Niepowodzeniem zakończyła się piątkowa bezzałogowa próba z kapsułą kosmiczną Starliner skonstruowaną przez koncern Boeing. Miała ona dolecieć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS, ale nie zdołała osiągnąć jej orbity. Bezzałogowy statek kosmiczny Starliner wylądowała w niedzielę na poligonie White Sands w Nowym Meksyku o 7.57 czasu miejscowego.
Kapsuła CST-100 Starliner, która w przyszłości ma służyć do transportowania astronautów na ISS, została wystrzelona w piątek rano, czasu lokalnego, z przylądka Canaveral na Florydzie przy pomocy rakiety nośnej Atlas V.
Zawód zamiast sukcesuWkrótce po starcie doszło do awarii, która uniemożliwiła Starlinerowi osiągnięcie odpowiedniej orbity umożliwiającej “spotkanie" ze stacją i dokowanie w jednym z jej portów cumowniczych. W kapsule na Ziemię powróciły świąteczne prezenty, ubrania i jedzenie, które miały być dostarczone załodze na ISS.
Boeing nie wyjaśnił początkowo przyczyny awarii. Według źródeł w federalnej agencji kosmicznej NASA zawiódł komputerowy system odliczający sekwencje czynności niezbędnych do osiągnięcia właściwej orbity. W rezultacie kapsuła miała zużyć zbyt dużo paliwa, aby pomyślnie zakończyć misję.
Administrator NASA Jim Bridenstone oświadczył później na konferencji prasowej, że awaria systemu czasowego spowodowała, że Starliner "nie wiedział" w której sekwencji lotu się znajduje i w konsekwencji zużył zbyt dużo paliwa. Dodał, że kontrolerzy lotu nie byli w stanie odpowiednio szybko zareagować, ponieważ kapsuła znajdowała się akurat poza zasięgiem łączności.
Niepierwsze niepowodzenieJako że był to lot testowy, inżynierowie z Boeinga na bieżąco monitorowali cały przebieg misji. Teraz te cenne dane zostaną przeanalizowane i na ich podstawie mają zostać dokonane ważne modyfikacje w kapsule. Inżynierowie podkreślali jeszcze przed piątkowym startem, że jeśli wszystko nie będzie dopięte na ostatni guzik, to nie nastąpi najważniejszy test, w którym na pokładzie kapsuły znajdą się już astronauci i udadzą w podróż do kosmicznego domu.
Ten lot ma odbyć się w połowie przyszłego roku. Przypomnijmy, że miesiąc temu odbył się test systemu ucieczkowego kapsuły Starliner. Niestety, nie przebiegł on idealnie. Kapsuła wylądowała zbyt blisko miejsca rozbicia się modułu serwisowego. Jest to ogromny problem, ponieważ wydobywają się z niego chmury trujących gazów, które otoczyły kapsułę. Może wydawać się, że to nic wielkiego, ale gdy kapsuła opadnie na ziemię, system wyrówna ciśnienie w jej środku, a wówczas zaciągnie powietrze z zewnątrz. Jeśli trujący gazy otoczą kapsułę, to mogą one zagrozić zdrowiu astronautów.
Ale to nie wszystko. W trakcie testu nie otworzył się też jeden z trzech spadochronów. Śledztwo ujawniło, że wina leżała nie po stronie sprzętu, tylko błędu obsługi. Ktoś zapomniał wyjąć zawleczkę zabezpieczającą. Może to wydać się śmieszne, ale to bardzo poważna sprawa, która obniżyła wiarygodność firmy w oczach NASA, a Boeing mierzył się już
w pierwszej połowie tego roku z zarzutami o bardzo poważne niechlujstwo swoich pracowników.
Boeing nie ma dobrej prasyEksperci zauważają, że nieudana próba jest kolejnym dotkliwym ciosem dla prestiżu Boeinga po decyzji o wstrzymaniu lotów, a później i produkcji, samolotów pasażerskich 737 MAX.
Producent ten rywalizuje z firmą SpaceX miliardera Elona Muska w odbudowie potencjału lotów załogowych USA. Wyprodukowana przez SpaceX kapsuła Dragon dokonała pomyślnie bezzałogowego lotu na ISS w marcu tego roku.
Po wycofaniu z eksploatacji floty wahadłowców w roku 2011 Stany Zjednoczone pozostały bez własnych możliwości wysyłania ludzi na orbitę okołoziemską, nie mówiąc już o dalszych lotach załogowych na Księżyc, czy Marsa. Amerykańscy astronauci zmuszeni są do korzystania z rosyjskich Sojuzów, ale Rosjanie każą sobie za to słono płacić.