Lwów z imponującym wzrostem. LOT do Toronto nie poleci

W samym tylko grudniu, miesiącu powrotów do domu na Sylwestra i Święta Bożego Narodzenia, ruch we lwowskim porcie wzrósł, licząc rok do roku, o 59%.  Ze 130 600 pasażerów aż 113 800 przybyło w ostatnim miesiącu roku do Lwowa lotami międzynarodowymi (wzrost r/r o 59,3%). Ruch wewnętrzny przyniósł 16 800 podróżnych (wzrost o 17,5%). Grudzień był rekordowym miesiącem we Lwowie w skali całego 2018 roku.

Emigracja przyczyną sukcesu

Przez całe ostatnie dwanaście miesięcy z lotniska im. Daniela Halickiego skorzystało 1,59 miliona pasażerów, co przyniosło wzrost o niebywałe 48% wobec danych za 2017 rok. Z tej liczby 1,39 milionów podróżnych skorzystało z lotów międzynarodowych. To ta grupa głównie napędza wzrost statystyk. Dane za 2018 rok w tej kategorii są o 53,5% wyższe od tych za rok poprzedni. Lot na kierunkach krajowych obsłużyły 208 300 klientów, co dało wzrost o „ledwie” 19,7%.

Widać, że największy wpływ na wzrosty lwowskiego lotniska mają przybywający zza granicy Ukraińcy. Bolesna prawda jest taka, że wielu mieszkańców tego kraju nie stać na latanie. PKB nad Dnieprem w 2013 roku osiągało poziom ponad 183 mld dolarów. Po 2014 roku i krwawej masakrze na Majdanie, rozpoczęciu przez Rosję okupacji Krymu, wybuchu wojny na wschodzie kraju i odcięciu Ukrainy od rynku rosyjskiego, z którym to państwo było związane od dziesięcioleci, PKB gwałtownie spadło. W 2017 roku wynosiło 112,2 mld dolarów.

Jednocześnie otwarcie się Unii na podróżnych z Ukrainy i zniesienie wymogu wiz dla tych z nich, którzy posiadają paszporty metryczne, spowodowało napływ Ukraińców na europejskie rynki pracy. Tylko w Polsce, gdzie średnia pensja jest czterokrotnie wyższa niż na Ukrainie, przebywa ponad 2 milionów Ukraińców. To tę grupę stać na lot do Lwowa. Pokazują to otwierane nawet w naszych portach regionalnych połączenia z ukraińskimi portami lotniczymi.

Propozycja LOT-u?

W ostatnich dniach ukazała się informacja o rzekomej chęci uruchomienia przez LOT bezpośredniego połączenia Lwowa do Toronto. Powoływano się przy tym na informacje z ukraińskich mediów, gdzie Tatiana Romanowska, prezes portu lotniczego we Lwowie, powiedziała w wywiedzie, że nasz narodowy przewoźnik złożył jej taką propozycję. LOT miałby oddelegować do obsługi połączenia Dreamlinera 787-8.

Cały plan miał spalić na panewce z powodu ukraińskich przepisów, które zakazują zagranicznym przewoźnikom realizować połączeń bezpośrednich na innym kierunku niż państwo, które jest ich siedzibą.

Oznaczałoby to, że LOT próbował rozpocząć rozmowy bez znajomości przepisów obowiązujących na Ukrainie, co jest samo w sobie zaskakujące. Nasze wątpliwości potwierdziły linie, które zdecydowanie zaprzeczyły jakoby miały plany latania ze Lwowa na trasach transatlantyckich. Cała informacja wygląda więc raczej na myślenie życzeniowe prezes Romanowskiej niż faktyczne negocjacje.

Trudno dostrzec co chciałby osiągnąć nasz przewoźnik otwierając loty ze Lwowa do Toronto. Wykorzystywane są do tego połączenia Lwowa z lotniskiem Chopina, który jest głównym hubem LOT-u. Po co PLL miałyby pozbywać się części klientów latających do Toronto z Warszawy? Oznaczałoby to dzielenie ruchu na dwa strumienie, co w obecnej sytuacji wydaje się całkowicie pozbawione sensu.