Jak poinformowała agencja informacyjna Reuters, w pierwszym półroczu kierowana przez Sebastiana Mikosza kenijska linia zmniejszyła straty o 20 proc. Przewoźnik ma apetyt na więcej, bo w ciągu 6-12 miesięcy planuje uruchomić połączenia do Stanów Zjednoczonych.
Spółka przed opodatkowaniem odnotowała stratę w wysokości 3,77 mld szylingów kenijskich (za okres sześciu ostatnich miesięcy z 30 września włącznie). Zysk operacyjny wzrósł o 52 proc. w ujęciu rocznym do 1,44 mld kenijskich szylingów. Na ten wynik złożyły się obniżenie kosztów i zwiększenie liczny pasażerów. Prezes linii nie ukrywa zadowolenia. – Jest jeszcze miejsce do poprawy, ale ten wzrost to dobry znak – powiedział Sebastian Mikosz.
Były szef LOT-u kenijskimi liniami kieruje od czerwca 2017 roku. Początek kadencji nie był dla niego łatwy. W krótkim czasie zdążył już wymienić dotychczasową kadrę kierowniczą (którą zamienił na „swoich” ludzi z PLL LOT), a także doprowadzić do sprzedaży dwóch samolotów przewoźnika. Kilka tygodni od objęcia nowej funkcji musiał też zmierzyć się ze strajkami pracowniczymi. Od początku prezydentury Mikosz czyni kroki w kierunku restrukturyzacji. Linie próbują realizować
plan ratunkowy, przekazując akcje linii lotniczych bankom, u których są dłużnikami. Całkowity proces restrukturyzacji jest wyceniany na 2,2 mld dol. Tyle potrzeba, by przekształcić dług kenijskiego operatora w kapitał własny i zapewnić mu źródła finansowania.
Także
kenijski rząd i krajowi pożyczkodawcy zgodzili się na konwersję ponad 400 milionów dolarów długu Kenya Airways na kapitał własny. Daje im to kontrolę nad linią, a tym samym osłabia jednego z akcjonariuszy Air France KLM.
Czwarty co do wielkości przewoźnik w Afryce prawdopodobnie w ciągu najbliższych 6-12 miesięcy zacznie latać do Nowego Jorku. Będzie to możliwe, bo władze USA wydały zgodę na bezpośrednie loty do Nairobi. Mikosz upatruje, że obsługa tej destynacji ostatecznie przyniesie przewoźnikowi setki milionów dolarów. Zapewnia też, że ambicją Kenya Airways jest połączenie Afryki z światem.
Ich macierzysty kontynent ma
silne perspektywy rozwoju i niewystarczającą wydajność na niektórych trasach. By skupić się na afrykańskim rynku linie zrezygnowały z mało rentownych połączeń do Hong Kongu i Wietnamu.