Zaakceptowanie pomocy publicznej, a następnie jej zwrot, wiąże się dla Lufthansy z przejściem znaczącej restrukturyzacji. Koszt procesu, w tym ludzki, może być ogromny - władze przewoźnika szacuje, że zwolnienimi zagrożonych jest ponad 26 tys. pracowników, informuje Agencja Reutera.
Jeszcze kilka tygodni temu, władze Lufthansy wyrażały obawy, że ograniczenie skali działalności przewoźnika po kryzysie spowoduje konieczność zredukowania 10 tys. miejsc pracy. Jak wynika z najnowszych wypowiedzi osób z kierownictwa spółki, wcześniejsze, dla wielu pracowników zatrważające prognozy, były i tak zbyt optymistyczne. Po środowym (10.6.) spotkaniu ze związkami zawodowymi działającymi w Lufthansie, rzeczniczka przewoźnika powiedziała, iż firma szacuje nadwyżkę pełnych etatów na 22 tys., co przekłada się na 26 tys. pracowników, czyli liczbę osób odpowiadającej populacji takich miast w Polsce jak Żagań w woj. lubuskim czy Jarocin w Wielkopolsce.
Jak spłacić pomoc publiczną? Zwolnienia to tylko jeden z elementów zakrojonego na szeroką skalę programu restrukturyzacji spółki, który umożliwi spłatę 9 mld euro (prawie 10,3 mld dolarów) pomocy publicznej dla spółki oraz zahamować rosnące straty wywołane trwającą pandemią koronawirusa COVID19, dobijającej popyt na podróże lotnicze. Oprócz pozbywania się pracowników, Lufthansa planuje sprzedaż części majątku należącego do spółki. W niedawnym, o
bszernym wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”, Carsten Spohr, prezes Lufthansy, nie wykluczył sprzedaży spółek zajmujących się np. cateringiem, IT czy ubezpieczeniami.
Na 25 czerwca Lufthansa zaplanowała nadzwyczajne zgromadzenie udziałowców spółki, na którym akcjonariusze z prawem głosu będą głosowali nad zgodą na przyjęcie pomocy publicznej od rządu Niemiec. Do tego czasu, władze Lufthansy chcą przygotować szczegóły planu naprawczego, stąd obecnie starają się dojść do porozumienia ze związkami zawodowymi, tak by uzyskać zgodę na zastąpienie pełnych etatów pracowników pracą na część etatów, jak również na inne sposoby redukcji kosztów pracy.
- Decyzje w tej kwestii jeszcze nie zapadły, ale już teraz jest oczywiste, że przyszłością są nowoczesne modele pracy, których jasną podstawą jest zasada: mniej pracy, mniej wynagrodzenia - mówił w niedawnym wywiadzie Spohr.
Związek zawodowy UFO, skupiający pracowników personelu pokładowego, zażądał by Lufthansa zobowiązała się do unikania dokonywania przymusowych zwolnień pracowników. Jednocześnie przedstawiciele związku zadeklarowali, że ciężko pracują nad wypracowaniem porozumienia przed walnym zgromadzeniem akcjonariuszy spółki.
Związek zawodowy skupiający pilotów poinformował, że jego członkowie zgodzili się na redukcję swoich wynagrodzeń do 45 proc., co łącznie przyniosłoby oszczędności w wysokości 350 mln euro. W zamian piloci chcą, by Lufthansa zachowała tak wiele miejsc pracy, jak tylko jest to możliwe.
2 mld euro straty w I kwartaleObecnie w powietrzu jest 160 z 760 maszyn przewoźnika, według prognoz w przyszłym roku pozostać uziemionych może nawet 300 maszyn. Za około trzy lata po zapowiadanych redukcjach, flota liczyć będzie 100 samolotów mniej niż w 2019 roku. Każda „uziemiona godzina” to obecnie strata około miliona euro. Tylko w pierwszym kwartale roku LH odnotowała stratę niemal 2 mld euro, głównie poprzez redukcję połączeń dalekiego zasięgu, w drugim kwartale strata ta będzie nieporównywalnie większa. Redukcja floty oznacza mniej pracy nie tylko dla personelu samej linii lotniczej, ale też mniej pracy w warsztatach, cateringu i innych spółkach i firmach zależnych.