– Podróżni nabierają zaufania i kupują bilety lotnicze z każdym kolejnym zrealizowanym rejsem. W czerwcu sporo osób decydowało się na kupno biletów lotniczych last minute; teraz widać, że chętnie rezerwują także miejsca w dalszej perspektywie, na przykład na wrzesień – mówi w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Michał Kaczmarzyk, prezes linii Buzz, należącej do grupy Ryanair.
Emilia Derewienko, Rynek Lotniczy: Jak postępuje odmrażanie ruchu po fazie uziemienia lotnictwa? Z pewnością przewoźnikom, zwłaszcza niskokosztowym, zależy, aby wykorzystać obecne miesiące wakacyjne. Michał Kaczmarzyk, prezes linii Buzz: Latanie wraca. To nie są oczywiście bookingi na poziomie sprzed pandemii, ale współczynnik wypełnienia samolotów rośnie, szacujemy go na około 80 proc. Cierpi natomiast częstotliwość połączeń. Do końca lipca planujemy uruchomić usługi na poziomie 40 proc. naszego pierwotnego planu sprzed COVID-19 – mam tutaj na myśli loty czarterowe i wet lease. W sierpniu natomiast, aż do końca sezonu letniego, chcemy zrealizować 60 proc. naszego planowanego rozkładu.
Nie wykonujemy połączeń do Turcji, Izraela, Portugalii czy mniej turystycznej, a bardziej emigracyjnej Szwecji – do tych krajów obowiązuje bowiem travel ban, mamy zakaz lotów. Oczekujemy jednak, że 28 lipca, od kiedy zacznie obowiązywać nowe rozporządzenie pozwolenia na rejsy zagraniczne, do siatki połączeń wrócą również te kierunki. Bilety do tych miejsc od razu pojawią się w sprzedaży, nie będziemy zwlekać.
Wśród pasażerów obserwuję coraz większą pewność odnośnie podróży lotniczych – podróżni nabierają zaufania i kupują bilety lotnicze z każdym kolejnym zrealizowanym rejsem. Zaraz po przywróceniu ruchu w czerwcu sporo osób decydowało się na kupno biletów lotniczych last minute; teraz widać, że chętnie rezerwują także miejsca w dalszej perspektywie, na przykład na wrzesień.
Prognozy IATA (Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych – przyp. red.) są niestety nieubłagane – szacuje się, że powrót do poziomu ruchu sprzed pandemii może nastąpić nawet za cztery lata. Nasza sytuacja jest inna. IATA, pokazując prognozy, bierze pod uwagę także połączenia long-haulowe, i nie mam wątpliwości co do tego, że na rejsach dalekodystansowych ten ruch będzie odradzał się latami. My latamy głównie po Europie, a ruch point-to-point wróci szybko.
Kiedy oczekujecie powrotu poziomu ruchu sprzed pandemii? Już w kolejne wakacje chcemy powrócić do częstotliwości połączeń lotniczych z sezonu letniego 2019.
Na jakie trudności napotykacie przy przywracaniu ruchu lotniczego? Największym problemem jest brak koordynacji w formalnościach na poziomie krajów europejskich. Przed wjazdem do niektórych państw, takich jak Hiszpania czy Grecja, należy wypełnić formularz online i uzyskać specjalny kod QR. Polska jest wyjątkiem w Europie i każe wypełniać pasażerom papierowe deklaracje tzw. karty lokalizacyjne. Jest to o tyle absurdalne, ze formularze papierowe wypełnia się w samolocie, a więc jest kontakt między załogą, która rozdaje blankiety a pasażerami, podróżni wymieniają się długopisami – sprzyja to ewentualnemu rozprzestrzenianiu się wirusa. Dostrzegają to wszyscy przewoźnicy, zgłaszane jest to zarówno do Urzędu Lotnictwa Cywilnego jak i do Głównego Inspektoratu Sanitarnego – w obu przypadkach reakcja na problem jest zerowa.
Trzeba jednak powiedzieć, że pasażer żadnego innego środka transportu, ani autobusu, ani pociągu, nie ma tak sterylnych warunków do podróżowania jak w przypadku samolotu. Przed wejściem na lotnisko mierzona jest wszystkim pasażerom temperatura, od momentu wejścia do terminali obowiązkowe są maseczki, w samolocie działają filtry, które oczyszczają powietrze i likwidują wirusy. Tym bardziej nie należy psuć tego papierowymi formularzami i trzeba tę procedurę ujednolicić.
Podczas naszej poprzedniej rozmowy wspominał Pan, że gdyby istniał mechanizm wsparcia dla linii lotniczych, Buzz na pewno by z tego skorzystał. Czy coś podobnego się pojawiło?Niestety nie. Dobrze, że przynajmniej lotniska dostały wsparcie od państwa, szkoda natomiast, że większość tego wsparcia zamiast do lotnisk regionalnych trafiła do PPL, które nigdy nie potrzebowało żadnego wsparcia ze względu na pozycje monopolistyczną. Myślę, że również w najbliższych dniach usłyszymy cos o pomocy publicznej dla LOT.