Połączenie LOT-u z Tokio do Warszawy istnieje niecałe trzy lata, mimo to w tym okresie udało się przewoźnikowi zwiększyć liczbę lotów z trzech do pięciu w tygodniu, osiągnąć bardzo dobre wyniki przewozowe oraz zapowiedzieć codzienną obsługę lotów.
Na międzynarodowym tokijskim lotnisku Narita polski przewoźnik narodowy rozpoczął obsługę regularnych połączeń w styczniu 2016 r. Pierwszy rejs, który wystartował z Warszawy dokładnie 13 stycznia 2016 r., był pierwszym w historii lotem obsługującym regularne połączenie rejsowe pomiędzy Polską i Japonią, choć już wcześniej maszyny PLL LOT gościły na japońskich lotniskach obsługując loty czarterowe.
Długie przygotowaniaInauguracja rejsów do Narity, miała dla spółki duże znaczenie. – To było pierwsze od 2012 r. połączenie dalekodystansowe. To był też pierwszy kierunek azjatycki od czasu uruchomienia rejsów do Pekinu – przypomina Konrad Majszyk, ekspert ds. PR biura komunikacji korporacyjnej PLL LOT.
Uruchomieniu tego połączenia, zapowiedzianego jeszcze w czerwcu 2015 r. przez Sebastiana Mikosza, ówczesnego prezesa LOT, towarzyszyły znaczące przygotowania. Przewoźnik zdecydował się wprowadzić do menu na trasie japońskie dania, natomiast w systemie rozrywki pokładowej pojawiły się japońskie filmy, seriale i muzyka, a pozostałe treści stały się dostępne także w japońskiej wersji językowej. Na pokładzie rejsów do Japonii obecna jest także osoba z personelu pokładowego mówiąca po japońsku.
To, że udogodnienia językowe przygotowane przez LOT z myślą o japońskich pasażerach są bardzo ważne, potwierdzają sami przedstawiciele branży lotniczej z Japonii. – W Japonii wycieczki do krajów Europy Centralnej, takich jak Polska, są bardzo popularne wśród starszych osób przyzwyczajonych do podróży. Niestety, z zasady Japończycy nie są dobrzy w j. angielskim i wiele osób z Japonii obawia się “muru j. angielskiego”. Jeżeli na pokładzie lotów z Narity znajduje się osoba z personelu pokładowego mówiąca po japońsku, wielu starszych podróżnych będzie się czuło pewniej udając się do Polski – tłumaczy Tadayuki Yoshikawa, ekspert lotniczy z Japonii, założyciel oraz redaktor naczelny Aviation Wire, w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
Redakcyjny kolega Yoshikawy, Yusuke Kohase, był obecny na pokładzie pierwszego lotu z Narity do Warszawy. W swojej relacji z podróży ze stycznia 2016 r. Kohase z uznaniem wypowiada się o pracy personelu pokładowego LOTu, wspominając o „gościnnych sercach”, polskich załóg. Japoński ekspert sugeruje także, by pamiętając o ofercie dla podróżnych z Japonii, nie bać się prezentować narodowego charakteru przewoźnika.
– Japończycy oczekują, że będą mogli poczuć kulturę innego kraju na pokładzie jego przewoźnika. Na przykład wielu z moich rodaków uwielbia Hawaje. Ci z podróżnych, którzy lubią ten kierunek, wybierają hawajskich przewoźników, chcą poczuć hawajską atmosferę już na pokładzie. Z drugiej strony podróżni, którzy chcą cieszyć się ze swojego wyjazdu bez obaw, wybiorą podróż z JAL lub ANA – tłumaczy Yoshikawa.
Do Tokio każdego dniaW chwili uruchomienia, rejsy do Tokio były obsługiwane trzy razy w tygodniu boeingami 787-8. Od tamtej pory liczba rejsów w tygodniu stopniowo wzrastała – od lipca ubiegłego roku LOT obsługiwał już cztery połączenia w tygodniu, w tegorocznym sezonie letnim przewoźnik dodał kolejny rejs w tygodniu. – LOT lata na trasie do Tokio pięć razy w tygodniu: w poniedziałki, środy, piątki, soboty i niedziele. Dreamlinery startują z Warszawy o 15:05, żeby w Tokio lądować o godzinie 8:35. Rejs powrotny jest to o 10:15, a lądowanie w Warszawie o 14:25 – podsumowuje obecne operacje Majszyk.
Co ciekawe, w pierwszych dwóch tygodniach tego roku, LOT obsługiwał sześć lotów w tygodniu do Tokio. Dodatkowe, wtorkowe rejsy, były związane z olbrzymim zainteresowaniem podróżami do Japonii przypadającym na sezon kwitnięcia wiśni. Niedawno przewoźnik poinformował, że od sezonu letniego 2019 roku, będzie latał
z Warszawy do stolicy Japonii codziennie. Będzie to pierwszy kierunek do Azji, który w rozkładzie LOT-u funkcjonował każdego dnia.
Jak wynika z wypowiedzi przedstawicieli przewoźnika, LOT na połączeniu do Tokio odnotowuje bardzo dobre wyniki przewozowe. Co ważne, znaczący procent pasażerów podróżuje nie tylko na trasie pomiędzy Polską i Japonią, ale przesiada się na dalsze loty w obrębie Europy. Z kolei dalszą podróż z Tokio na pojedynczym bilecie do Sapporo, Sendai i Fukuoki umożliwia obowiązująca od ubiegłego roku umowa code-share LOTu z japońskimi liniami lotniczymi ANA All Nippon Airways. Umowa code-share LOT-u z liniami lotniczymi Air New Zealand, zawarta jeszcze przed inauguracją rejsów do Tokio, umożliwia także kontynuację podróży do Auckland na pokładzie nowozelandzkiego przewoźnika.
– Rynek japoński cieszy się dużym zainteresowaniem pasażerów, generując znaczący ruch przesiadkowy. Z naszych statystyk wynika, że na trasie Warszawa-Tokio samoloty latają wypełnione średnio w 85 proc. – zdradza Majszyk.
Dobre perspektywyZwiększenie liczby rejsów to z jednej strony wynik dobrego popytu na trasie, ale także rezultat zgody japońskich władz lotniczych, w wydaniu której z dużym prawdopodobieństwem pomogła dotychczasowa solidna praca operacyjna przewoźnika. Jak wynika z danych VariFlight, od chwili inauguracji lotów z Warszawy do Tokio, do końca września tego roku, LOT obsłużył 354 rotacje na trasie Warszawa – Tokio – Warszawa, odwołując jedynie pięć. W tym okresie punktualność przylotów do Narity wynosiła 92,42 proc.
Od początku istnienia połączenia, rejsy obsługiwane były boeingami 787-8. Dwa loty do Narity obsłużył także większy boeing 787-9, za każdym razem była to maszyna o rejestracji SP-LSC, nosząca okolicznościowe malowanie z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości. Niewykluczone, że także w przyszłości największe boeingi we flocie polskiego przewoźnika będą obsługiwały japońskie połączenie.
Zwiększenie częstotliwości rejsów do Tokio bez wątpienia wpłynie na zwiększenie atrakcyjności trasy dla pasażerów biznesowych, dla których niezwykle istotna jest możliwość elastycznego dopasowania czasu podróży. W ten sposób LOT może skuteczniej konkurować z innym przewoźnikiem z Europy Środkowej, liniami lotniczymi Austrian Airlines, które od 15 maja tego roku powróciły na trasę do Narity, oferując jednak tylko pięć lotów w tygodniu. W branży mówiło się także o uruchomieniu lotów do Pragi przez ANA, jednak na drodze tych planów stanął obecny kryzys związany z akcją serwisową silników Rolls-Royce Tent 1000 – linie lotnicze ANA, największy na świecie operator boeingów 787, zmuszone były uziemić znaczą część floty tych maszyn, rewidując na pewien czas plany rozwoju.
Na plus LOT-u uznać należy też położenie geograficzne w drodze pomiędzy Japonią i Europą Zachodnią, dzięki któremu w wielu przypadkach polski przewoźnik może zaoferować dogodny czas przesiadek i tym samym skrócenie czasu podróży. Perspektywom połączenia z Warszawy do Tokio dobrze służą też takie wydarzenia, jak
letnia Olimpiada w Tokio w 2020 r. i związane z nią otwarcie Kraju Kwitnącej Wiśni na turystów ze świata. Dobrym prognostykiem rentowności trasy jest także zbliżenie handlowe Japonii z Unią Europejską, które nastąpiło po tym, gdy pod rządami Donalda Trumpa Stany Zjednoczone porzuciły plany przystąpienia do programu Partnerstwa Transpacyficznego (TPP).
LOT nie jest rozpoznawalny?Choć dane przewozowe wskazują, iż rejsy przewoźnika narodowego do Tokio cieszą się popularnością wśród podróżnych z Polski oraz z Europy, to wśród podróżnych z Kraju Kwitnącej Wiśni rozpoznawalność marki LOT nie jest najwyższa, sugerują japońscy rozmówcy.
– Obawiam się, że rozpoznawalność marki LOT nie jest satysfakcjonująca. LOT oraz ANA współpracują na zasadach code-share na trasach krajowych w Japonii, jednak nie na trasie z Narity do Warszawy. Jeżeli linie ANA współpracowałyby z LOT na trasach międzynarodowych, wtedy rozpoznawalność LOTu mogłaby ulec poprawie – uważa Yoshikawa.
Część pasażerów biznesowych zniechęcać mogą różnice w twardym produkcie pokładowym LOT-u widoczne na tle linii lotniczych z Japonii, takie jak fotele przy oknie w klasie biznes bez bezpośredniego dostępu do korytarza czy brak internetu na pokładzie. Wielu z podróżnych woli także podróżować do portu lotniczego Tokio Haneda, który położony jest bliżej centrum miasta niż położony około 50-60 km od centrum port lotniczy w Narcie, do którego lata LOT. Od 2010 r. Haneda, która była portem lotniczym głównie dla linii lotniczych z Japonii, otworzyła się także dla przewoźników zagranicznych. Obecnie do Hanedy możemy polecieć na pokładach kilku przewoźników europejskich, w tym Air France, British Airways czy Lufthansy. Narita może być jednak lepszym portem docelowym dla podróżnych, którzy traktują Tokio jako bazę wypadową do kolejnych wypraw. To w Naricie koncentruje się silnie rozwijający się w regionie ruch niskokosztowy. Samo lotnisko przechodzi obecnie rozbudowę - w Naricie powstanie trzecia droga startowa C, przedłużona zostanie droga startowa B oraz wydłużeniu ulegną godziny operacji lotniczych.
Zwiększenie liczby lotów z trzech do siedmiu w tygodniu, bardzo dobre wyniki przewozowe – to wszystko pozwala mówić o połączeniu z Warszawy do Tokio jako o jednym z najważniejszych w dalekodystansowej siatce polskiego przewoźnika. Ogółem LOT obsługuje już 14 tras dalekiego zasięgu.
– Są to z rejsy z Warszawy do Nowego Jorku JFK, Newark, Chicago, Los Angeles, Miami i Toronto oraz do Tokio, Seulu, Pekinu i Singapuru (od maja 2018), a oprócz tego z Krakowa do Chicago, z Rzeszowa do Newark (od kwietnia 2018) oraz z Budapesztu do Chicago i Nowego Jorku JFK (od maja 2018) – wylicza Majszyk.