Polskie Linie Lotnicze LOT wróciły w środę po południu do zapowiadanych wcześniej rozmów ze związkami zawodowymi. Jednocześnie linie oszacowały wstępnie koszty dwutygodniowego strajku na 15 mln zł. Kwota ta jednak może ulec zmianie przy szczegółowych wyliczeniach, które nastąpią pod koniec tego roku.
Związki zawodowe PLL LOT
zakończyły protest 1 listopada porozumieniem z przedstawicielami spółki. Najważniejszym jego punktem było oczywiście zakończenie strajku oraz zobowiązanie stron do „zachowania spokoju społecznego przez okres co najmniej 24 miesięcy”.
Na mocy porozumienia przywrócono do pracy przewodniczącą związku zawodowego Monikę Żelazik oraz pozostałe 66 osób zwolnionych dyscyplinarnie z powodu strajku. LOT zgodził się na uchylenie nagany nałożonej na Adama Rzeszota. Co istotne, spółka zobowiązała się do „niedochodzenia od organizatorów, kierujących strajkiem lub uczestników strajku, roszczeń pieniężnych” związanych z rozpoczętym
18 października protestem.
Powrót do rozmówZakończony strajk nie rozwiązał jednak jednej z głównych kwestii sporu, jakimi są warunki zatrudnienia i powrót do regulaminu wynagrodzeń z roku 2010. W tej sprawie dzisiaj o godzinie 15:00 (środa, 7 listopada) przedstawiciele związków zawodowych i przewoźnika rozpoczęli rozmowy. Na razie wiadomo jedynie, że nie będzie w nich uczestniczył prezes LOT-u, Rafał Milczarski. Prognozy dotyczące wyniku rozmów też są podzielone –
eksperci są zdania, że negocjacje mogą się przedłużać, a wszystko zależy od tego, czy zwaśnione strony będą w międzyczasie zgodnie współpracować.
– Strajk zaskoczył mnie skalą protestu i nieprzejednaną pozycją stron. Wydaje się, że w pewnym momencie górę wzięły emocje a wtedy „rozum śpi”. W zarządzaniu przedsiębiorstwami często występuje problem związany z tak zwaną „propagandą sukcesu” – mówił w ubiegłym tygodniu w wywiadzie dla Rynku Lotniczego
Wojciech Balczun, były przewodniczący rady nadzorczej PLL LOT. Jego zdaniem strajk okazał się porażką obu stron.
Paraliżu nie było, są kosztyPLL LOT oszacowały wstępnie koszty trwającego 14 dni strajku związków zawodowych. To 15 mln zł, na co składają się koszty krótkoterminowych
umów ACMI na samoloty zastępcze (tzw. wet lease), odwołane rejsy, których w sumie, z powodu braków załogowych naliczono 130 na 4619 zaplanowanych (co stanowiło
2,8% ogólnej liczby połączeń – przyp. red.), koszty zwoływania sztabów kryzysowych i utracone przychody ze sprzedaży biletów.
– Zobowiązaliśmy się jako LOT od uczestników strajku, że nie będziemy dochodzić roszczeń finansowych w zamian za 2 lata spokoju społecznego, czyli, że nie będzie jakiegoś nielegalnego strajku. Gdyby jednak do czegoś takiego doszło, przedstawiciele związków zobowiązali się pokryć te roszczenia w wysokości 1,75 mln zł za strajk majowy i około 15 mln zł za akcję październikową – mówi Konrad Majszyk z biura prasowego PLL LOT w rozmowie z Rynkiem Lotniczym. – Dlatego ważne jest wyliczenie tej kwoty bardzo dokładnie, aby nikt jej nie kwestionował, i to nastąpi do końca tego roku – podsumowuje.