Pandemia koronawirusa sprawiła, że PLL LOT musiał otrzymać pomoc publiczną. Zdaniem przewoźnika nie powinno być problemów z jej spłatą. – Prognozy niemniej jednak są pozytywne, a pożyczka jest do spłaty – mówi Katarzyna Lewandowska, członek rady nadzorczej, delegowana czasowo do pełnienia funkcji prezesa zarządu PLL LOT.
Począwszy od grudnia 2023 roku przez cztery kolejne Polskie Linie Lotnicze LOT będą musiały spłacać rocznie 450 mln złotych. Katarzyna Lewandowska – członek rady nadzorczej, delegowana czasowo do pełnienia funkcji prezesa zarządu PLL LOT – poinformowała podczas obrad sejmowej podkomisji stałej do spraw transportu lotniczego, że spółka, o ile otoczenie zewnętrzne na to pozwoli,
nie będzie miała problemów ze spłatą tych zobowiązań.
LOT pożyczka będzie spłacana– Pieniądze, które spółka uzyskała pochodziły z dwóch źródeł pomocy publicznej. Sprowadzały się do tego samego celu. Wykorzystanie środków z tytułu dokapitalizowania było przeznaczone na funkcjonowanie spółki i na ustabilizowanie sytuacji oraz zapewnienie działalności spółki w przypadku braku albo drastycznego załamania przychodów. One zostały już 30 i 31 grudnia wydane na spłatę wszystkich zobowiązań, zarówno kredytów, jak i faktoringu w bankach, a także zobowiązań za paliwo i wobec leasingodawców oraz opłat lotniskowych – rozpoczęła Lewandowska.
– Wynik 2022 roku pozwala na optymizm, co do oceny sytuacji rynkowej. Pragnę podkreślić jednak, że funkcjonujemy na bardzo konkurencyjnym rynku. Stąd przyszłość i spłacanie naszych zobowiązań wymaga ogromnej staranności po stronie dbania o przychody i żeby były na właściwym poziomie. Z drugiej strony spłata będzie możliwa, jeśli zachowamy dyscyplinę, jeśli chodzi o koszty – podkreślał z kolei Michał Fijoł, członek zarządu PLL LOT do spraw handlowych.
2022: Dobre wyniki pomimo wojny– Czas pandemii był dla nas, jak i dla każdego innego przewoźnika lotniczego, trudny, ale rynek przewozów lotniczych odbija szybciej niż zakładały to analizy wszystkich dużych doradców w tym obszarze. Żadna z takich nie wskazywała, że sytuacja w lotnictwie będzie szybko wracać do normy, a wręcz odwrotnie. Rok 2023 i nawet 2024 miały być jeszcze pod poziomem działalności z roku 2019. I na bazie właśnie takich analiz spółka zaciągnęła pożyczkę celem zabezpieczenia jej długoterminowej działalności – tłumaczyła Lewandowska, która odniosła się również do wyników finansowych PLL LOT za 2022 roku. Narodowy przewoźnik po
stratach zanotowanych przez dwa lata pandemii
zakończył sprawozdawcze dwanaście miesięcy na plusie.
– Ten wynik został wypracowany głównie w drugim półroczu. Przewieźliśmy prawie 8 mln pasażerów i wygenerowaliśmy ponad 8 mld przychodów. Wyniki z 2022 roku, jak i na kolejne lata, pozwalają stwierdzić, że jesteśmy przygotowani na spłatę pożyczki, jeśli tylko będziemy latać bez większych ograniczeń, które mogłyby się pojawić. Trzeba jednak też zwrócić uwagę na to, gdzie jesteśmy położeni i nie możemy wrócić do takiej formuły działania i wielkości jaka była w 2019 roku. Jako jedne z nielicznych linii mamy również uwarunkowania geograficzne i na naszą działalność istotnie wpływa wojna na Ukrainie. Nasze przychody są więc w konkretny sposób obciążane tym, że nasza siatka musiała zostać zmodyfikowana, a koszty funkcjonowania wzrosły. Niektóre loty są dłuższe czasowo, jak również są droższe z tytułu odległości, którą musimy nadłożyć. Prognozy niemniej są pozytywne, a pożyczka jest do spłaty i będziemy ją spłacać – podsumowała Lewandowska.
Wrócą zyski jak przed pandemiąO dobrych wynikach drugiej połowie poprzedniego roku mówił także Michał Fijoł, który zwracał uwagę na to, że trzeba na nie patrzeć także z perspektywy wcześniejszych założeń, które były dość konserwatywne. – Funkcjonowaliśmy wtedy w oparciu o najlepsze prognozy najlepszych firm doradczych. Nie każdy był przekonany do tego, że wróci ruch biznesowy i że firmy będą latały, tak jak latają. Do tego zwracam uwagę na fakt, że pierwsze dwa miesiące 2022 roku to wciąż pandemia, później kolejne cztery miesiące to okres bardzo wysokich cen ropy, a przełożenie wysokich cen na pasażera następuje z opóźnieniem i w związku z tym
pierwsze pół roku, jak w każdych liniach lotniczych, co potwierdzają wyniki przewoźników uzyskane w tym czasie, one były bardzo złe. Odbicie nastąpiło dopiero w drugiej połowie roku i byliśmy w stanie wypracować taki wynik, pozwalający na skompensowanie strat poniesionych w tej pierwszej połowie ubiegłego roku. Dlatego patrzymy z optymizmem, ale ostrożnym w przyszłość – dodał Fijoł.
Fijoł przypominał także, że LOT był rentowny w latach 2016-2019 i osiągał zyski na poziomie od 150 mln złotych do 270 mln złotych, a tak dobrze nie było nigdy wcześniej w historii przewoźnika. – W latach 2016-2019 zaczynaliśmy od 40 samolotów i 45 połączeń, a skończyliśmy na 80 samolotach i 120 połączeniach. W zeszłym roku otworzyliśmy cztery, m.in. do Baku, Kairu i Mumbaju. W tej chwili nasz wzrost jest możliwy dzięki temu, że intensyfikujemy liczbę połączeń już istniejących do tych nowych destynacji. Wzrost przewożonej liczby pasażerów jest możliwy dzięki temu, że wysyłamy tam większe samoloty i częściej. To jest
właśnie strona przychodowa. Strona kosztowa to jest kwestia leasingów, inwestycji w systemy informatyczne. Wykorzystaliśmy pandemiczny czas, żeby znacząco odnowić swoje systemy informatyczne, w tym systemy optymalizacji przychodów. Proszę zobaczyć co się dzieje z naszą stroną lot.com, która jest jednym z największych e-commerce'ów w Polsce. W promocji na początku 2023 roku co 10 sekund sprzedawany był bilet przez naszą stronę. To jest to, co służy rozwojowi PLL LOT i wzrostowi wypełnień, a więc w związku z tym także zwiększonym przychodom – zaznaczył Fijoł.