraportował spadek zysku kwartalnego. Irlandzkie linie zarobiły jesienią i na początku zimy jedynie 14,8 mln euro. Dla porównania w poprzednim finansowym roku w tym samym okresie działalność przewoźnika wygenerowała 211 mln euro. Spadek zysków wyniósł aż 93 proc.
Hipokryzja Ryanaira
Nagły spadek zysków i wskaźnika zajętości miejsc (ang. load-factor) oznacza, że liczba rezerwowanych biletów lotniczych na rejsy Ryanaira przez pośredników nie była „niewielka”. Michael O’Leary, dyrektor generalny niskokosztowych linii, na konferencji prasowej w Warszawie wskazał, że bilety zarezerwowane poprzez pośredników, w zależności od sezonu, to od 10 do 15 proc. łącznie sprzedanych biletów.
Irlandzkie linie lotnicze, podobnie jak większość niskokosztowych, ale również tradycyjnych operatorów, liczy głównie na osiągnięcie zysku operacyjnego, a przede wszystkim netto. Przewoźnik, patrząc swoich interesów, zaczął podpisywać umowy o współpracę z podmiotami, które traktował za największych wrogów. Piraci stali się przyjaciółmi. Irlandzkie linie zawarły już umowy z
Kiwi czy
loveholidays. Nie jest wykluczone, że niskokosztowy przewoźnik podpisze w najbliższym czasie umowy z innymi internetowymi biurami podróży, lecz pod pewnymi warunkami.
– Inni piraci zgłosili się do nas, ale jeśli kradną nasze dane i oszukują klientów, to nie mamy o czym rozmawiać – powiedział Michael O’Leary, dyrektor generalny Grupy Ryanaira na konferencji prasowej w Warszawie. – Jeśli [OTA, od red.] zrezygnują z nielegalnego włamania na nasze strony i są gotowi do normalnej współpracy, to podpiszemy umowy [o sprzedaż naszych biletów, od red.] – dodał O’Leary.