LOT znacząco zwiększy flotę samolotów. Kto je dostarczy?

W styczniu tego roku premier Mateusz Morawiecki powołał Polską Grupę Lotniczą (PGL), która jest spółką akcyjną z kapitałem 1,2 mld zł. W sierpniu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKIK) zgodził się na przejęcie przez PGL spółek LOT, LOT AMS, LS Airport Services i LS Technics. 10 października nastąpiło wniesienie udziałów czterech spółek do PGL – to zaś oznacza, że największe podmioty sektora lotniczego będące własnością Skarbu Państwa po raz pierwszy od wielu lat znalazły się pod jednolitym zarządem, który ma określać wspólne cele i strategie działania.

Spółki lotnicze, które weszły do PGL, zachowały odrębność organizacyjną. Każda z nich ma zachować swoją tożsamość, odrębność kapitałową i będzie prowadziła konkurencyjną działalność na rynku usług lotniczych.

Pierwszą ogłoszoną inwestycją PGL jest baza serwisowania samolotów MRO, która ma zostać utworzona w ciągu trzech lat przez LOT AMS na terenie Portu Rzeszów-Jasionka. Inwestycja obejmuje hangary do obsługi technicznej samolotów, które mają być przystosowane m.in. do obsługi samolotów szerokokadłubowych najnowszej generacji, np. Boeinga B787 Dreamliner czy Airbusa A350.

Od samego początku zapowiadane jest utworzenie w ramach grupy podmiotu zajmującego się leasingiem samolotów. – Na potrzeby PGL wybraliśmy jednego doradcę zewnętrznego. Jesteśmy w przededniu przetargu na wybór dodatkowego doradcy. Zamierzamy też m.in. przeprowadzić realne postępowanie konkursowe na to, jakimi typami samolotów będzie się posługiwała PGL – tłumaczył w sierpniu Rafał Milczarski stojący na czele PGL i LOT.

Ogromne wyzwania

Przed PGL stoi kilka ogromnych wyzwań, z jakimi będą musiały sobie poradzić wchodzące w skład Grupy spółki. Wśród nich najważniejsze to pozyskanie nowych samolotów, zapewnienie kadr do ich obsługi i przygotowanie się do powstania Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK).

– Strategia PGL jest cały czas dopracowywana. Przez ostatni rok otoczenie rynkowe, w którym działamy, trochę się zmieniło, więc musimy nasze plany dostosować i zaktualizować. Wraz z doradcami pracujemy nad spółką leasingową i projektem związanym z pozyskaniem nowych samolotów – wyjaśnia Jakub Kluziński, dyrektor zarządzający Polskiej Grupy Lotniczej. Podkreśla przy tym, że chociaż prace idą pełną parą, to na ich efekt będziemy musieli poczekać jeszcze kilka miesięcy.

– Największym wyzwaniem jest więc przygotowanie się do, jak to mówi prezes Milczarski, „przetargu przetargów”. Musimy mieć pewność co do tego, jakie samoloty w zakresie parametrów i osiągów będą dla nas najbardziej korzystne, a mówimy zarówno o szeroko- jak i wąskokadłubowych maszynach. Będziemy się także starali „wstrzelić” w najlepszy moment cyklu koniunkturalnego i pozyskać samoloty na możliwie najkorzystniejszych warunkach – dodaje Kluziński. – Spółka leasingowa będzie musiała więc dorównać do najkorzystniejszej oferty, jaką moglibyśmy pozyskać z rynku spoza PGL – podkreśla.

Kto dostarczy samoloty?

W obecnej sytuacji możemy realnie mówić o dostawie maszyn pochodzących od dwóch dużych grup lotniczych, tj. Boeinga i Airbusa. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w lipcu tego roku brazylijski Embreaer trafił pod skrzydła Boeinga oraz formalnie zakończył się proces przejmowanie programu C-Series od Bombardiera przez Airbusa.

– Mówimy o samolotach wąsko- i szerokokadłubowych, które mogą zostać dostarczone przez różnych producentów – wyjaśnia Kluziński. – Jesteśmy w tej chwili przed decyzją o wyborze doradcy do tego projektu. Ten etap powinien się zamknąć w listopadzie, a w ciągu kolejnych sześciu miesięcy podejmiemy decyzje o tym, jakie samoloty będą dla nas najbardziej odpowiednie. Nie jesteśmy zamknięci na żadnego z producentów. Wręcz przeciwnie, na chwilę obecną prawdopodobny jest każdy z wariantów – zaznacza dyrektor zarządzający PGL.

Ile maszyn pozyska LOT?

W roku 2018 z usług LOT skorzysta niemal 9 mln pasażerów. To niemal dwukrotny wzrost w stosunku do 2015 roku, gdy na pokładach podróżowało rocznie 4,3 mln pasażerów. Przewoźnik dysponował wówczas flotą 45 samolotów, a do końca tego roku ma się ona zwiększyć do ok. 80 maszyn.

– Do końca następnego roku mamy zakontraktowane dostawy, które pozwolą zwiększyć tę liczbę do ok. 90, co odzwierciedla nasze plany rozbudowy siatki połączeń. W perspektywie kolejnych lat możemy mówić o dalszym dynamicznym rozwoju floty – przyznaje Kluziński. Na precyzyjne oszacowanie nowej liczby samolotów jest jednak na tym etapie za wcześnie.