Wycofany w marcu 2019 roku Boeing 737 MAX powróci do latania najpewniej do końca 2020 roku. Polskie Linie Lotnicze LOT, które mają w swojej flocie pięć tych samolotów oraz dziesięć kolejnych, czekających na dostawę, spodziewają się powrotu tych samolotów na przełomie 2020 i 2021 roku.
„Powrót samolotu B737-8 MAX jest przewidywany w chwili obecnej na przełom roku 2020/2021 i podyktowany będzie zapotrzebowaniem w ramach zaplanowanej siatki połączeń” – poinformowały naszą redakcję Polskie Linie Lotnicze LOT, które mają pod swoimi skrzydłami pięć tych maszyn.
Możliwe również, że samoloty, uziemione od marca 2019 roku, po dwóch tragicznych katastrofach tego modelu, mogą powrócić na siatkę jeszcze w tym sezonie zimowym. Nie jest to jednak pewne. „Proces ten jest zależny od certyfikacji samolotu, zaakceptowania programu szkolenia, a następnie przeszkolenia pilotów” – czytamy w odpowiedzi narodowego przewoźnika. „PLL LOT obecnie posiada pięć egzemplarzy samolotu B737-8 MAX i zgodnie z założeniami będą wykorzystywane w siatce połączeń po przejściu odpowiednich certyfikacji i szkoleń załóg i odpowiednio do potrzeb” – napisano.
Linie mają również 10 jeszcze nieodebranych tego typu samolotów. Miały one zasilić flotę jeszcze w ubiegłym roku, wtedy liczba MAX-ów w PLL wyniosłaby 15 sztuk. Wzmocniłyby one siatkę połączeń krótkiego i średniego zasięgu. Ich uziemienie na całym świecie uniemożliwiło jednak dostawy. „Jeśli chodzi o pozostałe egzemplarze, jesteśmy w stałym kontakcie z producentem. Będziemy na bieżąco informować odnośnie decyzji w tym zakresie” – przekonuje LOT.
Tymczasem MAX-y są coraz bliżej globalnego powrotu do flot przewoźników na całym świecie. Jak
pisaliśmy w zeszłym tygodniu, za bezpieczne uznała je już europejska agencja bezpieczeństwa lotniczego EASA.
MAX, najnowsza wersja wąskokadłubowego Boeinga 737, została uziemiona w marcu 2019 roku w następstwie dwóch wypadków, w których zginęło 346 osób. Uziemienie tych samolotów, zamówionych przez linie lotnicze na całym świecie, rozpoczęło kryzys Boeinga, który kosztował producenta miliardy dolarów, częściową utratę reputacji i zaufania klientów, a ówczesny dyrektora generalnego – pracę.