IATA nie ustaje w swojej krytyce działań Unii Europejskiej w zakresie ograniczania emisji transportu lotniczego. Zrzeszenie zakazy lotów krótkodystansowych nazywa rządowym greenwashingiem i wzywa to podejmowania rozsądniejszych działań, które będą miały rzeczywisty wpływ na poprawę stanu środowiska naturalnego.
W zeszłym roku członkowie Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) zobowiązali się do wspierania długoterminowego celu lotniczego (LTAG) w zakresie zerowej emisji dwutlenku węgla netto do 2050 r. IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) podkreśla, że cele te są przez przewoźników traktowane poważnie, ale ich wdrożenie musi odbywać się w porozumieniu z rządami, które muszą je traktować w ten sam sposób.
Dekarbonizacja to nie dodatkowy podatek
– Powiem to jeszcze raz. Dekarbonizacja lotnictwa to poważna sprawa i rządy nie mogą jej wykorzystywać do wzmacniania finansów skarbu państwa – mówił podczas IATA AGM Willie Walsh, dyrektor generalny IATA. – Ważne jest, aby decydenci kierowali się faktami, a nie fikcjami, i pokrzepiające jest to, że 75 proc. podróżnych postrzega zielone podatki takimi, jakimi są – niczym więcej niż rządowym greenwashingiem – dodawał Walsh.
Na poparcie swoich słów podawał kilka przykładów. Zwrócił uwagę na problemy jakie pojawiają się w Unii Europejskiej w związku z
planowanym poszerzeniem funkcjonowania systemu ETS oraz jego zgraniem z wcześniej wypracowanym w ramach ICAO systemem CORSIA. Zdaniem Walsha Unię Europejską dopadła w tym zakresie amnezja – organizacja wcześniej sama bowiem promowała rozwiązania w ramach CORSIA, ale teraz znacząco zmieniła swoje podejście do tematu. Co więcej niektóre państwa europejskie rozważają opodatkowanie paliwa lotniczego, co byłoby zdaniem przedstawiciela IATA pogwałceniem Konwencji Chicagowskiej.
– Argument, że lotnictwo nie jest opodatkowane, jest nie do przyjęcia. Przeanalizowaliśmy dane z prawie 7 miliardów biletów sprzedanych na loty międzynarodowe od 2018 roku, które wykazały, że linie lotnicze zapłaciły ponad 380 miliardów dolarów podatków i opłat, co zwiększyło cenę biletu o ponad 33%. A jeśli uwzględnimy loty krajowe, kwota 380 miliardów dolarów wzrośnie do pół biliona dolarów – zaznaczał podczas IATA AGM Willie Walsh, dyrektor generalny IATA.
Zakaz lotów krótkodystansowych nie ma sensu
Francja zdecydowała się na ograniczenie lotów krótkodystansowych na trasach, gdzie dostępna jest kolejowa alternatywa. Ma to pomóc w osiągnięciu redukcji emisji o 40 proc. do roku 2030 w tym państwie. IATA twierdzi, że decyzja miała charakter czysto polityczny i była oparta na niewielkiej liczbie danych. Dotyczy ona bowiem tylko trzech tras z Bordeaux, Nantes, Lyonu do Paryża, które odpowiadały za 0,3 proc. emisji lotnictwa we Francji lub patrząc inaczej 3% emisji generowanych przez loty krajowe.
– Widać więc, że decyzje nie są oparte na danych ani nie są ugruntowane w rzeczywistości. Politycy wolą jednak takie spektakularne deklaracje, zamiast skupiać się na ulepszaniu istniejących systemów, które mogłyby przynieść większe korzyści bez ograniczania mobilności – zaznaczał Walsh. – To rządowy green washing. To tylko trzy destynacje bez żadnego znaczenia dla emisji czy funkcjonowania rynku – podkreślał szef IATA.
SAF i otwarte niebo
Zrzeszenie przygotowało zestaw map drogowych, które mają ułatwić osiągnięcie celów klimatycznych, które wskazują na konkretne kroki jakie należy podjąć w zakresie technologii, infrastruktury, finansowania, decyzji politycznych czy operacyjnych.
Wśród działań, które powinny zostać natychmiast podjęte przez europejskie rządy przedstawiciela IATA wymieniali przede wszystkim wsparcie dla produkcji zrównoważonego paliwa lotniczego (SAF), którego produkcja zapewnia obecnie mniej niż 0,1 proc. poziomu potrzebnego do osiągnięcia celów klimatycznych. – Każda kropla SAF, jaką kiedykolwiek wyprodukowano, została zakupiona i zużyta. Problemem są niewystarczające do zaspokojenia popytu zdolności produkcyjne – przypomina Walsh. Dodaje przy tym, że są państwa, które ciągle wspierają producentów paliw kopalnych, ale nie chcą zaangażować się we wsparcie produkcji SAF.
Druga kwestią jest bardzo powolne wdrażanie Jednolitej Europejskiej Przestrzeni Powietrznej [SES - Single European Sky], które Walsh ocenił jako frustrujące. W tym miejscu warto przypomnieć, że inicjatywa stworzenia SES została po raz pierwszy przedstawiona przez Komisję Europejską niemal dwie dekady temu. Ocenia się, że wdrożenie SES mogłoby znacząco poprawić efektywność operacji lotniczych na Starym Kontynencie i zmniejszyć emisje o 12 proc.
– Moja krytyka Europy nie dotyczy celu jakim jest dekarbonizacja, ale raczej sposobu w jaki do niego UE chce dojść – podkreślał Walsh.