Bezpośrednie loty z Teheranu do portów lotniczych w Unii Europejskiej zostaną wznowione już pod koniec stycznia – ogłosił szef irańskiego urzędu lotnictwa cywilnego. Regularne loty przywrócone zostaną po zaledwie trzech miesiącach od nałożenia przez Brukselę sankcji na Iran.
Połączenia lotnicze zostaną przywrócone 31 stycznia, a pierwszą obsługiwaną trasą będzie Teheran – Paryż-Charles de Gaulle. Rejsy nie będą realizowane przez objęte sankcjami narodowe linie lotnicze Islamskiej Republiki Iranu, a będą wykonywane przez prywatną firmę lotniczą. O nowej „pracy” dla Iran Airtour Airlines poinformował Hossein Pourfarzaneh, szef irańskiego regulatora lotniczego, cytowany przez oficjalną agencję informacyjną IRNA.
W październiku
Unia Europejska nałożyła nowe sankcje na Teheran, oskarżając Iran o dostarczanie Rosji rakiet na potrzeby wojny w Ukrainie. Nowy pakiet sankcji objął umieszczenie na czarnej liście przewoźników lotniczych, którzy mają zakaz wykonywania operacji lotniczych w unijnej przestępni powietrznej, m.in. Iran Air, Mahan Air i Saha Air. Narodowe linie lotnicze były jedynym przewoźnikiem lotniczym Iranu, który obsługiwał regularne rejsy do kilku europejskich destynacji, w tym Hamburga, Londynu, Rzymu, czy Paryża.
Iran zaprzeczył wszelakim oskarżeniom i określił nałożone sankcje jako „wrogi akt”. Pourfarzaneh poinformował także, że inne, prywatne linie lotnicze (Qeshm Air) planują uruchomienie lotów do dwóch europejskich miast, lecz Irańczyk nie sprecyzował dokładnych kierunków. Sankcje nakładane na Iran przez Zachód, głównie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, uderzały również w branżę lotniczą, która – mimo wszystkich przeciwności – nauczyła się egzystować w bardzo ograniczonych warunkach rynkowych. Można nawet rzec, że Iran to lotniczy skansen, gdyż widok prawie 40-letnich samolotów, które nigdzie indziej nie wykonują już komercyjnych (pasażerskich) lotów to norma.
Sektor lotniczy w Iranie od lat cierpi z powodu międzynarodowych sankcji, które uniemożliwiają zakup samolotów z otwartego rynku i pozyskanie części zamiennych. Ograniczony jest także dostęp do usług serwisowych, czego efektem jest
wyuczenie się podrabiania podzespołów do leciwych samolotów produkcji Airbusa i Boeinga.