Nastawiony na eksport kraj przemysłowy potrzebuje silnego ruchu lotniczego – uważa dyrektor generalny Lufthansy, wskazując, że niemiecka branża lotnicza cierpi, gdyż spada poziom łączności lotniczej, zwłaszcza w mniejszych portach największego rynku lotniczego Europy. Realizacja lotów z Niemiec ma być nawet osiem razy droższa.
„Klasyczna” agenda Unii Europejskiej, pod naporem Berlina i Paryża, opiera się obecnie na coraz szybszym wdrażaniu w życie zapisów „Zielonego Ładu”. Implementacja – podobno – proekologicznych zasad zaczyna negatywnie oddziaływać na unijną branżę lotniczą, zwłaszcza niemiecką. Zachodni sąsiedzi Polski nie zdołali jeszcze odbudować ruchu lotniczego do poziomu sprzed 2019 roku, a za rogiem czekają już kolejne trudności, które jeszcze bardziej spowolnią proces obdudowy rynku, który może się jeszcze skurczyć.
Niekonkurencyjne środowisko
Pandemia naruszyła budżety prawie wszytskich linii lotniczych na świecie, a większość rządów, aby branża wyszła z dołka wstrzymał duży wzrost opłat. Inną drogę obrały władze federalnego, jak i związkowe Niemiec, decydując się na podniesienie taryfikatora opłat lotniskowych, ale także nałożenie na branżę lotniczą zupełnie nowych podatków.
W efekcie
Ryanair zamknął bazy w Dortmundzie, Dreźnie i Lipsku. Irlandzki niskokosztowiec aż o 60 proc. ograniczył podaż lotów z Hamburga. Hanzeatyckie lotnisko czeka także redukcja oferowania przez linie
Eurowings i
Condor. Powód jest jeden: wywindowanie opłat spowodowało, że niemieckie porty lotnicze stały się niekonkurencyjne względem odpowiedników z innych państw Unii Europejskiej.
Politykę Berlina dosadnie skrytykował już dyrektor generalny Grupy Lufthansy, a teraz ostrej krytyki dopuścił się prezes niemieckich linii lotniczych, które
tracą rentowność. – Nastawiony na eksport kraj przemysłowy potrzebuje silnego ruchu lotniczego – wyznał Jens Ritter, dodając, że „Niemcy nie mogą pozostać w tyle”. Zdaniem Niemca, słowa krytyki z różnej strony są w pełni uzasadnione, gdyż poziom łączności międzynarodowej „cierpi”, szczególnie w regionach oddalonych od węzłów komunikacyjnych.
Niemcy osiem razy droższe
Prezes Lufthansy wskazuje, że za jeden lot między Dreznem a Barceloną, który wykonywany jest przez airbusa A320, w Niemczech pobiera się od przewoźnika 4 200 euro podatku z tytułu opłaty od ruchu lotniczego, opłaty za ochronę i żeglugi powietrznej. W tym samym czasie w pobliskiej linie lotnicze płacą 540 euro, czyli osiem razy mniej. – Konsekwencja jest jasna: pasażerowie z regionu Drezna coraz częściej decydują się na podróż do Pragi i stamtąd rozpoczynają swoją podróż. I nie jest to odosobniony przypadek: w każdej niemieckiej lokalizacji podatki państwowe są znacznie wyższe niż w sąsiednich krajach europejskich – podkreślił Ritter.

Dane: LufthansaNaczelny niemieckiego flagowca krytykuje Berlin, wskazując, że niemieckie władze masowo podnoszą podatki, kiedy np. Dania podatek od ruchu lotniczego zniosła 15 lat temu. Od czasu pandemii daniny od lotów długodystansowych w Niemczech wzrosły o 71 proc. oraz aż o 111 proc. w przypadku rejsów krótkodystansowych.
– Tracimy łączność. Ogłoszone w ostatnich dniach przez kilka linii lotniczych plany redukcji pokazują, że czas działać. Rząd federalny powinien znieść podatek lotniczy – zaznaczył Jens Ritter, apelując jednocześnie o rezygnację z podatku od ilości mieszanego paliwa tradycyjnego ze zrównoważonym, który ma wejść w życie w 2026 roku.