Indyjscy śledczy rozpoczęli 9 sierpnia badanie czarnej skrzynki Boeinga 737, który podczas lądowania na lotnisku Calicut w Indiach wypadł z pasa. W katastrofie zginęło 18 osób, wypadek samolotu był najgorszym tego typu zdarzeniem w Indiach od 10 lat.
Samolot Air India Express wykonywał rejs repatriacyjny dla obywateli Indii. Utknęli oni w Dubaju z powodu pandemii koronawirusa. Maszyna
lądowała w piątek (7 sierpnia) w trakcie ulewnego deszczu, co mocno ograniczało widoczność. Boeing ze 190 osobami na pokładzie nie zatrzymał się na drodze startowej i wpadł do doliny, znajdującej się tuż za nim, przełamując się na pół. Zginęło 16 pasażerów oraz dwaj piloci.
W niedzielnym wywiadzie z partnerem Agencji Reutera, firmą ANI, Arun Kumar, szef indyjskiej Dyrekcji Generalnej Lotnictwa Cywilnego, powiedział, że kraj udostępni odzyskane transkrypcje międzynarodowym śledczym, a także producentowi, Boeingowi. – Dopiero po przeprowadzeniu dokładnej i bezstronnej sondy możemy powiedzieć, co się stało – stwierdził Kumar.
Pas startowy lotniska Calicut o długości 2700 metrów, jest znany ze spadków powierzchni na swoich końcach. Pozostawia to niewiele miejsca na błędy, w razie gdyby pilot przekroczył drogę startową w wyniku błędu czy awarii technicznej.
Lądowanie Air India Express było, według Aruna Kumara, drugim podejściem z wiatrem tylnym. Maszyna wylądowała jednak na długości 1000 m pasa startowego. Tę wersję wydarzeń potwierdza funkcjonariusz kontroli ruchu lotniczego, zaznajomiony z katastrofą. Określił próbę lądowania przy tylnym wietrze, który zazwyczaj wykorzystuje się przy starcie, jako „nietypową”. Długość pasa startowego w Calicut wynosi około 2700 m, a samolot dotknął ziemi po przekroczeniu 1000 m długości, pozostawiając niewiele miejsca na wyhamowanie samolotu.
Rzecznik Air India zapewnił, że linie zapłacą odszkodowanie rodzinom ofiar katastrofy.