Śmigłowce i drony wykorzystuje polska policja, aby karać kierowców przekraczających prędkość na autostradzie – informuje Rzeczpospolita. W ten sposób mundurowi patrolują łódzkie odcinki autostrad A1 i A2.
Jak podaje
dziennik, policjanci koncentrują się zwłaszcza na kierowcach samochodów ciężarowych. Ich „wyczyny” są monitorowane i nagrywane za pomocą kamery zainstalowanej na śmigłowcu. Sygnał z urządzenia, umieszczonego na helikopterze, jest przekazywany bezpośrednio do ekip w radiowozach. I to na jego podstawie policjanci mogą zatrzymać delikwentów przekraczających prędkość i stwarzających zagrożenie na drogach.
Łódzka policja jest przekonana o skuteczności tej nowoczesnej metody. – Dostawaliśmy od kierowców sygnały, że kierowcy tirów blokują oba pasy na autostradach. Trzeba było więc zadziałać. Nie ma łatwiejszego sposobu do namierzenia takiego wykroczenia niż zarejestrowanie go z powietrza – mówi Joanna Kącka, rzeczniczka łódzkiej policji. Jak dodaje, na podstawie nagrań tylko w poprzedni weekend wypisano 80 mandatów, a trzem kierowcom odebrano prawo jazdy. Śmigłowiec, którym w celu tropienia wykroczeń na drogach posługują się policjanci, na co dzień wykorzystywany jest również do akcji "Znicz" czy "Bezpieczne wakacje".
Zdaniem ekspertów obiekty latające w służbie bezpieczeństwa to pomysł dobry, ale i stosunkowo tani, bo bezzałogowce wykroczenia mogą rejestrować same. Jak to działa? Urządzenie z góry, przez kilkadziesiąt minut nagrywa zachowania kierowców, następnie oko kamery sprawdza, czy prowadzący pojazdy stosują się do zasad. Kamera zamieszczona w dronie rejestruje również brak zapiętych pasów bezpieczeństwa czy korzystanie z telefonów komórkowych.
Drony już wcześniej przydawały się do tropienia przypadków łamania przepisów. W lutym
katowicka straż miejska i firma Flytronic z Gliwic (część Grupy WB) rozpoczęły kilkutygodniowe testy drona, pomagającego wykryć przypadki łamania przepisów antysmogowych. Umożliwia on m.in. analizę składu chemicznego dymu wydobywającego się z domów jedno- i wielorodzinnych. Nowa technologia może okazać się bardzo użyteczna, na co dowodem jest fakt, że już w pierwszej godzinie testów katowicka straż miejska wystawiła mandat w wysokości 500 zł.