Wiadomość o katastrofach nowych boeingów, a następnie uziemieniu wszystkich MAX-ów zmroziła pracowników niejednych linii lotniczych. Wszak wiele z nich zbudowało dużą część swojej siatki połączeń właśnie na świeżo pozyskanych samolotach. Taka jednak jest branża lotnicza. Kryzysy różnego rodzaju są częste i trzeba sobie z nimi radzić. Przyjrzeliśmy się temu, jak nasz narodowy przewoźnik rozwiązuje problem uziemienia swoich maszyn.
Wyjścia z sytuacji są dwa – wycofanie części z połączeń lub leasing. PLL LOT zdecydował się postawić na to drugie. Nie ma co ukrywać, że jeżeli nasze linie chcą zrealizować zapowiadany przez siebie plan przewiezienie w tym roku ponad 10 milionów pasażerów, to trzeba było się zdecydować na wyłożenie pieniędzy na wypożyczenie maszyn.
Na „mokro” i na „sucho”– W związku z problemami związanymi z samolotami Boeing 737 MAX, LOT wstrzymał operowanie na wszystkich pięciu maszynach tego typu, które znajdują się w naszej flocie. W celu utrzymania płynności lotów zarząd LOTu wyleasingował dodatkowe samoloty do obsługi połączeń, na których były zaplanowane rejsy uziemionych maszyn. Wyleasingowane zostały maszyny w formule wet-lease (ACMI) oraz dry-lease – czytamy w oświadczeniu LOT-u przesłanym do naszej redakcji.
Zanim wymienimy maszyny, jakimi polski przewoźnik ratuje siatkę, warto przypomnieć czym jest „mokre” i „suche” leasingowanie. ACMI (akronim od angielskiego: Aircraft, Crew, Maintenance, Insurance), czyli tzw. wet-lease, to wypożyczenie samolotu wraz z załogą, usługą utrzymania oraz ubezpieczeniem. To transakcja krótkoterminowa stosowana jako doraźne zaradzenia problemom z flotą. W tej formule LOT pozyskał: jeden egzemplarz boeinga 737-400 (168 miejsc), dwa egzemplarze boeinga 737-300 (148 miejsc) oraz jeden egzemplarz airbusa A319 (150 miejsc).
Dry-lease to transakcja długoterminowa. Zakłada ona wypożyczenie samej maszyny, za którą płaci się comiesięczną ratę. Koszta tej formy są niższe niż „mokrej”, ale użytkownik musi sam ponosić wydatki związane z eksploatacją samolotu. LOT ma obecnie w swej flocie dwa egzemplarze embraera 195 w konfiguracji ze 114 miejscami, jednego embraera 195, ale w konfiguracji ze 118 miejscami. Prócz tego pozyskano w dry-lease po jednym boeingu 737-700 (144 miejsca) i boeinga 737-800 (189 miejsc).
Pamiętać również należy, że cały czas Boeing wraz z producentem silników nie poradził sobie w pełni z weryfikacją silników Rolls-Royce Trent 1000. – Obecnie z tego powodu uziemione są 3 z 14 boeingów 787 Dreamliner, które będą sukcesywnie przywracane do obsługi regularnych połączeń. W ich miejsce zarząd LOTu wyleasingował w formule ACMI dwa Airbusy A340-300. Samoloty te mogą zabrać na pokład 257 pasażerów, 45 w klasie business oraz 212 w klasie ekonomicznej. Tymi maszynami obsługujemy trasy z Warszawy do Nowego Jorku JFK oraz Newark – poinformował nas LOT.
LOT nie daje sobie podciąć skrzydełProblemy Boeinga przekładają się bezpośrednio na linie, które muszą dodatkowo płacić za całe zamieszanie. Ile? Dowiemy się pewnie po końcu epopei związanej z MAX-ami o Dreamlinerami. Z pewnością nie są to małe kwoty, które z pewnością mają wpływ na ostateczną wysokość przychodów, jakie LOT uzyska w tym roku.
Nasz narodowy przewoźnik jest jednak w lepszej sytuacji niż tzw. linie nieskokosztowe. Te, zgodnie ze swą nazwą, decydują się często na jeden model samolotu. Ma to wiele plusów związanych z serwisowaniem czy szkoleniem załóg. Jednak takie turbulencje jak te, które przyniosło uziemienie MAX-ów, potrafią bardzo poważnie im zaszkodzić.
Przykładem jest irlandzki Ryanair, który zastanawia się już nie nad tym, czy zlikwidować część połączeń, ale z których zrezygnować. W tym przypadku wychodzi wyższość elastyczności floty, jaka cechuje tzw. linie tradycyjne, w tym nasz LOT.
– Podobnie jak większość przewoźników posiadających w swojej flocie samoloty Boeing 737 MAX 8, czekamy na ustalenia producenta i agencji lotniczych dotyczących przywrócenia możliwości wykonywania operacji tymi samolotami – kończy swoje oświadczenie LOT. Kiedy się doczeka? Na pewno nie w tym roku. Polskie Linie Lotnicze czekają więc kolejne umowy leasingowe.