Polskie Linie Lotnicze LOT nie przywrócą w sezonie zimowym rejsów do pekińskiego portu lotniczego Daxing, którego działalność została zainagurowana na krótko przed wybuchem pandemii COVID-19. LOT skoncentruje się na obsłudze trzech lotów w tygodniu do portu Capital. Na tej trasie przewoźnik konkuruje z ofertą Air China. Jedne z trzech narodowych linii lotniczych Państwa Środka obsługują Warszawę za pomocą airbusów A330.
Zmiana bilateralnej umowy lotniczej między Rzeczypospolita Polską a Chińską Republiką Ludową pozwoliła polskiemu przewoźnikowi na realizację między Warszawą a Pekinem siedem lotów tygodniowo. Wcześniej LOT, tak jak Air China, między dwoma miastami – nie licząc pandemii COVID-19 – wykonywały po trzy rotacje w tygodniu. Rejsy dwóch przewoźników zaczynały się lub kończyły na lotnisku Capital.
Wyczerpywanie się przepustowości na „starym” pekińskim lotnisku „zmusiło” Pekin do podjęcia decyzji o budowie nowego portu lotniczego, który odciąży zatłoczony, stołeczny port.
Kilka tygodni przed wybuchem pandemii otwarto lotnisko Daxing, którego terminal zaprojektowała wybitna brytyjska architekt o irackim pochodzeniu, Zaha Hadid.
Polskie Linie Lotnicze LOT były pierwszym przewoźnikiem z Europy, który zainaugurował bezpośrednie rejsy do portu Daxing. Pandemia wymusiła konieczność zamknięcia trasy i stratę sporych zysków. Przewoźnik znad Wisly przywrócił rejsy między Lotniskiem Chopina a Pekinem-Daxing na początku zeszłorocznego sezonu letniego 2023 roku, lecz niski popyt na rejsy sprawił, że linie zawiesiły połączenia na sezon zimowy, z zastrzeżeniem, że
cztery rotacje w tygodniu powrócą na wiosnę 2024 roku.
Tak się jednak nie stało.
PLL LOT nie przywróciły 1 kwietnia rejsów do portu Daxingu. Polski flagowiec nie przywróci lotów do drugiego pekińskiego lotniska również w sezonie zimowym. LOT w dalszym ciągu będzie oferował loty do portu Capital. Na „główne” pekińskie lotnisko z Dreamlinery będą latać, tak jak obecnie, trzy razy w tygodniu.
Decyzja o nieprzywróceniu lotów do portu Daxing jest dość zaskakujące, zwłaszcza jeśli pod uwagę weźmie się to, że władze Chin zniosły wszystkie restrykcje związane z pandemią, a chińskie zorganizowane grupy wracają do podróżowania. Z drugiej strony, decyzja wydaje się uzasadniona, albowiem Pekin dopłaca chińskim liniom do lotów, co stawia przewoźników z m.in. Europy i USA w trudnej sytuacji. Linie lotnicze, takie jak LOT nie są w stanie konkurować cenowo z przewoźnikami z Państwa Środka. Przekonaliśmy się o tym lecąc do
Air China z Warszawy do Hong Kongu i Xiamen Airlines do Australii. Oferta cenowa chińskich linii była kilkukrotnie lepsza od europejskich konkurentów.