W poprzednim sezonie PLL LOT zaplanował rozbudowaną siatkę połączeń wakacyjnych do Chorwacji i Grecji. Chorwacja zdecydowanie się narodowemu przewoźnikowi udała – w tym roku oferowanie jest jeszcze większe, ale Grecję LOT odpuścił. Dlaczego tak się stało?
Poprzedni sezon wakacyjny miał być pierwszym postpandemicznym i zwiastującym ożywienie w lotnictwie. Nie poszedł on wprawdzie tak dobrze jak zakładali przewoźnicy, ale rzeczywiście w branży coś się ruszyło.
W Europie większość przewoźników starała się zaoferować jak najbardziej atrakcyjne połączenia do popularnych letnich miejscowości – w końcu zarówno Ameryka, jak i Azja były wówczas zamknięte. Lufthansa postawiła m.in. na Hiszpanię, a
LOT na Grecję. W obu przypadkach na nietypowych trasach pojawiły się największe samoloty obsługujące zazwyczaj loty długodystansowe. W tym sezonie LOT Grecję zdecydowanie odpuścił, ale widać, że udało mu się zbudować mocną pozycję w Chorwacji.
Przed pandemią, czyli w roku 2019 do Chorwacji, dotarło 969 tys. turystów z Polski, co dało nam czwartą lokatę. W pandemicznym roku 2020 nad Adriatyk pojechało 671 tys. Polaków, ale wówczas byliśmy na trzecim miejscu. W 2021 do Chorwacji wrócili Austriacy, którzy zepchnęli Polaków na czwartą lokatę. W poprzednim roku najwięcej turystów do tego państwa przyjechało z Niemiec (2,86 mln), Słowenii (1,16 mln), Austrii (1,1 mln) oraz Polski (1 mln osób).
Z kolei Grecję w roku 2019 odwiedziło ponad 27,5 mln turystów, a w roku 2020 liczba ta spadła do niecałych 8,5 mln by w ostatnim roku zbliżyć się do 14 mln. W tym kraju liczba gości z Polski nie pozwala na pojawienie się naszego kraju w pierwszej dziesiątce państw, ale ciągle mówimy o ponad 0,5 mln wyjazdów.
Chorwacja coraz częściej samolotemGeografii nie da się oszukać – ze względu na wyspiarski charakter państwa i odległość do Grecji Polacy podróżują głównie transportem lotniczym. W przypadku Chorwacji przez ostatnie dekady dominował zdecydowanie transport samochodowy. Dopiero w ostatnich latach na popularności zaczęło zyskiwać lotnictwo. W roku 2020 od kwietnia do października LOT oferował 83 tys. foteli (w obie strony) w samolotach latających pomiędzy Polską a Chorwacją. Od kwietnia do października 2021 LOT oferował prawie 83 tys. foteli w obie strony, w całym 2021 – prawie 95 tys. foteli. W 2022 LOT oferuje 178 tys. foteli w obie strony między Polską i Chorwacją.
W tym roku z LOT polecimy do Zagrzebia (z Warszawy), Dubrownika (z Warszawy i z Krakowa), Splitu (z Warszawy), Zadaru (z Warszawy i z Rzeszowa), Rijeki (z Warszawy). Od połowy maja do końca października PLL LOT zaoferuje ok. 122 tys. miejsc na rejsach z/do Chorwacji. To nieco mniej niż niskokosztowy Wizz Air (140 tys. miejsc) oraz Ryanair (ok. 132 tys. miejsc), ale zdecydowanie więcej niż Smartwings (26 tys. miejsc).
– W tym sezonie będziemy pomiędzy Polską a Chorwacją latać 28 razy tygodniowo. To jest może jeszcze niewiele, bo cały czas większość naszych rodaków przyjeżdża tu samochodami. Mam jednak nadzieję, że będziemy wspólnie opracowywać takie rozwiązania, żebyśmy mogli oszczędzić naszym rodakom podróży samochodowej i żeby wszyscy przylatywali LOT-em – mówił w połowie maja podczas wizyty w Chorwacji Rafał Milczarski, prezes zarządu PLL LOT. – W ubiegłym roku przewieźliśmy do Chorwacji ponad 33 tysiące Polaków, w tym liczymy na dużo lepszy wynik. Liczę też, że Chorwaci będą liczniej odwiedzać Polskę – dodał.
– Zeszłoroczny wynik przewozów do Chorwacji to nie przypadek. To efekt konsekwentnego działania naszego zespołu a także coraz większej popularności Chorwacji w Polsce oraz coraz większej liczby Polaków chcących przylecieć tutaj w dwie godziny – podkreśla Michal Fijoł, członek zarządu PLL LOT.
Dlaczego LOT wybrał Chorwację? Chorwacja długiego już czasu cieszy się sympatią Polaków. Kilka ostatnich lat poświęcono na zmianę postrzegania Chorwacji w Polsce, a także zmianę nawyków podróżnych. – Dzisiejszy obraz Chorwacji to miejsce, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Od kampingów i apartamentów po luksusowe wille i hotele. Od lokalnych konob po restauracje z gwiazdkami Michelin. Dzięki współpracy z LOT-em Chorwacja stała się dosłownie na wyciągniecie ręki poprzez zasadnicze skrócenie czasu podróży i jej komfort – zauważa Agnieszka Puszczewicz, dyrektor Przedstawicielstwa Chorwackiej Współpracy Turystycznej w Polsce.
Dodaje przy tym, że samoloty LOT-u latają do wszystkich najważniejszych portów lotniczych w Chorwacji idealnie wpisując się tym samym w gusta Polaków. Zarówno Dalmacja, jak i Kvarner są od lat najczęściej wybierane na urlop. Z kolei Zagrzeb, do którego LOT lata cały rok, jest świetnym wyborem na city break. Tylko godzinę jazdy od stolicy znajduje się jeden z najstarszych i niewątpliwie najpiękniejszych parków narodowych Chorwacji, Jezior Plitwickie.
– Partnerstwo strategiczne z PLL LOT jest dla nas szczególnie ważne. Idealnie wpisuje się w naszą strategię zmiany wizerunku Chorwacji w Polsce. Nasz zeszłoroczny rekord 1 mln gości to również zasługa rozbudowanej, mimo pandemii, siatki połączeń LOT-u – podkreśla Puszczewicz. – Krystalicznie czyste, lazurowe wody Adriatyku, zabytkowe uliczki Dubrownika i Splitu, parki Zagrzebia, Morskie Organy w Zadarze, niezapomniane zachody słońca. Bez względu na to, jaką część tego magicznego kraju odwiedzamy – wszędzie jest pięknie, każdy znajdzie aktywności dla siebie, a w pamięci na długo zapadają bajkowe krajobrazy, aromat lawendy, oliwy, świeżych fig i wina. Chorwacja to obietnica udanych wakacji – dodaje rzecznik PLL LOT, Krzysztof Moczulski.
Dlaczego LOT odpuścił Grecję?Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku Grecji. Tutaj w roku 2020 narodowy przewoźnik postawił na rozbudowaną siatkę połączeń. W samym sierpniu w ofercie LOT znalazło się 25 połączeń z Polski do Gracji realizowanych nie tylko z Warszawy i Katowic, ale także z Wrocławia, Gdańska, Krakowa i Poznania. Tylko w tym jednym wakacyjnym miesiącu oferowanie w obie strony przekroczyło poziom 60 tys. foteli. W tym roku oferta narodowego przewoźnika na połączeniach regularnych do Grecji jest zdecydowanie skromniejsza. Od połowy maja do końca października spółka oferuje ok. 22 tys. miejsce. W tym samym czasie oferowanie Ryanaira z Polski przekracza 300 tys., WizzAira zbliża się do 200 tys. zaś Smartwings do 100 tys. Trzeba jednak pamiętać, że LOT realizuje także czartery, których w tym roku jest więcej.
– Chorwacja jest tradycyjnie znacznie bardziej atrakcyjna dla polskich turystów. Do tego historycznie był to kierunek „z dojazdem własnym”, biura podróży nie inwestowały w budowanie szerokiej oferty czarterów do Chorwacji – to stworzyło dla LOT-u niszę, bo przewoźnik mógł pozyskać nowych pasażerów, którzy wcześniej jeździli samochodami, a nie czarterami. Natomiast w Grecji oferta czarterowa jest znacznie bardziej rozbudowana, do tego Ryanair lata dużo więcej, z oczywistych względów, bo nie da się tam rozsądnie dojechać samochodem. Dlatego LOT miał znacznie większą konkurencję, również ze strony Aegean Airlines i SKY Express, które są znacznie bardziej prężnymi liniami niż od dawna ledwo zipiące Croatia Airlines. Do tego dochodzą czynniki operacyjne (greckie lotniska latem są koszmarnie zatłoczone), co nie ułatwia budowania szerokiej oferty. Znacznie większa jest konkurencja cenowa – mówi Dominik Sipiński, analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight.
Jakie będą kolejne lata?Warto zwrócić uwagę również na to, że z punktu widzenia Smartwings oferowanie lotów do Chorwacji może być co raz miej atrakcyjne – w tym przypadku konkurencją nie są bowiem tylko inne linie lotnicze, ale również na trasach z Czech, a w przyszłości i z Polski, połączenia kolejowe. Przewoźnik mógł więc podjąć świadomą decyzję o odpuszczeniu Chorwacji i skupieniu się na innych rynkach.
Wydaje się, że obecna sytuacja sprzyja PLL LOT. W okresie wakacyjnym przewoźnik jest w stanie zaoferować atrakcyjne połączenia z Polski, a dostępne miejsce udostępnić także biurom podróży. Takie działania nie budzą większych obaw Croatia Airlines, które słusznie większe zagrożenie widzi w planach rozwojowych operatorów niskokosztowych. Przy dobrej współpracy z lokalnymi portami i władzami może to przynieść dalszą poprawę oferty w kolejnych latach. Perspektywy wzrostu są tu zdecydowanie bardziej stabilne niż na silnie konkurencyjnym i zapewne zdecydowanie mniej marżowym rynku greckim.