Po zeszłotygodniowym przejęciu turystycznej linii Condor przez Polską Grupę Lotniczą, sytuację komentują niemieckie media – ich odbiór tej sytuacji jest jednak znacznie mniej optymistyczny niż w Polsce. Największe dzienniki w Niemczech mają wątpliwości, czy Condor pod skrzydłami PGL-u będzie dalej się rozwijał.
Czy to przejęcie jest ekonomicznie sensowne, zastanawia się wpływowy tygodnik Der Spiegel. Opisując gorący piątek, tygodnik zauważa 16 tweetów kancelarii premiera i ministerstwa Jacka Sasina w niecałe półtorej godziny. I cytuje jeden z nich: „Polska gospodarka i jej firmy nie mają już kompleksów”. „Make Poland Great Again” – konstatuje ironicznie Der Spiegel i przypomina, że jeszcze w 2013 roku blisko było do przejęcia LOT-u przez Lufthansę. Wtedy jednak postawiono na fundusze polskiego podatnika.
Czy transakcja będzie opłacalna?Gerald Wissel, szef domu doradczego Beratungshauses Airborne Consulting zauważa w rozmowie z tygodnikiem, że mało prawdopodobne, by transakcja zwróciła się LOT-owi. Między liniami brak na razie jakichkolwiek synergii. Chyba że cała działalność firmy przeniesiona zostanie do Polski, gdzie zdecydowanie niższe są koszty personalne.
Temu z kolei zaprzecza szef polskiego przewoźnika. Jednym z problemów dla LOT-u/Condora stać się może sama Lufthansa. Wejście PLL LOT na ten rynek może być uznane za frontalny atak na hub we Frankfurcie, gdzie z kolei Condor zależny jest obecnie od feedujacych go połączeń Lufthansy. Obecnie, gdy pasażer z Hamburga chce polecieć linią Condor np. do Las Vegas, korzysta z reguły z dolotu maszyną niemieckiego przewoźnika i dopiero nad Menem wsiada na pokład Condora.
Ceny, jakie Condor płaci Lufthansie za „dolot”, są jednak o wiele niższe od cen katalogowych. Jeśli Lufthansa je podniesie lub nawet zerwie umowę, sytuacja mogłaby się zaostrzyć. Pokusa może być silna, zwłaszcza, że niebawem startują nowe linie Edelwings, mające obsługiwać turystyczne loty dalekiego zasięgu.
Czy remedium na to miałoby być otwarcie Centralnego Portu Komunikacyjnego i przeniesienie tam operacji? Czy ta strategia zadziała, zależy też od praktycznej strony fuzji obu linii. Der Spiegel cytuje anonimowego przedstawiciela branży: „Mam właśnie déja-vu. Niedawno Etihad stał się przecież udziałowcem Air Berlin”. Jak to się skończyło, wiadomo.
„PGL gotowy wiele zainwestować”Jochen Remmert z konserwatywnej „
Frankfurter Allgemeine Zeitung“ zauważa, że przeprowadzone przed sprzedażą Condora zwolnienia – 150 osób z personelu pokładowego i 170 osób z pionu administracyjnego – obliczone było na poprawienie wizerunku Condora przed jego sprzedażą. Ale kolejne kroki „po sprzedaży” i dalsze obniżenie kosztów personalnych są wielce prawdopodobne i konieczne. Wprawdzie Condor to nie Opel, ale mechanizm może być podobny.
Sam prezes Milczarski dał już w piątek do zrozumienia, że zawsze gdy to możliwe, należy redukować koszty. Pośrednio skonstatował, że ci managerowie linii lotniczych, którzy nie wykorzystują nadarzających się sytuacji, działają jego zdaniem w niewłaściwej branży.
„
Süddeutsche Zeitung” zauważa, że z wejściem PGL do Niemiec pojawia się rynku gracz, który gotowy jest naprawdę wiele zainwestować. Dla branży turystycznej i portów lotniczych to w pierwszej chwili błogosławieństwo i oderwanie od zależności od Lufthansy i Eurowings. Sama Lufthansa musi się teraz zastanowić, jak w dalekiej perspektywie na ten krok zareagować. Do tej pory dzięki połączeniom dolotowym dla Condora nieźle na tym zarabiała. Z drugiej strony Condor stanowić będzie teraz jednak bezpośrednią i niezależną konkurencję zwłaszcza w portach lotniczych Frankfurt i Monachium. A dodatkowo wiadomo, że obie linie niezbyt za sobą przepadają. Lot skarży się na dominującą rolę Niemców w sojuszu Star Alliance i narzeka na dominację Frankfurtu w obsłudze połączeń do/z Europy Wschodniej. Wielu managerów Lufthansy patrzy zaś od lat sceptycznie na plany rozwojowe i inwestycje polskiego przewoźnika. Na razie decydujący dla Niemców wydaje się ratunek linii lotniczych, konstatuje dziennik.
Kciuki za Condora
W redakcyjnym komentarzu wpływowy dziennik gospodarczy „
Handelsblatt” pozostaje sceptyczny. O ile widzi sporo argumentów „za”, czyli np. fakt, że Condor wylądował w rękach innej linii lotniczej, a nie inwestora spoza branży, i to w dodatku linii europejskiej trzymającej się wszystkich standardów, to przeważają jednak obawy. Przede wszystkim polityczne powody decyzji.
Polski rząd za pośrednictwem PGL udostępnia niemałe środki dla wzmocnienia narodowego przewoźnika i dla jego wzmożonej ekspansji poza granicami kraju. Również „Handelsblatt” przywołuje przykład Etihad – Air Berlin, który zakończył się katastrofą, czyli upadkiem przejętej i poważnymi kłopotami finansowej przejmującej go linii, mimo jej jeszcze solidniejszego zaplecza. Dziennik trzyma kciuki za Condora i ma nadzieję, że polski zarząd skorzysta z doświadczenia i zaufa obecnym osobom zarządzającym firmą.