Właśnie wygasły umowy polskich menedżerów zatrudnionych w Kenya Airways przez Sebastiana Mikosza. Na początku 2018 roku zarząd zdecyduje o ich dalszych losach. Monika Kiełtyka-Michna, Edyta Kijewska-Teny, Magdalena Serwach, Marcin Celejewski oraz Michał Mierciak wcześniej współpracowali z obecnym prezesem m.in. przy ratowaniu LOT-u.
Wraz z zakończeniem kontraktu „ludzie” Mikosza wrócą do Polski. Michael Raders, przewodniczący rady nadzorczej w Kenya Airways, zaznaczył, że „był zadowolony z pracy zespołu”. Nie odpowiedział jednak wprost, czy oznacza to, że umowy polskich ekspertów zostaną przedłużone. Sprawy nie komentuje też sam Sebastian Mikosz.
Prezes linii na początku roku zaznaczył, że „polska drużyna” pomoże mu w restrukturyzacji Kenya Airways. Na zatrudnianie kolegów poskarżył się wówczas mediom Francis Atwoli, szef kenijskiej Centrali Związków Zawodowych. – Linie lotnicze, mające nazwę państwa na kadłubach maszyn, będące promotorem kenijskiej kultury i osiągnięć, powinny mieć również kenijską twarz. To całkowicie nie do zaakceptowania, że prezes Mikosz zatrudnił menadżerów ze swojej poprzedniej firmy – argumentował.
Nie można jednak odmówić polskiemu kierownictwu sukcesów. Jak
poinformowała agencja informacyjna Reuters, w pierwszym półroczu kenijska linia zmniejszyła straty o 20 proc. Przewoźnik ma apetyt na więcej, bo w ciągu 6-12 miesięcy planuje uruchomić połączenia do Stanów Zjednoczonych. Spółka przed opodatkowaniem odnotowała stratę w wysokości 3,77 mld szylingów kenijskich (za okres sześciu ostatnich miesięcy z 30 września włącznie). Zysk operacyjny wzrósł o 52 proc. w ujęciu rocznym do 1,44 mld kenijskich szylingów. Na ten wynik złożyły się obniżenie kosztów i zwiększenie liczby pasażerów.
Linie próbują realizować plan ratunkowy, przekazując akcje linii lotniczych bankom, u których są dłużnikami. Całkowity proces restrukturyzacji jest wyceniany na 2,2 mld dol. Tyle potrzeba, by przekształcić dług kenijskiego operatora w kapitał własny i zapewnić mu źródła finansowania.