Kenijski Urząd Lotnictwa Cywilnego zezwolił po prawie dwóch latach uziemienia na ponowne latanie po krajowym niebie boeingom 737 MAX – informuje "Business Daily Africa". To dobra wiadomość przede wszystkim dla Ethiopian Airlines.
Odrzutowce producenta z Chicago w minionym tygodniu uzyskały
ponowną certyfikację Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wcześniej takie dyrektywy wydały m.in.
europejska EASA,
amerykańska FAA,
brazylijski ANAC oraz
kanadyjski Transport Canada.
Najnowsza decyzja Urzędu Lotnictwa Cywilnego w Kenii otwiera drogę do operacji głównie dla
Ethiopian Airlines i ewentualnie Turkish Airlines (chociaż w tym przypadku potrzebnych jest znacznie więcej zezwoleń), ponieważ żaden z krajowych przewoźników nie korzysta jeszcze z boeingów 737 MAX, uziemionych niemal dwa lata po
katastrofie lotu ET302. Kenya Airways i niskokosztowe zależne Jambojet wykorzystują aktualnie do swoich regionalnych operacji mniejsze samoloty, takie jak Dash 8-400.
– Linie lotnicze mogą już latać boeingami 737 MAX na Jomo Kenyatta International Airport (niedaleko Nairobi – przyp. red). Nie ma już żadnych ograniczeń – zapewnił Gilbert Kibe, dyrektor generalny Urzędu Lotnictwa Cywilnego w Kenii. Jego słowa to zielone światło do planowanych zamówień Kenya Airways. Narodowy przewoźnik z Afryki Wschodniej zamierza bowiem w swojej flocie zastąpić starsze boeingi 737-700 nowszymi odrzutowcami, gwarantującymi jednocześnie więcej miejsc na pokładzie.
– Jedyną opcją w naszych planach są boeingi 737 MAX-8, ponieważ będzie nam łatwiej wyszkolić załogę i zapewnić obsługę techniczną samolotów – zdradził Michael Joseph, prezes Kenya Airways, zapytany przez dziennikarza "Business Daily Africa".
Popularność wersji 737 MAX potwierdzają styczniowe wyniki opublikowane przez Boeinga. Na 26 dostarczonych klientom samolotów, aż 21 były odrzutowcami, które systematycznie wracają do obsługi pasażerskiej linii lotniczych na całym świecie. Dodatkowe szkolenia dla pilotów rozpoczną wkrótce także
Polskie Linie Lotnicze LOT.