LOT pozyskał Airbus A330-200 od przewoźnika Air Italy w ramach tzw. umowy ACMi, czyli leasingu krótkoterminowego. Nowy samolot poleci z pasażerami po raz pierwszy 27 grudnia. Będzie obsługiwał głównie trasy z Warszawy do JFK, ale też do Newark i Toronto.
Wypożyczony przez narodowego przewoźnika samolot ma na pokładzie 252 fotele, z czego 24 w klasie biznes i 228 w ekonomicznej. Maszyna niedawno została wyposażona m.in. w nowe fotele, oświetlenie i system rozrywki pokładowej.
Należący do Air Italy Airbus zastąpi Boeinga 767-300ER wypożyczonego od EuroAtlantic Airways, który w najbliższe święta po raz ostatni zabierze pasażerów LOT. Nowa umowa obowiązuje do 20 stycznia, ale LOT zastrzegł sobie możliwość jej przedłużenia.
Obecnie oczekiwanie na naprawę lub wymianę silników powoduje konieczność czasowego wyłączenia z eksploatacji Dreamlinerów: SP-LRB i SP-LRD. W połowie grudnia do obsługi regularnych połączeń wrócił za to B787-8 Dreamliner SP-LRF, czyli „Franek”, co poprawiło dostępność dalekodystansowej LOT-u.
– Zakładamy, że sytuacja poprawi się na początku przyszłego roku. Na początek lutego zaplanowana jest dostawa kolejnego samolotu Boeing 787 Dreamliner, czwartego w wersji 787-9 (to model większy, z 294 fotelami na pokładzie). To będzie dwunasty Dreamliner we flocie LOT-u w ogóle. Dostawy pozostałych trzech są zaplanowane na drugą połowę 2019 r. – mówi Majszyk.
Problemy z silnikami Trent 100 produkowanymi przez Rolls Royce’a trwają już od wielu miesięcy i poważnie utrudniają funkcjonowanie wielu liniom lotniczym na całym świecie. Wszystkie naprawy wykonywane są na koszt Rolls Royce’a. Sprawa nie jest jednak prosta i wymaga dość sporo czasu. Producent, mając świadomość problemu z silnikami Trent 1000, wyznaczył liniom lotniczym, w tym LOT-owi, harmonogram badania stanu silników będących we flocie – tzw. boroskopii. W przypadku pozytywnego wyniku badania silniki otrzymują od producenta tzw. dopuszczenie do wykonania określonej liczby cykli (startów i lądowań) do kolejnego badania. W przypadku negatywnego silniki są demontowane i podlegają wymianie lub naprawie przez Rolls-Royce'a w fabryce w Derby w Wielkiej Brytanii. Sam producent informuje, że prace nad jednym silnikiem mogą trwać nawet 40 dni, a w liczbie tej nie jest zawarty czas niezbędny na transport.
– Dodatkowo z ustaleń z Rolls-Royce'm wynika, że na początku roku – niezależnie od dostaw floty – powinna się zwiększyć liczba dostępnych silników. To dobra wiadomość, bo w związku z globalnym charakterem problemu, czas oczekiwania na naprawę lub wymianę silników trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy – wyjaśnia przedstawiciel LOT.
LOT podkreśla, że w związku z sytuacją z silnikami RR nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa rejsów. Bieżące parametry i praca każdego z silników typu Trent 1000 jest ściśle monitorowana przez systemy pokładowe samolotu, następnie w czasie rzeczywistym dane te są wysyłane i analizowane przez Rolls-Royce'a w ramach tzw. Engine Health Monitoring. EHM pozwala na wykrycie ewentualnych zakłóceń pracy silnika z wyprzedzeniem.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.