Rosyjska agresja na Ukrainę nie ma dużego bezpośredniego wpływu na światowy sektor lotniczy. Jej bezpośredni wpływ ma charakter regionalny, a pośredni wiąże się przede wszystkim ze wzrostem cen paliwa lotniczego. Wojna może jednak spowolnić odbudowę rynku europejskiego po pandemii.
Rosyjski atak na Ukrainę w lutym 2022 r. oznaczał zamknięcie przestrzeni powietrznej Ukrainy, Rosji, Białorusi i Mołdawii oraz uziemienie wszystkich przewozów pasażerskich realizowanych do Ukrainy. Kolejne miesiące przyniosły sankcje i ograniczenie ruchu lotniczego pomiędzy Zachodem i Rosją niemal do zera. Z punktu widzenia Europy Środkowej i Wschodniej miało to ogromne znaczenie dla sektora lotniczego, ale z globalnego punktu widzenia problem nie jest aż tak poważny.
Wojna w Ukrainie nie tak istotna dla lotnictwa– Chcielibyśmy pokoju i żeby ta wojna się skończyła. To oczywiste, ale z punktu widzenia światowego rynku lotniczego bezpośredni wpływ konfliktu nie był zbyt duży. Najbardziej dotknął on te linie lotnicze, które realizowały połączenia lotnicze w przestrzeni nad Syberią, która została zamknięta. Pośrednio najpoważniejszym skutkiem wojny był wzrost cen paliwa lotniczego, który znacząco przekroczył nasze prognozy z początku roku, a to miało istotny wpływ na poziom kosztów linii lotniczych – mówił podczas spotkania z mediami Willie Walsh, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA).
Walsh dodawał przy tym, że wpływ wojny został też osłabiony przez ciągle utrzymujące się restrykcje związane z COVID-19 w Chinach, co przekłada się na nieduży ruch pomiędzy Państwem Środka a Europą. – Gdyby wojna zaczęła się w normalnych warunkach rynkowych, to jej wpływ byłby zdecydowanie większy, zwłaszcza na przewoźników operujących w rosyjskiej przestrzeni powietrznej – zaznaczył Walsh.
– Szczęśliwie nie mamy jeszcze światowej recesji gospodarczej. Rosja i Ukraina notują spadek PKB, ale nie miało to w tym roku jeszcze dużego znaczenia dla światowej gospodarki, która zwalnia, ale ciągle radzi sobie całkiem dobrze. Banki narodowe podnoszą stopy procentowe, walcząc z inflacją, i to przynosi efekty. Co interesujące, mamy spowolnienie wzrostu gospodarczego, ale bez wzrostu bezrobocia – podkreślała Marie Owens-Thomsen, główna ekonomistka IATA.
Rynek rosyjski, białoruski, ukraiński i mołdawski razem stanowiły jedynie 2,3% całego ruchu lotniczego w roku 2021, a ok. 7% światowego ruchu lotniczego odbywało się nad Syberią. Trasa nad Rosją pozostaje zamknięta dla większości przewoźników ze względu na sankcje – to przekłada się na większe koszty tych operatorów, którzy z niej najczęściej korzystali, ale w skali globalnej nie jest to obecnie znaczące. W ostatnich miesiącach wrócił również ruch w mołdawskiej przestrzeni powietrznej.
Loty nad Syberią a odbudowa rynku chińskiegoW roku 2023 kwestia lotów w rosyjskiej przestrzeni powietrznej nad Syberią może jednak stać się bardziej paląca. Jeśli Chiny w końcu się otworzą, to przewoźnicy z tego państwa będą mogli latać do Europy z wykorzystaniem tej krasy.
Współpraca pomiędzy Rosją i Chinami jest nadal dość ścisła i nie ma tu mowy o żadnych ograniczeniach. W przypadku przewoźników europejskich obecnie takiej możliwości nie ma – pomijając samą kwestię prowadzania walk i ich ewentualnej chęci do powrotu do obsługi tego połączenia.
To zaś doprowadzi do sytuacji, w której przewoźnicy z Chin będą mogli korzystać ze zdecydowanie krótszej i tańszej trasy
niż ich europejscy odpowiednicy, co będzie oznaczało znaczące zaburzenie konkurencji. – Jako IATA jesteśmy za równym traktowaniem przewoźników i otwarciem rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla ruchu cywilnego, ale to nie jest w naszej mocy – zaznaczał Walsh.
Dodawał także, że kwestia ta będzie nabierać znaczenia wraz ze wzrostem ruchu do Chin i aktywnością tamtejszych przewoźników.
Ostatnio powrót na trasę do Pekinu oraz zwiększenie obecności na innych kierunkach azjatyckich zapowiadał PLL LOT. Przewoźnik podkreślał przy tym, że
konieczność omijania Rosji oraz znaczącego wydłużenia czasu przelotu ma istotny wpływ na efektywność tych połączeń.
Wojna hamuje odbudowę w części EuropyIATA zakłada, że w skali globalnej linie lotnicze zaczną przynosić zyski już w roku 2023. W 2022 „na plusie” będą już przewoźnicy amerykańscy, ale europejscy stracą ok. 3,1 mld USD. Europa ma wrócić do pozytywnych wyników finansowych w roku 2023, ale nie będą one jeszcze oszałamiające i osiągną ok. 621 mln USD. Zgodnie z prognozami stowarzyszenia popyt w roku 2023 wzrośnie o 8,9% a podaż miejsc na europejskim rynku o 6,1%. Ogólnie w roku 2023 europejskie linie lotnicze powinny osiągnąć 88,7% przewozów z okresu przed pandemią przy 89,1% podaży miejsc.
Woja w Ukrainie jest jednym z czynników, które hamują wzrost niektórych przewoźników europejskich, zwłaszcza tych działających na wschodzie, jak Finnair i LOT. IATA zwraca również uwagę na to, że w Europie nadal można spodziewać się trudności w niektórych hubach oraz problemów związanych ze strajkami. Odbudowa w naszym regionie będzie więc nieco wolniejsza.