Wczoraj (8 listopad) wieczorem Bombardier Q400 narodowego przewoźnika lądował w asyście na Lotnisku Chopina w Warszawie. Tym razem problem dotyczył mechanizmu otwarcia klap.
– To był rejs LO3923 wykonywany przez Bombardiera Q400 o numerze rejestracyjnym SP-EQL. Na pokładzie było 73 pasażerów i 4 członków załogi. Samolot wystartował z Warszawy do Krakowa o 17:10. Pilot podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie z powodu problemu z otwarciem klap – wyjaśnia Konrad Majszyk, ekspert ds. PR z biura komunikacji korporacyjnej PLL LOT. Tym razem problematyczne okazały się nie elementy podwozia a mechanizacji skrzydła. Samolot wylądował bezpiecznie na Lotnisku Chopina o godz. 18:10. Lądowanie odbyło się w asyście służb lotniskowych, czyli zgodnie z procedurą obowiązującą w takich przypadkach.
To kolejne awaryjne lądowanie Bombardiera Q400 naszych linii, które miało miejsce w tym roku. W styczniu samolot z Krakowa wylądował na Chopinie, po wcześniejszym zgłoszeniu problemów. Podczas przyziemienia nie zablokowała się przednia część podwozia i maszyna osiadła kadłubem na pasie. W lipcu samolot udający się do Gdańska również miał kłopoty z podwoziem, ale i wówczas awaryjne lądowanie obyło się bez zakłóceń.
Pod koniec października także pasażerowie LOT udający się do Klużu-Napoki w Rumunii nie dolecieli na miejsce. Najpierw pilot zawrócił z powodu zbyt wolno zamykającego się podwozia. Nowo podstawiony Bombardier Q400 musiał zaś zawrócić
z powodu zadymienia kabiny.
– Te samoloty wykonały 12 tysięcy rejsów do lipca tego roku, to zupełnie inna skala niż dotycząca np. Dreamlinerów. Trzeba mieć na to baczenie, oceniając ich awaryjność. W skali tych wszystkich operacji to naprawdę nie jest dużo – oceniał w sierpniu tego roku Adrian Kubicki, rzecznik prasowy PLL LOT.
Na potwierdzenie swoich słów przedstawił statystyki. – Nie ma żadnych twardych danych mówiących, żeby zawodność Q400 odbiegała od norm. Średnia ich niezawodności to 98 procent dla średniej całej floty na poziomie między 97 a 99 procent. Oczywiście rozumiem ogólne wrażenie społeczne i wrzawę medialną wokół tych incydentów. Pamiętajmy jednak, że samoloty w lotnictwie cywilnym mają zmultiplikowany każdy system. W razie awarii inny przejmuje zadania uszkodzonego. Są też systemy monitorowania sprawności, które w tym przypadku pokazały swoją skuteczność –
tłumaczył rzecznik.