Decyzja podjęta na początku pandemii, że Straż Graniczna powinna w imieniu państwa kontrolować proces napływu pasażerów i sprawdzać wymogi sanitarne, była błędna. Na lotniskach powstało „wąskie gardło”, choć spopularyzowanie paszportów covidowych nieco poprawiło sytuację – ocenił Dariusz Kuś, prezes Portu Lotniczego Wrocław, podczas debaty poświęconej zmianom standardów obsługi podróży lotniczych w czasie pandemii.
Dyskusja była częścią Kongresu Rynku Lotniczego. Moderujący debatę Michał Wichrowski, współzałożyciel PMA Aviation i założyciel TenPlanes przypomniał, że pandemia stworzyła nową rzeczywistość na lotniskach, a „elementem, który stał się częścią podróży lotniczej, jest paszport covidowy”.
Zdaniem dr Anny Midery,
prezes Portu Lotniczego Łódź im. Władysława Reymonta, jego wprowadzenie było najlepszym możliwym rozwiązaniem. – Czekaliśmy jednak na ten dokument za długo – oceniła i przypomniała, że „paszport covidowy, jak każdy dokument, musi być weryfikowany i sprawdzany, co zabiera czas pasażerom i pracownikom lotnisk”. – Staliśmy się znowu jedną, kontrolowaną strefą, co jest dużym problemem – podkreśliła. Zdaniem Midery paszport ma jednak dobre strony. – Pozytywnym aspektem jest fakt, że motywuje do szczepień osoby sceptyczne. Ludzie, którzy chcą latać, a nie mają ochoty wydawać zbyt dużo pieniędzy na testy, po prostu się szczepią – zauważyła.
Na inny problem zwrócił uwagę Dariusz Kuś, prezes Portu Lotniczego Wrocław. – Świat na lotniskach stanął do góry nogami, przepustowość, na którą za ciężkie pieniądze budowaliśmy nasze obiekty, stała się przepustowością historyczną. Pojawiły się „wąskie gardła” i żadne lotnisko nie było na to przygotowane. Uczyliśmy się w biegu, naprawialiśmy błędy, choć mam wrażenie, że pod koniec sezonu, udało się sytuację częściowo opanować – ocenił.
Zdaniem prezesa osiąganą przepustowość warunkuje często współpraca ze Strażą Graniczną. Jego zdaniem „polityczna decyzja podjęta na początku pandemii, że to właśnie SG i jej funkcjonariusze powinni w imieniu państwa kontrolować proces napływu pasażerów i sprawdzać wymogi sanitarne, była błędna”. – W ten sposób powstało „najwęższe gardło” na lotniskach, choć spopularyzowanie paszportów covidowych, nieco poprawiło sytuację – skomentował i dodał, że „przepisy powinny wspierać robienie szybkich testów antygenowych”.
Z kolei M. Wichrowski zauważył, że w czasie pandemii nastąpiły też pozytywne zmiany na rynku. – Przewoźnicy znowu stali się elastyczni, można było w łatwy sposób zmienić datę i miejsce wylotu. Czy taki propasażerski stan rzeczy będzie długotrwały? – zastanawiał się.
Sebastian Gościniarek z BBSG ocenił, że część udogodnień z nami zostanie, bo ludzie „szybko się przyzwyczajają do rzeczy dobrych i trudno jest im potem z nich zrezygnować”. W ocenie eksperta niektóre zjawiska będą jednak krótkotrwałe. – Zachłystujemy się tym, że ceny biletów zostały obniżone, ale w mojej ocenie jest to sytuacja bardzo przejściowa. Ceny zaczną rosnąć, zwłaszcza, że wiele linii jest pod kreską i będą musiały spłacać zobowiązania zaciągnięte w czasie ostatnich kilkunastu miesięcy – przewiduje Gościniarek, który zauważył, że w ostatnim czasie zmieniła się struktura pasażerów. – W przeszłości najwięcej zarabiało się na sektorze biznesowym, ale to już raczej nie wróci, a zatem od kogoś te pieniądze trzeba wziąć. Tą grupą będą pasażerowie latający w klasie ekonomicznej – dodał.