W tym roku linie lotnicze zanotują wprawdzie ok. 9,7 mld USD straty, ale już w roku 2023 branża powinna wrócić do pozytywnych wyników finansowych – wynika z najnowszych danych IATA. Liczba pasażerów ma zaś osiągnąć poziom 82% sprzed pandemii. Tempo odbudowy jest jednak zróżnicowane w poszczególnych regionach, a branża ciągle zmaga się z licznymi problemami.
Z danych przedstawionych przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) wynika, że w tym roku linie lotnicze zanotują w skali globalnej straty do 9,7 mld USD. To wynik zdecydowanie lepszy w porównaniu do prognozy z października ubiegłego roku, kiedy prognozowano straty przekraczające 11,6 mld USD. O tym, w jak dużym tempie lotnictwo wychodzi z kryzysu najlepiej świadczy jednak porównanie do czasów sprzed pandemii, kiedy to w roku 2019 poniesiono straty na poziomie 137,7 mld USD, a w roku 2020 na poziomie ponad 42 mld USD.
Wracają pasażerowie i rosną przychody i zyskiPrzychody linii lotniczych mają wzrosnąć tym roku o 54,5% względem roku poprzedniego – do poziomu 782 mld USD. Będzie to 93,3% przychodów z roku 2019. Przychody z ruchu pasażerskiego mają w tym roku osiągnąć poziom 498 mld USD, tj. ponad dwa razy więcej niż w roku 2021, gdy było to jedynie 239 mld USD. IATA szacuje przy tym, że w tym roku linie lotnicze wykonają 33,8 mln lotów, tj. 86,9% poziomu z roku 2019, a liczba pasażerów osiągnie 3,8 mld, czyli 82,4% poziomu z roku 2019.
Rosnąć będą także przychody z przewozu ładunków. Cargo ma w tym roku zapewnić liniom lotniczym 191 mld USD – mniej niż w świetnym roku 2021, ale będzie to liczba ciągle znacząco większa od 100 mld USD przychodów z roku 2019. Warto oczywiście pamiętać o tym, że w czasie pandemii zapotrzebowanie na transport lotniczy znacząco wzrosło – zarówno ze względu na przewóz ładunków medycznych i potrzebnych do walki za COVID-19, jak i w związku z dalszym dynamicznym wzrostem e-commerce.
– Linie lotnicze są odporne na kryzys. Ludzie latają coraz częściej, a cargo radzi sobie dobrze pomimo niepewnej sytuacji gospodarczej. W tym roku straty zostaną zredukowane do 9,7 mld USD, a rentowność jest na horyzoncie do 2023 roku. Musimy być optymistami, nawet jeśli nadal zmagamy się z takimi wyzwaniami jak wzrost kosztów, zwłaszcza cen paliwa, a na niektórych kluczowych rynkach utrzymywane są poważne ograniczenia – mówił na konferencji w Dosze Willie Walsh, dyrektor generalny IATA.
Europa i Ameryka Północna rosną najszybciejW Ameryce Północnej linie lotnicze powinny wypracować już w tym roku 8,8 mld USD – to właśnie w tym regionie powrót do normalności będzie najszybszy. Pomimo wojny w Ukrainie dobrze będą sobie radzić także przewoźnicy w Europie, gdzie sektor już w tym roku zbliży się do rentowności, ale odnotuje stratę na poziomie 3,9 mld USD.
Warto w tym miejscu odnotować, że zamknięcie rosyjskiej i ukraińskiej przestrzeni powietrznej przekłada się na sytuację przewoźników ze starego kontynentu w sposób nierównomierny – takie linie lotnicze jak Finnair, czy LOT odczuwają skutki wojny zdecydowanie mocniej niż operatorzy z zachodniej części Europy.
Najbardziej problematyczny pozostaje rynek azjatycki, a
zwłaszcza chiński. Tutaj IATA zakłada, że w drugiej połowie roku 2022 osłabione zostaną w końcu obostrzenia związane z koronawirusem i kraj powróci do latania. Chiny to nie tylko ważne państwo w globalnej siatce połączeń lotniczych, ale także drugi na świecie rynek przewozów krajowych.
Koszty największym wzywaniemNajwiększym wyzwaniem, przed jakim stoją obecnie linie lotnicze, jest utrzymanie w ryzach kosztów. – Zmniejszenie strat to wynik ciężkiej pracy nad utrzymaniem kosztów pod kontrolą w czasach odbudowy. Poprawa perspektywy finansowej wynika z tego, że koszty wzrosły o 44%, ale przychody aż o 55%. Ponieważ branża wraca do normalnego poziomu aktywności przy wysokim poziomie cen paliwa lotniczego, która zapewne utrzyma się przez jakiś czas, rentowność będzie zależała od ciągłego kontrolowania kosztów. Również dostawcy usług, tacy jak lotniska czy agencje kontroli ruchu lotniczego powinny być skoncentrowane na redukcji kosztów, by pomóc całemu sektorowi w szybkiej odbudowie – dodawał Walsh.
Z punktu widzenia lotnictwa problem kosztów to przede wszystkim
wzrost cen paliwa lotniczego. IATA przewiduje, że średnia cena baryłki ropy Brent utrzyma się na poziomie ok. 101 USD, a kreozyny osiągnie 125,5 USD. Zrzeszenie zakłada, że linie lotnicze będę w tym roku potrzebowały 321 mld litrów paliwa, a koszt jego zakupu będzie stanowił ok. 25% całości kosztów funkcjonowania przewoźników.
Wysoka cena paliwa wynika w znacznym stopniu z rosyjskiej agresji na Ukrainę i dużej niepewności na rynku energetycznym. Poważnym wyzwaniem są również zdolności produkcyjne rafinerii, które mogą mieć problem z dostawą odpowiedniej ilości kreozyny, co prowadzi do rosnącej różnicy pomiędzy jej ceną a ceną surowca.
Poważnym problemem są również kwestie związane z zatrudnieniem. Do końca roku w lotnictwie powinno wprawdzie pracować 2,7 mln osób, ale będzie to ciągle o 200 tys. mniej niż w roku poprzednim. Same linie lotnicze, zdaniem IATA, nie będą miały z tym większego problemu, ale brak rąk do pracy i powolne zatrudnienia osób do pracy na lotniskach już przynosi poważne problemy i generuje opóźnienia.
IATA przyznaje także, że w obecnej sytuacji gospodarczej, zwłaszcza na rynkach gdzie ciągle mamy niskie bezrobocie, będzie prowadziła do
wzrostu wynagrodzeń. W efekcie wydatki linii lotniczych na pracowników osiągną 173 mld USD – o 7,9% więcej niż w roku 2021, ale samo zatrudnienie wzrośnie o jedynie 4,3%.
IATA w swoich szacunkach uwzględniła także rosnącą inflację oraz spowolnienie wzrostu gospodarczego w skali globalnej. Zrzeszenie zwraca także uwagę na to, że wyjątkowe umocnienie wartości USD może mieć negatywny wpływ na przewoźników, którzy często ponoszą koszty obsługi zadłużenia czy zakupu paliw właśnie w amerykańskiej walucie.