Na całym świecie na sierpień odwołano już ponad 25 tys. zaplanowanych lotów - informuje "Simple Flying", powołując się na dane serwisu Cirium. Linie lotnicze ograniczają usługi głównie ze względu na braki kadrowe. Przewoźnikom, zwłaszcza w Europie, nie pomagają też strajki, wojna w Ukrainie i przede wszystkim problemy z przepustowością największych hubów w Londynie czy Amsterdamie. W przypadku PLL LOT sytuacja wygląda jednak całkiem dobrze. Nie ma większych problemów na lotnisku w Warszawie oraz z kadrami, a odwołania dotyczą głównie relacji do najbardziej zatłoczonych portów.
Nadspodziewanie wysoki popyt na podróże powietrzne, po dwóch latach walki z pandemią koronawirusa powodującego COVID-19, pokazał, że branża wbrew zapowiedziom nie było dobrze przygotowana na wyjście z pandemii. Wiele linii lotniczych oraz zarządców portów lotniczych z Europy Zachodniej zdecydowało się na poważne cięcia kadrowe i teraz ma problemy z obsługą zaplanowanych lotów. W efekcie większość przewoźników redukuje rozkłady rejsów, ale są też tacy jak
Lufthansa, którzy celowo zawyżają ceny biletów, żeby osłabić popyt.
Globalny kryzys: 818 lotów mniej każdej dobyZgodnie z danymi serwisu "Cirium" obecnie zaplanowanych jest na sierpień 3 014 734 lotów. Jeszcze w ubiegłym tygodniu było ich 3 040 112. To oznacza redukcję o 25 378 rejsów, czyli średnio niemal 818 każdej doby. Podróżnych nagle pozbawiono w 4,4 mln miejsc w samolotach.
Zdecydowanie mniejsze wrażenie sprawiają te dane w ujęciu procentowym. Liczba rejsów i oferowanie spadła bowiem o zaledwie mniej niż 1 proc. Niemniej tylko na Starym Kontynencie sierpniowy rozkład lotów został zredukowany już o 2 proc.., a liczba rejsów spadła o 15 788. To oznacza, że sześć na dziesięć lotów anulowanych na świecie, pochodzi z Europy. Dla porównania liczba rejsów w Ameryce Południowej spadła o 2 885, natomiast w Afryce tylko o 88.
Które linie lotnicze dokonały największych cięć? Zdecydowanie Turkish Airlines i British Airways. Narodowy przewoźnik z Azji Mniejszej anulował 4408 lotów w sierpniu, co oznacza spadek o 9,6 proc. Narodowe linie lotnicze Wielkiej Brytanii zredukowały natomiast rozkład w ósmym miesiącu bieżącego roku o 3 600 rejsów. To z kolei oznacza spadek o 13,9 proc.
Podium tej klasyfikacji zamyka Azul. Tani brazylijski przewoźnik anulował 2 211 lotów. To oznacza spadek o 7,9 proc. Czwarte w rankingu Korean Air zredukowały sierpniowy rozkład o 2133 rejsów. To oznacza spadek o 25,2 proc. 2045 lotów odwołanych przez easyJet oraz 2030 przez IndiGo to z kolei zbliżone spadki na poziomie odpowiednio 3,8 i 3,9 proc. 1906 zredukowanych rejsów przez Indonesia AirAsia oznacza natomiast spadek już o 35,6 proc. Powyżej tysiąca lotów odwołały jeszcze Lufthansa (1 888), United Airlines (1 757) i Wizz Air (1256), co oznacza spadki na poziomie odpowiednio 4,7 i 1,4 oraz 4,4 proc. W przypadku natomiast dwunastych w rankingu holenderskich KLM anulacja 9 44 lotów to pułap już tylko 4,6 proc.
Analizując jeszcze konkretne miejsca docelowe zwracają uwagę zwłaszcza cięcia Wizz Air w Kiszyniowie. Węgierski niskokosztowiec zredukował rejsy w stolicy Mołdawii aż o 74 proc. Na 21 planowanych wcześniej tras będą obsługiwane jedynie połączenia do Bergamo, Bolonii, Budapesztu, a także portów Londyn-Luton i Rzym-Fiumicino. Tani przewoźnik z Europy Środkowo-Wschodniej zrealizuje w ten sposób maksymalnie trzy loty dziennie. Przed tygodniem w rozkładzie z Kiszyniowa było ich jeszcze dziewięć każdej doby. W tym przypadku sytuację należy wiązać z bezpośrednią bliskością terenów objętych wojną oraz Naddniestrza.
Ogromne problemy lotnisk
Warto zwrócić uwagę, że wiele odwołań związanych jest z trudną sytuacją panującą w europejskich portach. Sytuacja obecnie wygląda najgorzej na lotnisku Amsterdam-Schiphol oraz Londyn-Heathrow. Ten pierwszy port już w drugiej połowie czerwca wprowadził
dzienny limit podróżnych na poziomie o 16% niższym niż wcześniej planowano. Dzisiaj (12 lipca) podobną decyzję podjęto w Londynie –
tu ograniczenie wynosi 100 tys. pasażerów na dobę. Lufthansa w całym okresie wakacyjnym była zmuszona skasować ponad 3 tys. lotów – w tym przypadku głównymi powodami oprócz braków kadrowych u samego przewoźnika są problemy
z brakiem wydolności lotnisk we Frankfurcie i Monachium.
Na szczęście sytuacja w Polsce wygląda zdecydowanie lepiej. W przypadku stołecznego lotniska im. F. Chopina daje się odczuć tłok i znaczne zwiększenie liczby pasażerów, ale nie wymusza to dramatycznych działań. – Jesteśmy świadomi chaosu jaki panuje na europejskich lotniskach. Ta sytuacja wpływa również na to, co dzieje się na Lotnisku Chopina – odpowiedziała redakcji Rynku Lotniczego Anna Dermont, rzeczniczka stołecznego portu. – Zdecydowana większość opóźnień u nas wynika z opóźnień generowanych w innych portach lotniczych lub z uwagi na ograniczoną przepustowość przestrzeni powietrznej. Wystarczy, że samolot przylatujący będzie opóźniony i wtedy na kolejnej rotacji również będzie miał opóźnienie, które prawdopodobnie będzie się powiększać – wyjaśniła Dermont.
Często też przywoływane w mediach są problemy związane z zagubieniem bagaży lub długim oczekiwaniem na nie. – W mniejszym stopniu dotyczą one naszego stołecznego lotniska. W odróżnieniu od innych europejskich portów postawiliśmy na utrzymanie poziomu zatrudnienia w trakcie pandemii, a firmy handlingowe działające u nas wzajemnie się wspierają. Dzięki temu nie dochodzi u nas do takich zakłóceń, jak za granicą – zapewniła przedstawicielka Lotniska Chopina.
Brak odpowiedniego przygotowania lotnisk do postpandemicznego sezonu jest bardzo mocno krytykowany przez linie lotnicze. Dał temu wyraz m.in. szef IATA mówiąc o tym, że
sytuacja stała się "koszmarna". Przedstawiciele zarządców lotnisk nie zgadzają się jednak z tą opinią i bronią decyzji podjętych przez porty w najtrudniejszym okresie.
LOT dotknięty zakłóceniami w mniejszym stopniuJak na tle innych w tym trudnym okresie wypadają Polskie Linie Lotnicze LOT? Siłą rzeczy narodowy przewoźnik znad Wisły wdrożył oczywiście korekty dotyczące letniej siatki. Anulacje dotyczą
wybranych połączeń „nocujących” do Amsterdamu, Mediolanu, Hamburga, Goeteborga czy Lublina w okresie od 18 lipca do końca sierpnia. Rejsy "nocujące" do Koszyc i Ostrawy zostały zamienione na dzienne, natomiast częstotliwość rejsów do Bejrutu została zmniejszona z pięciu tygodniowo na dwa oraz trzy tygodniowo. Ponadto loty z Krakowa do Tel Awiwu zostały zmienione z wieczornych na poranne. Dodatkowo rekomendowane jest przybycie na lotnisko na trzy godziny przed odlotem i jeśli tylko to możliwe podróżowanie z bagażem podręcznym.
Ogółem w okresie od początku lipca do końca sierpnia narodowy przewoźnik skasował 243 rejsy, czyli ponad 2% zaplanowanych. Większość z nich to relacje do Amsterdamu, Londynu, Frankfurtu i Tel Awiwu, a więc miast, których lotniska mają poważne problemy z przepustowością.
– To, że mamy klęskę urodzaju i mało kto przewidział tak szybką odbudowę ruchu to jedno. Zastanawia jednak, że mimo tak gigantycznej pomocy skierowanej do branży w skali globalnej wyparowało aż 20 proc. miejsc pracy w lotnictwie – przypomniał Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.Według eksperta w Polsce dzięki różnym formom pomocy w ramach tarcz ogólnych i skierowanych do branży, dokapitalizowaniom czy po prostu cięciom kosztów udało się uniknąć takiego negatywnego scenariusza. – To nie my produkujemy dzisiaj w Europie opóźnienia i odwołania lotów. Po szczycie wakacyjnym problem pewnie nieco złagodnieje, ale pełna normalizacja zająć może około roku – uważa Furgalski.