– Meksyk ryzykuje utratę długoterminowego wzrostu liczby pasażerów i miliardów dolarów, jeśli nie uda mu się zbudować nowego lotniska w stolicy – poinformował we wtorek dyrektor Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego (IATA).
W ubiegłym tygodniu rząd Meksyku odłożył decyzję o zakończeniu budowy nowego lotniska w Mexico City. Prezydent Manuel Lopez Obrador poinformował, że projekt został „skażony przez korupcję” przed jego zwycięstwem w wyborach 1 lipca i naciskał, aby zamiast tego, rozwinąć istniejący wojskowy port lotniczy na północ od stolicy.
Nowa władza – nowe pomysły Nowo wybrany prezydent doszedł do władzy między innymi dzięki swej zdecydowanej, jak chcą inni populistycznej, antykorupcyjnej postawie. Problem jest rzeczywiście palący, bo Meksyk jest dotknięty plagą łapówkarstwa. Wedle Indeksu Percepcji Korupcji (Corruption Perceptions Index) tworzonego przez Transparency International, pozarządową organizację zajmującą się badaniem i zwalczaniem korupcji, Meksyk na sto osiemdziesiąt państw jest na sto trzydziestym piątym miejscu.
Obrador chce walczyć z zepsuciem aparatu państwowego, dając przykład urzędnikom swoim oszczędnym stylem życia. Nie zamierza np. przeprowadzić się do prezydenckiej rezydencji ze swego skromnego domu, chwali się, że nie ma konta w banku i karty kredytowej. Podczas swojej kampanii jego główne propozycje polityczne obejmowały
plany anulowania budowy nowego lotniska w stolicy państwa. O losach inwestycji ma zadecydować referendum planowane na październik tego roku.
– Aby nie podejmować złych decyzji, najlepiej wcześniej pytać – ogłosił prezydent i dodał – Meksykanie nie są niedojrzali. To inteligentny, mądry naród, więc użyjemy najbardziej z demokratycznych metod.
Anulowanie budowy nowego lotniska skutkowałoby stratami finansowymi. Inwestycja jest już realizowana od trzech lat. Pierwsza faza projektu – w tym terminal obsługujący 68 milionów pasażerów rocznie i trzy pasy startowe – miała zostać ukończona w 2020 roku.
Argumentem przeciw lotnisku podnoszonym przez Obradora jest przewidywany koszt realizacji opiewający na niebagatelną kwotę 13,3 miliarda dolarów, z czego 60 procent jest finansowane przez rząd meksykański, a pozostałe 40 procent to kredyty bankowe i papiery dłużne. Prezydent jako tańszą alternatywę sugeruje rozbudowę istniejącego już lotniska wojskowego położonego w pobliżu miasta.
Meksyk musi coś zrobić Obecne meksykańskie lotnisko pęka w szwach. Obsługuje 47 milionów pasażerów, czyli o prawie 50 procent więcej, niż wynosi jego zdolność projektowa, sięgająca 32 milionów. Nowe lotnisko jest niezbędne, aby umożliwić Mexico City korzystanie z jego idealnej pozycji geograficznej, która łączy Amerykę Północną i Amerykę Łacińską.
IATA podaje, że jeśli nowe lotnisko nie zostanie zbudowane, może to oznaczać o 20 milionów mniej pasażerów rocznie do roku 2035. Może to przełożyć się też na utratę 20 miliardów dolarów PKB i 200 000 miejsc pracy mniej w regionie do 2035 roku.
Nowy port lotniczy miałby powstać na terenie o powierzchni 4600 hektarów. Docelowo lotnisko ma mieć sześć pasów startowych i będzie w stanie obsłużyć do 120 milionów pasażerów rocznie. To o blisko cztery razy więcej niż aktualny port lotniczy, Aeropuerto Internacional Benito Juárez de la Ciudad de México.
Lekcja dla CPK Cała sytuacja jest podobna do tej związanej z Centralnym Portem Komunikacyjnym, którego powstanie zapowiada obecna władza, a który oprotestowuje największa partia opozycyjna. CPK miałby zastąpić obecne Lotnisko Chopina, które pęka w szwach, a możliwości jego rozbudowy się wyczerpują. I choć polski port, zamiast do lotniska w Meksyku, częściej porównywany jest do megalotniska na wzór tego w Singapurze, to jest to inwestycja, która rozbudza równie skrajne emocje, jak ta zlokalizowana w Mexico City.