– Zostały wydane już konkretne pieniądze na ten projekt i wbrew temu, co się mówi, to nie chcemy go zamknąć, ale zracjonalizować – wyznał Maciej Lasek, rządowy pełnomocnik ds Centralnego Portu Komunikacyjnego w programie "RZECZoPOLITYCE", który poprowadził Jacek Nizinkiewicz.
Gość serwisu "Rzeczpospolitej" na początek podkreślił, że cały projekt CPK jest w trakcie audytu. – Niektóre elementy z tego audytu zostały już uruchomione. Na część, gdzie powinien być szerszy, będą przeprowadzone oferty. Pierwsze wyniki powinny być podane na koniec pierwszego kwartału. Całość zamierzamy zakończyć do połowy tego roku – deklaruje Lasek.
Nierealne harmonogramy– To jest droga inwestycja. Przykładem podejścia poprzedniej ekipy rządzącej do tej inwestycji, jest to, że program wieloletni na lata 2024-2030, uchwalono dopiero po przegranych dla PiS wyborach. To pokazuje nieczyste intencje poprzedników, którzy gdyby byli przekonani o bezsprzecznych korzyściach dla tego projektu, to oczywiście zrobiliby to wcześniej. Harmonogramy kolejowe i lotnicze są nierealne i w żadnej części projektu nie współgrają ze sobą. Musimy urealnić ten projekt – zapewniał Lasek.
Rządowy pełnomocnik przypomniał, że dalsze losy CPK nie zależą tylko od audytu. Decyzje będzie bowiem podejmowała rada ministrów na podstawie wniosków wynikających z audytu, a także możliwości skarbu państwa. – Rozumiem, że duże projekty infrastrukturalne, to są duże pieniądze, ale też jeżeli na coś się zamierzamy i chcemy coś robić, to powinniśmy chociaż znać ramy tego projektu. Deklarowane 155 mld złotych do 2030 roku to z punktu widzenia finansów publicznych są ambitnym projektem. Tam są oczywiście przewidziane środki unijne oraz prywatnych inwestorów, ale to wszystko jest mocno niepewne – ocenia Lasek.
– Koncentrujemy się na tym, czy wszystkie elementy projektu mają uzasadnienie i są konieczne już dzisiaj. A może niektóre powinniśmy odłożyć na później, zostawiając sobie taki bufor, na to czy będą potrzebne lub nie. Myślę, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech miesięcy będziemy to wiedzieć. Chciałem wyraźnie podkreślić, że żadna łopata nie została jeszcze na tej budowie wbita. Jeżeli mówimy o lotnisku w Baranowie, to nawet nie ma decyzji lokalizacyjnej – przypomniał gość serwisu "Rzeczpospolitej".
Dyskusyjne podejście do wydawania publicznych pieniędzyLasek zdradził, że jego poprzednicy podpisali umowy wykonawcze dla inwestycji na terenie Baranowa bez zakończenia procesów, które są niezbędne do tego, żeby mogły wejść w życie, a jednocześnie w tych umowach jest zapisane, że jakiekolwiek przestoje będą kosztowały polskiego podatnika konkretne pieniądze. – Tutaj też chcemy przeanalizować, czy poprzedni zarząd miał prawo do zawierania takich umów, bo jest to dyskusyjne z punktu widzenia podejścia do wydawania publicznych pieniędzy – uważa Lasek.
– Zostały wydane już konkretne pieniądze na ten projekt i wbrew temu, co się mówi, to nie chcemy go zamknąć, ale zracjonalizować, czyli wykonać to co ma realne podstawy i nie zmarnować tych ogromnych pieniędzy, które zostały już wydane. Harmonogramy, które były wcześniej komunikowane przez spółkę, są według wszystkich ekspertów całkowicie nierealne, a jeżeli takie są, to niezależne od tego jaka będzie decyzja co do budowy centralnego lotniska, to my mamy problem tu i teraz. Niestety nasi poprzednicy wstrzymali projekty modernizacji Lotniska Chopina i przez to za kilka lat bez nowych inwestycji się zakorkuje. Decyzja z 2019 roku rzutuje do dnia dzisiejszego – nie krył rozgoryczenia Lasek.
– Spółka ma duży potencjał, który powinien być wykorzystany. Zatrudnia wielu wykwalifikowanych inżynierów. Gdyby cały projekt miałby zostać skasowany, to niepotrzebny byłby audyt – podsumował krótko gość serwisu "Rzeczpospolitej".