Brian Pearce, szef działu ekonomicznego IATA, przedstawił aktualną sytuację branży lotniczej, dotkniętej kryzysem wywołanym wirusem COVID-19, który okazuje się największym od czasu drugiej wojny światowej. Efektywny przebieg procesu odnowy mogą zapewnić wdrażane testy, szczepionka i jednolite przepisy krajowych rządów dotyczące ograniczeń w podróżowaniu.
Już pierwszy zaprezentowany wykres uświadamia skalę katastrofy sektora lotniczego, który stracił ponad połowę pasażerów, a dokładnie 66 proc. To cofnęło globalny ruch w statystykach do poziomów z początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Takich drastycznych zmian nie było nawet po zamachach z 11 września w Stanach Zjednoczonych oraz po Wielkim Kryzysie Finansowym. W obu przypadkach branża szybko się odbudowała.
Największe narodowe linie lotnicze uratowały pakiety wsparcia oraz długoterminowe pożyczki na łączną sumę 173 mld dolarów. Taka kwota może okazać się niewystarczająca i niewykluczone są kolejne interwencje związane z państwową pomocą. - Niektórzy przewoźnicy nie przetrwają tych zawirowań. Rządowa pomoc nie może trwać wiecznie i też ma swoje limity, co pokazuje najlepiej przykład Stanów Zjednoczonych - stawia sprawę jasno Pearce. Globalne zadłużenie linii lotniczych szacowane jest w tym momencie na 651 mld dolarów. To ponad 220 mld dolarów więcej niż przed rokiem i wybuchem pandemii koronawirusa SARS-CoV-2.
Zdecydowanie mniejsze straty zanotowano w sektorze usług cargo. Tutaj spadki w krytycznym momencie w kwietniu, biorąc pod uwagę globalne statystyki, nieznacznie przekroczyły 20 proc. - Straty w tym przypadku nie są duże, ale mimo solidnych wyników, korzyści z tej działalności nie są aż tak znaczące - zaznaczył Pearce.
Pozytywne przesłanki i nadzieje na szybsze ożywienie daje krajowy ruch pasażerski. - Dostrzegamy jego pełną odbudowę w Rosji - podkreślił szef działu ekonomicznego IATA. Bliski poziomów sprzed pandemii jest także krajowy rynek pasażerski w Chinach, który systematycznie wzrasta od wiosny. Dużo gorzej sytuacja wygląda w Stanach Zjednoczonych, gdzie wciąż nie osiągnął nawet połowy wskaźników z ubiegłego roku. Zaledwie w kilku procentach odbudował się natomiast krajowy ruch w Australii, ale tam nadzieję daje wyciszenie drugiej fali pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 oraz zniesienie stanowych ograniczeń.
Co wydaje się najlepszą receptą na wyjście z tej zapaści? Przykłady obowiązkowych testów w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej, takich jak Ekwador i Honduras, pokazują że świetnym rozwiązaniem są testy. Pełna swoboda przemieszczania się drogą powietrzną, bez obowiązkowej kwarantanny, stosowana odważnie jesienią przez Brazylię i Meksyk, nie zagwarantowała jednak sukcesu i spodziewanego poziomu ożywienia.
Cierpliwości wymaga również proces wdrożenia szczepionek. Według przewidywań IATA nawet dzięki nim ruch lotniczy odbuduje się do poziomu sprzed pandemii najwcześniej w 2024 roku. Przychody przewoźników jeszcze w przyszłym roku będą o połowę niższe niż przed kryzysem wywołanym wirusem COVID-19. Nie poprawią ich przewozy ładunków, które globalnie będą stanowić najwyżej 25 proc. przychodów wszystkich linii lotniczych. Straty przewoźników za 2020 rok szacuje się na poziomie 118 mld dolarów. Kolejne dwanaście miesięcy również będą trudne dla branży, która dopiero rozpocznie długi proces odnowy.
Straty w 2021 roku szacowane są w tej chwili na blisko 40 mld dolarów. Spalanie gotówki zakończy się dopiero w ostatnim kwartale przyszłego roku. Niektórym pieniądze skończą się niestety jeszcze przed dystrybucją szczepionki. - Najdłużej potrwa odbudowa ruchu na trasach długodystansowych - nie ma wątpliwości Pearce. Linie lotnicze, których strategia opierała się właśnie na takich połączeniach, muszą więc jak najszybciej zmienić model biznesowy albo stawić czoła najtrudniejszym wyzwaniom.