Lufthansa pogłębia cięcia floty i planuje wyeliminować z użytkowania swoje największe odrzutowce pasażerskie – donosi "Bloomberg". Na złom trafią pozostałe airbusy A380 i trochę mniejsze A340 oraz najstarsze Boeingi 747-400.
Największe europejskie linie lotnicze wycofają wszystkie czterosilnikowe samoloty, ponieważ nie są w stanie ich zapełnić. Kryzys wywołany wirusem COVID-19 spowodował gwałtowny spadek popytu na międzynarodowych trasach międzykontynentalnych, do obsługi których wykorzystywane były słynne super jumbo i jumbo jety.
Przewoźnik, które swoje główne węzły posiada we
Frankfurcie nad Menem i Monachium, skupi się w najbliższych latach na bardziej opłacalnych krótkich i średniodystansowych trasach, głównie krajowych i na Starym Kontynencie. Do ich obsługi wystarczą wąskokadłubowe i dwusilnikowe mniejsze maszyny.
Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 zmusiła Lufthansę do skorzystania z
rządowego pakietu stabilizacyjnego. Decydenci z Berlina w zamian za dwa miejsca w radzie nadzorczej i 20 proc. udziałów przekazali narodowym liniom lotniczym dziewięć mld euro w formie dokapitalizowanie i długoterminowych pożyczek. Nadzieje na szybki proces odnowy prysnęły przez kolejny wzrost zachorowań wirusem COVID-19 w całej Europie.
Lufthansa oszczędzi jedynie kilka najmłodszych we flocie airbusów A340-600, które będą latać na bardziej ruchliwych trasach, podobnie jak znacznie nowocześniejsze A350. Do ich obsługi potrzeba średnio 220 osób, wliczając załogę, personel pokładowy, techniczny i zatrudnionych w gastronomii.
Kilka dni wcześniej pojawiły się plany redukcji nawet 40 tys. miejsc pracy. Flota na pewno będzie mniejsza o blisko 100 samolotów. 200 maszyn nie będzie wykorzystywanych do operacji lotniczych aż do 2022 roku.
Boeingi 747 pożegnały już linie
Qantas oraz
British Airways. Airbusy A380 zostały wycofane z floty holdingu
Air France-KLM. Redukcję wersji A340 przeprowadza z kolei hiszpańska
Iberia.