Lufthansa nie osiągnęła jeszcze porozumienia ze związkami zawodowymi w sprawie pakietu mającego na celu obniżenie kosztów wynagrodzeń dla pracowników – informuje Agencja Reutera. Na początku bieżącego tygodnia swoje zastrzeżenia do rządowego pakietu ratunkowego zgłosił z kolei Heinz Hermann Thiele, główny udziałowiec linii lotniczej.
Narodowy przewoźnik powietrzny Niemiec prowadzi nadal rozmowy z dwoma związkami zawodowymi (pilotów oraz personelu pokładowego, odpowiednio VC i UFO) i próbuje zawrzeć z nimi ugodę jeszcze przed czwartkowym nadzwyczajnym zgromadzeniem akcjonariuszy. Z kolei związek pracowników usług (Verdi) zaplanował kolejne negocjacje dopiero w piątek. Według przewoźnika to dowód na to, że
druga strona nie była wystarczająco przygotowana do osiągnięcia kompromisu.
Lufthansa mocno ucierpiała w wyniku przedłużającego się załamania podróży z powodu kryzysu wywołanego wirusem COVID-19. Narodowy przewoźnik powietrzny Niemiec był zmuszony do szukania pomocy ze strony państwa. Komisja Europejska zatwierdziła
rządowy pakiet ratunkowy dla linii lotniczej w wysokości 9 mld euro. Zakłada on oddanie decydentom z Berlina dwóch miejsc w radzie nadzorczej oraz 20 proc. udziałów. Taki układ nie odpowiada jednak Thiele. Miliarder posiada 15 proc. akcji przewoźnika i wciąż szuka alternatywnych opcji rozwiązania sytuacji, która jeszcze dwa tygodnie wcześniej wydawała się już opanowana.
Lufthansa ostrzegła w zeszłym tygodniu, że brak zabezpieczenia zgody głównego akcjonariusza do przyjęcia rządowego pakietu ratunkowego może zmusić narodowego przewoźnika do złożenia wniosku o ochronę przed wierzycielami na mocy niemieckiego prawa upadłościowego. Zatwierdzenie państwowej pomocy wymaga 2/3 głosów udziałowców podczas nadzwyczajnego zgromadzenia akcjonariuszy, które odbędzie się w czwartek.
Obecnie w powietrzu jest
160 z 760 samolotów Lufthansy. Według prognoz w przyszłym roku pozostać uziemionych może nawet 300 maszyn. Za około trzy lata po zapowiadanych redukcjach, flota liczyć będzie 100 samolotów mniej niż w 2019 roku. Każda „uziemiona godzina” to obecnie strata około miliona euro. Tylko w pierwszym kwartale roku firma odnotowała stratę niemal 2 mld euro, głównie poprzez redukcję połączeń dalekiego zasięgu. W drugim kwartale strata ta będzie nieporównywalnie większa. Redukcja floty oznacza mniej pracy nie tylko dla personelu samej linii lotniczej, ale też mniej pracy w warsztatach, cateringu i innych spółkach i firmach zależnych.