Nie milkną komentarze po decyzji Polskiej Grupy Lotniczej (PGL) o zakupie niemieckiej linii Condor. Eksperci z obu państw zastanawiają się nad konsekwencjami tej transakcji. Wiele głosów, zwłaszcza w naszym kraju, chwali to posunięcie. Za Odrą tego optymizmu chyba brakuje.
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że niemieckie
media podchodzą do przejęcie linii Condor przez Polską Grupę Lotniczą (PGL) dość sceptycznie. Stawiano m.in. pytania o to czy rzeczywiście można mówić o synergii pomiędzy przedsiębiorstwami o różnych modelach działalności oraz niezbyt spójną flotą obu operatorów. Pojawiły się także głosy zwracające uwagę na możliwe trudności w pozyskaniu nowych samolotów oraz kwestie związane z dalszą współpracą Condora z Lufthansą na rynku niemieckim czy przyszłości kontraktów z biurami podróży wypełniającymi lukę po Thomas Cook.
– Wspólnie stworzymy jedną z wiodących grup w Europie. Z mojego punktu widzenia
nie ma lepszego partnera dla LOT-u niż Condor – mówił na konferencji prasowej tuż po upublicznieniu informacji o przejęciu
Rafał Milczarski stojący na czele PGL i LOT. Polski inwestor to zaskoczenie – Polska Grupa Lotnicza jako nowy właściciel to zaskoczenie. Inwestorzy finansowi wydali się być w czołówce wyścigu po Condora, ale to PGL zaoferował najwięcej, a to jest najważniejsza dla wierzyciel. Niemiecki rynek nie przejmuje się pochodzeniem właściciela. Pasażerowie, dostawcy, pracownicy są zadowoleni, że Condor ma przyszłość, a okres niepewności się skończył - Stefan Eiselin , redaktor naczelny aeroTELEGRAPH. Dodaje przy tym, że widzi pole do współpracy pomiędzy LOT a Condorem w zakresie inwestowania w nowe samoloty i późniejsze synergie na etapie szkolenia i utrzymania.
– Widzę także potencjał wzrostu na nowych rynkach, ale w tym samym czasie Lufthansa buduje swojego własnego przewoźnika czarterowego, więc
Condor będzie miał konkurencję na rodzimym rynku. To duże zagrożenie i nie wiadomo jeszcze jaka będzie reakcja – dodaje Eiselin.
Leman: To bardzo dobra decyzja PGLTransakcje niezmiennie chwalą przedstawiciele krajowego sektora lotniczego. – To bardzo dobra decyzja. LOT świetnie wykorzystał szansę jaka pojawiła się na rynku, a Condor był dla niego bardzo łakomym kąskiem. Linia jest dochodowa, działa na bogatym i stabilnym rynku i przez ostatnie lata była rozsądnie zarządzana – mówi Michał Leman, niegdyś związany z LOT, a teraz prezes FlixBus Polska. – Ta transakcja zmienia LOT czy w zasadzie PGL w jednego z kilkunastu największych graczy na europejskim rynku lotniczym i zasadniczo wzmacnia jego pozycję – dodaje.
Leman wyjaśnia także, że zakup Condora odbył się bardzo korzystnym dla LOT okresie. Po upadku SmallPlanet powstała bowiem przestrzeń, której dotąd nikt nie zagospodarował. Nie mógł tego zrobić ani Ryanair Sun/ Buzz ani Enter Air czyli największa czarterowa linia lotnicza w Polsce ponieważ czekają na powrót uziemionych od wielu miesięcy MAXów.
– LOT wprawdzie też odczuwa brak samolotów Boeinga, ale dobrze radził sobie z poszukiwaniem maszyn zastępczych,
a teraz będzie mógł wykorzystać część floty Condora. Wydaje się przy tym, że może mieć dość dużą swobodę. Niemieckie biura podróży zapełnią w końcu miejsce po Thomas Cook, ale to trochę potrwa. LOT sprawnie zarządzając flotą może na tym zyskać – wyjaśnia Leman. Warto w tym miejscu przypomnieć, że zapowiedziano już plan pozyskania 30 nowych samolotów dalekodystansowych.
Ekspert zwraca także uwagę na to, że LOT-owi brakuje floty średniodystansowej, a lukę tą mogą wypełnić Airbusy Condora. – Na trasach dowozowych w regionie Europy Środkowej i Wschodniej sprawdzą się zdecydowanie lepiej niż wykorzystywane przez LOT Embreary, które mogą zabrać mniej pasażerów. Przy sprawnym zarządzaniu przesunięcie na inne połączenia siedmiu czy ośmiu maszyn Condora, może znacząco poprawić sytuację LOT – podkreśla Leman.
Wśród innych plusów transakcji wymieniane jest także pozyskanie slotów na niemieckich lotniskach, a warto zauważyć, że np. we Frankfurcie LOT/PGL będzie teraz drugim największym operatorem oraz większe możliwości pozyskania nowych samolotów, zwłaszcza tych do obsługi tras długodystansowych, na korzystnych warunkach.
– LOT doszedł już do ściany w otwieraniu nowych kierunków. Zakup Condora otwiera przed nim zupełnie nowe możliwości rozwoju. To także ostateczne zamknięcie rozdziału restrukturyzacji. Największym wyzwaniem będzie integracja obu przedsiębiorstw, ale i tu LOT ma doświadczenie związane z przejęciem Nordiki – mówi Leman. – Biorąc pod uwagę jak szybko ostatnio rozwija się LOT, nie sądzę, żeby zabrakło mu kompetencji – kończy.
Gościniarek: To nie jest transakcja dobra dla Lufthansy
– W odróżnieniu od polskich komentarze niemieckie po transakcji przejęcia Condora przez PGL są bardziej ostrożne, a nawet sceptyczne. Nie należy się temu dziwić. Moim zdaniem wynika to z przynajmniej trzech powodów. Po pierwsze (choć nie najważniejsze!) chyba mają z tym trochę problem mentalny. O ile dla nas ta transakcja, zasadnie lub nie, jest przyczynkiem do dumy narodowej to dla Niemców jest to raczej uszczerbek na ich dumie – zauważa Sebastian Gościniarek, ekspert z firmy BBSG.
Zwraca przy tym uwagę na to, że niemieckie media nie mają problemu ze stawianiem pytań, podnoszeniem wątpliwości i pokazywaniem ryzyk związanych z tą transakcją. A w Polsce nie jest to dobrze widziane. – Nie negując samej transakcji trzeba mieć oczy otwarte także jej „plusy ujemne”. Po trzecie w Niemczech to Lufthansa jest „bóstwem” i co jest dobre dla Lufthansy to jest dobre dla Niemiec. A ta transakcja nie jest dobra dla Lufthansy, a przynajmniej tak jest odbierana – podsumowuje Gościniarek.
Mikosz: LOT nigdy nie był w lepszej sytuacjiKwestie polityczne pojawiają się w komentarzach po każdej stronie. – Nie ma inwestycji nieobarczonych ryzykiem (…) Za mało wiemy o firmie, którą LOT przejmuje. Ale przyznam, że odrobinę niepokoi mnie również polityczna oprawa tej transakcji. Oczywiście rządzący nie byliby sobą, gdyby nie odtrąbili sukcesu, w tym przypadku narracja skręca jednak aż w kierunku rewanżyzmu i sprawiedliwości dziejowej. Chcę jednak wierzyć, że w tym zakupie nie chodzi głównie o to, żeby pokazać Niemcom, że Polak może ich już wykupić –
mówi w rozmowie z Tygodnikiem Powszechnym Sebastian Mikosz, były prezes LOT-u i Kenya Airways.
Mikosz zwraca także uwagę na to, że w kwestii percepcji obecnej sytuacji problematyczne jest to, że część polityków i ekonomistów jest przekonana, że LOT nie może stać się nikim więcej niż regionalnym przewoźnikiem balansującym na granicy rentowności. – W rezultacie decyzje, które mogą poprawić sytuację firmy, są katalogowane a priori jako rozrzutność, bez chwili namysłu, czy może jednak coś przemawia za taką decyzją – dodaje.
Czekamy na decyzje KomisjiOstatnio polskie i niemieckie media obiegła informacja o tym, że
Lufthansa planuje zerwanie współpracy z liniami Condor oraz skargę ws pomocy publicznej dla LOT-u. Wizz Air już zwrócił się do Komisji Europejskiej o postępowanie w sprawie polskich spółek. Cytowany przez ueddeutsche Zeitung prezes zarządu Wizz Air Jószef Varadi ocenił, że Warszawa jest „kiepskim miejscem dla każdej linii lotniczej, bo rząd robi wszystko, by wspierać LOT”. Skrytykował on także decyzję niemieckiego rządu o przyznaniu liniom Condor kredytu przejściowego, jak również model biznesowy przedsiębiorstwa.