Linie lotnicze Belavia mają przestać przewozić ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich obywateli Afganistanu, Iraku, Jemenu oraz Syrii. Takie żądanie wystosowali do władz z Mińska decydenci z Dubaju - informuje AFP.
Pod koniec ubiegłego tygodnia linie lotnicze
Turkish Airlines potwierdziły, że nie będą przyjmować na pokłady samolotów do stolicy Białorusi obywateli Iraku, Jemenu i Syrii. Wyjątkiem będą posiadacze paszportów dyplomatycznych. Dyrekcja Generalna Lotnictwa Cywilnego Turcji wydała zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Jemenu i Syrii, udających się do Mińska.
Później stosowną deklarację złożyły jeszcze Cham Wings Airlines. Syryjski przewoźnik zawiesił od soboty 13 listopada swoje rejsy do stolicy Białorusi. Według Marcina Przydacza, wiceministra spraw zagranicznych, z tych linii lotniczych korzystali migranci przybywający do Mińska. "Dobrze, że ta droga będzie zamknięta. Dyplomacja w działaniu" - podkreślił Przydacz na Twitterze.
O ile coraz mniej linii lotniczych realizuje połączenia z Bliskiego Wschodu na Białoruś, to jednak odrębną sprawą pozostają kwestie współpracy europejskich podmiotów leasingujących samoloty Belavii. Komisja Europejska poinformowała już w miniony czwartek że Unia Europejska będzie dążyć do umieszczenia na "czarnej liście" przewoźników, na pokładach których do Mińska przedostają się migranci, którzy później nielegalnie próbują sforsować granicę z Polską i pozostać na obszarze Wspólnoty.
Szerzej o możliwych działaniach UE pisaliśmy w tekście pt.
Komisja Europejska grozi sankcjami liniom lotniczym wożącym pasażerów na Białoruś.
Jak poinformował w poniedziałek rano Franak Viačorka, który jest doradcą białoruskiej opozycjonistki Swiatłany Cichanouskiej, władze Iraku planują już loty ewakuacyjne z Mińska dla obywateli swojego kraju. Pierwszy taki rejs ma się odbyć 18 listopada.