Lasek: Potrzebujemy lotniska Babice – to element infrastruktury krytycznej

Łukasz Malinowski, Rynek Lotniczy: Poza portem im. Chopina w Warszawie mamy także lotnisko Babice. Jaka powinna być jego rola? Z jednej strony jest położone blisko centrum, z drugiej – wciąż protestują mieszkańcy, którzy narzekają na hałas.

Maciej Lasek, poseł KO: Myślę, że takie małe lotniska w pobliżu centrów mają rację bytu z bardzo prostego powodu. Tworzą przestrzeń, którą można wykorzystać także w sytuacjach krytycznych, np. w ramach ewakuacji. Mogą też stać się szpitalem polowym. Jeśli wyobrazimy sobie, że dziś likwidujemy lotnisko na Babicach, wielu mieszkańcom wydaje się, że w tym miejscu uda się utworzyć np. park. Tak niestety nie jest. Ziemia jest bardzo droga, miasto się rozwija i nie jest wykluczone, że za jakiś czas ktoś podjąłby decyzję, by coś tam wybudować. Trzeba też pamiętać, że lotnisko na Bemowie jest jednym z ostatnich czynnych kanałów napowietrzających Warszawę. Jeśli nie chcemy mieć miasta pełnego smogu, to nie możemy tego kanału zabudowywać. Kiedyś planowaniem miasta zajmowali się mądrzy ludzie, czyli urbaniści. Wiedzieli, że musi istnieć miejsce, którym niezanieczyszczone powietrze wpływa, oraz takie, którym zanieczyszczone wypływa. Aktualnie większość kanałów napowietrzających została zabudowana, został jeszcze ten wzdłuż torów kolejowych biegnących na zachód, ale i on jest zabudowywany. Została też Wisła.

To właśnie aspekty środowiskowe są częstym argumentem za likwidacją lotniska.

Jeśli mówimy o ekologii, mogę nie być wiarygodny, bo sam jestem pilotem (choć z tego lotniska wykuję głównie loty szybowcowe), ale środowisko general aviation zrobiło bardzo dużo, by zmniejszyć uciążliwość lotniska. Nie ma lotów szybowcowych z holowaniem za samolotem w niedziele. Przeprowadzono też pomiary hałasu, na podstawie których ograniczono liczbę operacji lotniczych z Babic, wprowadzono stały monitoring lotów pod kontem trzymania się opublikowanych tras lotu, samoloty są coraz cichsze i coraz więcej z nich wykorzystuje jako paliwo benzynę bezołowiową (zresztą typowa benzyna lotnicza też jest paliwem o obniżonej zawartości ołowiu). Zwróćmy uwagę, że po drogach np. trasie S8, która jest jedną z najbardziej obciążonych ruchem tras w Polsce, czy w przyszłości S7, jeżdżą często bardzo głośne samochody i motocykle. Ich hałas jest nieporównywalny z samolotem, a jednocześnie emitują nieporównywalnie więcej szkodliwych substancji, nie tylko wskutek spalania benzyny czy oleju napędowego, ale również pyłów związanych z zużywaniem się opon czy klocków hamulcowych.

Jaka powinna być więc przyszłość tego lotniska?

W tej chwili to lotnisko użytku wyłącznego w zarządzaniu MSWiA. Swoje symulatory i ośrodek szkolenia ma tam Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Wymagało to certyfikacji, przeniesienie tego centrum gdziekolwiek indziej wymagałoby zatem przejścia procesu ponownie. To nie jest tak, że można po prostu przestawić symulator w inne miejsce. Jeśli chodzi o szkolenie samolotowe, jest pole do kompromisu. Piloci samolotów tłokowych wcale nie chcą dziś wykonywać lotów szkolnych z Warszawy. Choćby krąg nadlotniskowy nie jest bowiem na Babicach najbezpieczniejszy – wyznaczono go w taki sposób właśnie po to, by zadośćuczynić uciążliwości hałasu. Na większości lotnisk jest tak, że gdy silnik przerwie pracę, zawsze można wylądować. Na Babicach, gdy wyjdzie się z pierwszego zakrętu, miejsc lądowania w zasadzie nie ma. Jesteśmy specjalnie szkoleni, byśmy umieli wykorzystywać teren przygodny. Mamy też wyznaczone kilka miejsc, gdzie nie ma ludzi, gdzie są nieużytki, ale lądowanie tam na pewno będzie zagrożone uszkodzeniem konstrukcji samolotu.

Czy status lotniska do użytku wyłącznego powinien zostać zachowany?

Moim marzeniem jest, by Babice stały się lotniskiem użytku publicznego. Po pierwsze, sam fakt działania lotniska nie byłby zależny w pełni od jednego podmiotu. Przypomnijmy, że w zeszłym roku na dwa miesiące nie wiadomo dlaczego MSWiA wprowadziło zakaz lotów szybowcowych. To problem m.in. dla biznesu, bo młodzież, która nie mogła latać, poszukała innych zainteresowań i może zostawiać teraz pieniądze gdzie indziej. Po drugie, lotniskiem użytku publicznego można by zarządzać np. poprzez spółkę komunalną. W skład jej rady mogłyby wejść wszystkie podmioty, które tam działają. Dzięki temu lotnisko zostałoby odpolitycznione. Z drugiej strony pojawiłaby się przestrzeń na dialog z mieszkańcami, co trzeba zrobić, by lotnisko nie było tak uciążliwe. Pamiętajmy jednak, że pierwsze było lotnisko, dopiero później zbliżyła się do niego zabudowa.

Co stanie się, jeśli lotnisko nie zostanie jednak zachowane?

Aeroklub Warszawski jest jednym z najstarszych w Polsce. Możemy wkrótce mówić o Aeroklubie Warszawskim z siedzibą w Przasnyszu. To wyglądałoby fatalnie. Przy każdym dużym mieście musi być gdzieś też lotnisko dla general aviation. To nie tylko szybowce, ale i LPR, baza przeciwpożarowa, inne małe samoloty. Uważam, że jest możliwe, by lotnisko Babice działało jeszcze długie lata przy aprobacie mieszkańców.