Linie lotnicze airBaltic postanowiły nie korzystać z przestrzeni powietrznej Białorusi, po tym jak w niedzielę do lądowania w Mińsku zmuszono samolot Ryanaira zmierzający z Aten do Wilna.
Na pokładzie odrzutowca taniego przewoźnika był Raman Pratasiewicz, opozycyjny dziennikarz i działacz prowadzący niezależny kanał telewizyjny. Rejs realizował Boeing 737-800 o rejestracji SP-RSM należący do Grupy Ryanair, a dokładnie do działającej w Polsce spółki Ryanair Sun.
Wśród 171 osób na pokładzie maszyny, najwięcej bo aż 94 było obywateli Litwy. Odrzutowcem leciało także jedenastu Greków, dziewięciu Francuzów, pięciu Rosja i czterech Polaków oraz obywatele Białorusi, Rumunii, Niemiec, Łotwy czy Gruzji.
Łotewska AirBaltic jako pierwsza zdecydowała się omijać przestrzeń powietrzną Białorusi, co potwierdził minister transportu tego kraju. Linie lotnicze znad Bałtyku, kierując się na południe Europy, korzystają z tras przelotowych nad Litwą, wschodnią Polską i zachodnią Ukrainą. Tak było w przypadku rejsów z Rygi do Odessy czy do gruzińskiego Tbilisi.
"Natychmiast po informacjach o przymusowym lądowaniu samolotu w Miński, zdecydowaliśmy unikać lotów w przestrzeni powietrznej Białorusi, dopóki sytuacja nie zostanie wyjaśniona. Bezpieczeństwo i zdrowie naszych pasażerów oraz pracowników pozostaje dla nas priorytetem. Aktualnie monitorujemy na bieżąco sytuację" – oświadczyły airBaltic w poniedziałkowym oficjalnym komunikacie. "23 maja po rekomendacji EASA o zachowaniu ostrożności w obrębie lub nad Mińskiem zapobiegawczo podjęliśmy decyzję, że rejsy BT410 z Rygi do Odessy na Ukrainie oraz BT724 z Rygi do Tbilisi w Gruzji ominą całkowicie przestrzeń powietrzną Białorusi" – dodano w oświadczeniu.