– Do tej pracy nadaje się do 2 procent społeczeństwa – szczerze przyznał Janusz Janiszewski, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Jedynej instytucji w Polsce odpowiedzialnej za szkolenie i pracę kontrolerów ruchu lotniczego. Ludzi, bez których latanie w znanym nam wymiarze nie byłoby możliwe.
Ich praca nie jest łatwa. Wymaga nerwów ze stali, ponadprzeciętnej orientacji przestrzennej, doskonałej angielszczyzny oraz umiejętności szybkiego i zdecydowanego podejmowania decyzji. Jednocześnie muszą być to osoby zdolne współpracować i działać kolektywnie. Typ tyrana się w tej służbie nie sprawdzi.
Kontrola to nie tylko wieża
Kontrolerzy najczęściej kojarzą się z osobami w wieży na lotnisku. To zbyt duże uproszczenie. W rzeczywistości są aż trzy grupy kontrolerów.
– Wieża odpowiada, za to co się dzieje krótko po lądowaniu i krótko po starcie. Następna jest kontrola zbliżania – oni odpowiadają, żeby te wszystkie samoloty lądujące i startujące nie spotkały się w powietrzu. Dbają też o to, żeby wylatujący skierowali się mniej więcej w kierunku docelowego lotniska – tłumaczył nam kontroler obszaru Tomasz Wojciechowski – Ostatnia służba to jesteśmy my – kontrola obszaru. Przez nas przechodzi wszystko to co leci na Polską, cały tranzyt.
Jest jeszcze służba informacji powietrznej odpowiedzialna za samoloty wlatujące w przestrzeń kontrolowaną np. z lotnisk aeroklubów. Co ciekawe, to właśnie ta służba notuje największy wzrost ruchu, a zatem i pracy.
Wszystko wydaje się dość proste i poukładane, ale rosnący ilość samolotów w powietrzu powoduje, że kontroler cały czas musi być w pełni skoncentrowany. Jego błędne decyzje mogą narazić setki pasażerów i maszyny warte niebagatelne sumy. A nie ma ludzi nieomylnych.
– Pomyłki będą się zdarzały. Nie ma siły – szczerze przyznaje Wojciechowski – Dobry kontroler, jak dobry lekarz, musi sobie radzić w sytuacjach niestandardowych. Trzeba szybko się zorientować, że coś jest nie tak i skorygować. Podczas szkoleń stosujemy dość perfidne metody i powodujemy, że coś się kursantowi nie udaje. Obserwujemy wtedy, jak reaguje. To jedna z form selekcji. Nieprzyjemna, ale niezbędna.
W pracy kontrolerów nie zdarzają się na szczęście poważne błędy. Z pewności w mediach byłoby o nich głośno. Pomaga w tym nie tylko bardzo skrupulatne szkolenie trwające dwa lata, ale i cały system zabezpieczeń.
Jak wygląda praca i płaca
– Dzień pracy trwa 7,5 godziny, z czego 5,5 spędzamy na stanowiskach. Dwie godziny trzeba odpocząć od monitorów i tej całej koncentracji – tłumaczył nam oprowadzający nas po „sali operacyjnej” kontroler – Co robimy w wolnym czasie? Mamy sale telewizyjne, mamy pokoje, gdzie można poczytać. Są też miejsca do spania. W nocy też pracujemy. Obowiązują wtedy inne zasady organizacji pracy. Staramy się zrobić czterogodzinną przerwę. To jest czas na sen.
Nocą bywa, że kontroler jest w łączności nawet z dwudziestoma maszynami na raz. Za dnia, gdy ruch jest bardziej skomplikowany, ta liczba sięga kilkunastu samolotów. Średnio przez godzinę osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo ruchu powietrznego ma kontakt z ponad czterdziestoma załogami.
W ciągu dnia, przez mieszczącą się w siedzibie PAŻP salę operacyjną, gdzie pracuje wszyscy kontrolerzy prócz tych z wieży, przewija się około sześćdziesięciu specjalistów od nadzoru ruchu powietrznego. Sala przypomina nieco ośrodek NASA – duże pomieszczenie, olbrzymia liczba monitorów, wyświetlaczy. Obraz przełamuje na zasadzie kontrastu stojąca na samym środku sali maskotka słonia.
– To szef kontroli ruchu. Bez niego ani rusz – wytłumaczył z uśmiechem przewodnik.
Coraz wyższe słupki statystyk pasażerskich w Polsce spowodowała, że PAŻP zdecydował się na nowe centrum dla kontrolerów. Powstanie ono w Regułach pod Warszawą.
O zarobkach dowiedzieliśmy się niewiele. Osoba na szkoleniu otrzymuje „nieco powyżej średniej krajowej”. Apanaże kontrolera są uzależnione od ilości wypracowanych godzin, ale są godne ja za taką pracę. Kwoty sięgające kilkunastu tysięcy złotych są nawet nie tylko normą, co po prostu medianą.
Co zrobić by 20 X był i Twoim świętem
– Być sobą – mówi – Szukamy ludzi z charakterem, zdolnych podjąć decyzję, ale i ją skonsultować. Wiele czynników składa się na to, kto się nadaje, a kto nie. Części kandydatów mówimy „dziękuję” w trakcie szkolenia, czasem i tych ostatnich etapach. Możemy nauczyć naprawdę wielu rzeczy, wydobyć z człowieka to coś czego sam się po sobie nie spodziewał. Warto spróbować.
Nie jest łatwo dostać się na samo szkolenie. Z każdego tysiąca zgłaszających się, ledwie dwadzieścia kilka osób idzie dalej. A to dopiero początek przygody. Czy warto? Patrząc, z jaką pasją i dumą o swojej pracy opowiadają kontrolerzy – warto.
Wszystkim kontrolerom z okazji ich święta życzymy takiej samej ilości obsłużonych lądowań co startów!
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.