– Potrafimy się odnaleźć w lotniczej rzeczywistości i umiemy korzystać z dobrej koniunktury – podkreślił Michał Fijoł, prezes Polskich Linii Lotniczych LOT w trakcie spotkania z dziennikarzami po gali narodowego przewoźnika znad Wisły, wręczono nagrody dla najbardziej zasłużonych pracowników.
Wcześniej Maciej Małecki, Minister Aktywów Państwowych, zapowiedział, że
PLL LOT wracają na ścieżkę rozwoju i walczą o wynik netto powyżej miliarda złotych. Ponadto stanowczo zaprzeczył sugestiom o ewentualnym przejęciu narodowego przewoźnika przez zagraniczny podmiot.
Jak zrealizować ambitne roczne plany w obliczu tylu wyzwań z jakimi zmaga się lotnictwo w ostatnich latach? Według prezesa Fijoła są dwie recepty.
– Po pierwsze: uważna polityka handlowa. Umiejętne korzystanie z czasów dobrej koniunktury. Nie zawsze tak było. Były już czasy wzrostu rynku, a nie znalazło to odzwierciedlenia w wynikach LOT-u. Teraz wiemy już jak prowadzić swoją politykę handlową. Wykorzystaliśmy dobrze czas pandemii i jesteśmy firmą coraz bardziej technologiczną. Wdrażamy nowe systemy, które wspierają naszą pracę. To jest to, co decyduje, że funkcjonujemy tak jak funkcjonujemy, czyli bardzo sprawne zarządzanie siatką połączeń, które sprawia, że mamy bardzo dobre wyniki operacyjne – tłumaczył zgromadzonym Fijoł.
– Po drugie: ostrożność kosztowa. Nie możemy sobie pozwolić, żeby w tym konkurencyjnym rynku, wydawać nierozważnie pieniądze. Dlatego musimy być konkurencyjni kosztowo, żeby osiągać takie wyniki, jakie osiągamy. To co jest warunkiem niezbędnym, to jest też zaangażowany zespół, który akurat mamy – nie krył satysfakcji prezes PLL LOT.
Narodowy przewoźnik nie będzie dążył do szybszej spłaty państwowej pożyczki. – Wysoka płynność finansowa to jest bardzo ważna rzecz dla linii lotniczych, dlatego nasze sprawozdania finansowe i bilans są oglądane przez leasingodawców oraz instytucje finansowe. Jeśli LOT posiada gotówkę, to jest wiarygodny finansowo. Program pomocy publicznej został zatwierdzony decyzją Komisji Europejskiej i nie ma potrzeby, żeby dokonywać wcześniejszych spłat – przekonywał Fijoł.
Prezes PLL LOT tonował jednocześnie huraoptymizm związany z ewentualnym rozwojem działalności czarterowej narodowego przewoźnika. – Myślę, że dobrze odnajdujemy się na tym rynku. Chciałbym, żebyśmy zachowali odpowiednie proporcje. Na rejsach czarterowych lata zimą pięć samolotów dalekiego zasięgu, a latem sześć samolotów bliskiego zasięgu. Cała flota PLL LOT liczy 78 statków powietrznych, więc jest to istotna część naszego biznesu. Szczególnie istotna była w okresie pandemii. Niemniej naszą podstawową działalnością jest działalność rozkładowa – zaznaczył Fijoł.
Dla prezesa PLL LOT ważne w działalności narodowego przewoźnika znad Wisły w ostatnim czasie było odejście od dogmatu unifikacji oferty. Czyli, że na każdej trasie, niezależnie czy długiej czy krótkiej, czy do USA czy do Chin, musi być ten sam produkt. – W tej chwili zarządzamy tym dynamicznie. To znaczy, że pasażerowie na rejsach krajowych otrzymują wyłącznie słodką przekąskę. Podróżujący na dłuższych otrzymują stosownie więcej. Nasze menu pokładowe na rejsach do Stanów Zjednoczonych jest inne niż to do Korei Płd. To wynika z długości rejsu i oczekiwań pasażerów, a także konkurencji, którą mamy na tych trasach. To co jest naszym celem, to jest zadowolenie naszego klienta – kontynuował prezes PLL LOT.
– Jesteśmy punktualni, gościnni, rentowni. Będę to powtarzał jak mantra, bo to się materializuje. Blisko 80 proc. naszych pasażerów ocenia nas na "5" lub "6" w skali szkolnej. To są absolutnie niespotykane wysokie oceny. To jest też oczywiście wypadkowa wielu czynników, choćby tego, że jesteśmy punktualni. Pasażer rejsu niepunktualnego, choćbyśmy nie wiem co robili, to jak straci swoje połączenie i nie doleci na czas, to nie zostanie spełniona ta główna funkcja i nie będzie zadowolony. To zadowolenie pasażera pozostaje dla nas najważniejszą wartością, ponieważ przekłada się później nie tylko na nasze przychody, ale także na zadowolenie naszych załóg pokładowych – podsumował wątek Fijoł.