O wpływie lotniska na miasto i cały region, o Modlinie, Radomiu i CPK – druga część wywiadu Związku Regionalnych Portów Lotniczych z dr Anną Miderą, prezes lotniska w Łodzi.
Przy okazji zachęcamy do śledzenia
Twittera ZRPL dzięki któremu można być na bieżąco z tym co w związku i na lotniskach w nim zrzeszonych.
Związek Regionalnych Portów Lotniczych: Jak funkcjonowanie lotniska regionalnego wpływa na rozwój Łodzi i województwa łódzkiego?Prezes dr Anna Midera: O ile pasażerowie indywidualni powoli przekonują się do lotów z przesiadką w Monachium, to dla wielu firm proces ten jest znacznie szybszy. Pasażerowie biznesowi, lecąc od nas przesiadają się najczęściej na dalsze loty do Walencji, Mediolanu, Florencji i Stuttgartu.
Tak zwane efekty indukowane lotniska były przedmiotem już kilku debat organizowanych przez lotnisko. To oczywiste, że żaden poważny biznes nie zainteresuje się inwestowaniem w miasto lub region, który nie posiada „okna lotniczego”. Bardzo często już na etapie wstępnych analiz brak lotniska jest przesłanką uniemożliwiającą jakiekolwiek dalsze rozmowy.
Proszę pamiętać, że łódzki port służy również lotnictwu ogólnemu, czyli General Aviation. W tym segmencie funkcjonują zarówno prywatne loty biznesowe (kadra zarządzająca wielu fabryk i obiektów przemysłowych zlokalizowanych w Łodzi i okolicy bardzo często korzysta z tego rodzaju transportu), jak i tzw. taksówki lotnicze, ale przede wszystkim jedna z najlepszych szkół lotniczych w Europie, kształcąca kilkuset pilotów każdego roku. Bez lotniska ten rodzaj ruchu nie byłby obsługiwany.
Do efektów pośrednich zalicza się wpływ na branżę turystyczną, a tym samym na funkcjonowanie hoteli, obiektów turystycznych, ale także przychody dla lokalnej gastronomii i wpływy z podatków. Według danych Regionalnej Organizacji Turystycznej turysta krajowy, docierający najczęściej samochodem lub koleją, „zostawia” w regionie nieco ponad 200 zł podczas jednej podróży. Turysta zagraniczny, docierający transportem lotniczym, zostawia w regionie blisko 950 zł. To istotny bodziec rozwojowy tej branży. W minionym roku Łódzka Organizacja Turystyczna i Urząd Marszałkowski zorganizowały trzy kampanie reklamowo-informacyjne na rynku brytyjskim. Zaowocowały one blisko 2 tys. brytyjskich turystów, którzy pojawili się w Łodzi. Każdy z tych turystów zostawił określone pieniądze, które zasiliły lokalny biznes. Co ważne – każdy turysta zagraniczny pozostawił statystycznie ponad 4 razy więcej swoich pieniędzy niż turysta krajowy.
Pamiętać należy również, że lotnisko to także transport ładunków i poczty. Łódzkie jest jednym z głównych centrów spedycyjnych Polski, a łódzkie lotnisko wykorzystuje swoje centralne położenie do obsługi towarowej. Firmy z Łodzi i regionu są stałymi klientami naszego cargo, wysyłając swoje towary w świat. Naszymi klientami są m.in. Hearing, Hutchinson, Dell, Gillette, ABB, Procter&Gamble, Optima. Współpracujemy z licznymi w naszym regionie firmami AGD m.in. BSH, Indesit, Whirpool. Liczymy na współpracę z fabryką Miele, która jest budowana w Ksawerowie, kilka kilometrów od naszego lotniska. Dwukrotnie zdarzyły nam się spektakularne transporty dla Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1, które sąsiadują z nami dosłownie przez płot. Po śmigłowce, które naprawiały zakłady, przyleciał AN-124 Rusłan, największy produkowany seryjnie samolot transportowy świata.
Porozmawiajmy o wyzwaniach, które stawia przed łódzkim lotniskiem, jak i całą branżą polskich polskich portów regionalnych rok bieżący. Jak wyglądają one z Pani perspektywy?Rynek lotniczy rozwija się bardzo dynamicznie. Szczególnie jest to widoczne w Polsce, a zatem rok 2019 będzie charakteryzował się wzrostem liczby pasażerów we wszystkich portach regionalnych. Zapewne większe lotniska będą rozwijały się szybciej. Jest to typowy efekt kuli śnieżnej. Wyjątek może stanowić port lotniczy w Modlinie, w którym wyraźnie widać bardzo silny wpływ polityki na procesy decyzyjne. Zazwyczaj negatywnie wpływa to na rozwój biznesu. Ograniczanie możliwości rozwoju przez jednego z udziałowców znacznie ogranicza dynamikę wzrostu liczby pasażerów w Modlinie. A biorąc pod uwagę podwójne wybory w tym roku, można się spodziewać silnych ingerencji politycznych. Trudno przewidzieć, w którym to pójdzie kierunku.
Polityka to również decyzje dotyczące „reaktywacji” lotniska w Radomiu, a właściwie budowanie tego portu od zera. Wprawdzie nie będzie to miało żadnego wpływu na sytuację na polskim rynku lotniczym w bieżącym roku, to jednak przyczyni się do skupiania uwagi na branży oraz zbędnych dyskusji i spekulacji. Osobiście jestem zdania, a proszę pamiętać, że jestem doktorem ekonomii, że planowane do wydatkowania na ten cel przez państwową spółkę Porty Lotnicze ok. 450 mln zł, zostanie zmarnowane. To pół miliarda złotych zmieni wyłącznie lokalizację z kieszeni podatników do kieszeni wyłonionych wykonawców. A nowa radomska inwestycja nie wpłynie w żaden negatywny sposób na funkcjonowanie innych lotnisk w regionie, ani w tym, ani w kolejnych latach. Przewoźnicy oficjalnie już komunikują, że z Radomia latać nie będą, że wolą Modlin, jeśli się tam pomieszczą, lub Łódź. W Łodzi mamy lotnisko, które już teraz, bez żadnych nakładów finansowych, dysponując niezbędną infrastrukturą, może z dnia na dzień przyjąć dodatkowy ruch ok. 2 mln pasażerów rocznie i odciążyć Warszawę. Odciążyć od zaraz. Istniejąca pomiędzy Łodzią a Warszawą infrastruktura umożliwia przejazd pomiędzy miastami w ciągu około 90 minut, zarówno transportem drogowym, jak i kolejowym, a w najbliższych latach ma podlegać dalszej rozbudowie. Od momentu, gdy zostałam wybrana prezesem spółki zarządzającej lotniskiem, powtarzam, że Łódź wyciąga pomocną dłoń do Warszawy w kwestiach lotniczych. I co ważne dla Warszawy – nie oczekuje za to pieniędzy na inwestycje w lotnisko, jak to się dzieje w Radomiu czy Modlinie.
W tym roku i przez kolejne 10 lat będzie nadal trwać serial pt. „Centralny Port Komunikacyjny w Baranowie”, a wybory spowodują na pewno częste zwroty akcji, które będą przykuwać uwagę widzów. Ale nie wpłynie to w żaden sposób na sytuację branży w tym roku. Niestety, największym problemem tego serialu jest ciągły brak scenariusza, ciągle zmienia się obsada aktorska, ale nikt nie pyta widzów, czy serial będzie mieć wierną i stałą widownię. Brak jasnej komunikacji rządu odnośnie planów centralnych, priorytetów, harmonogramów, planów rozwoju portów regionalnych utrudnia decyzje inwestycyjne zarządów portów lotniczych. To oczywiście nie jest wygodna sytuacja. Ważniejsza jest jednak sytuacja, jaka ma miejsce w Europie i na świecie, niż to co się dzieje na naszym wewnętrznym podwórku, ponieważ właśnie wydarzenia na rynku globalnym mają największy wpływ na sytuację rynku lotniczego. A w najbliższym czasie mamy przed sobą brexit.
Co zaś się tyczy naszych tegorocznych działań to z pewnością, poza rozmowami z licznymi przewoźnikami, będziemy się starali przekonać do siebie również LOT. Być może oferta, którą zamierzamy przedstawić naszemu rodzimemu przewoźnikowi będzie na tyle atrakcyjna, że wygra z brutalną polityką. Naprawdę możemy wspólnie ubić klasyczny interes „win-win”.
Podsumowując: w tym roku konsekwentnie, z wytrwałością i kondycją długodystansowca będziemy walczyć o nowe połączenia i tworzyć atrakcyjną ofertę dla pasażerów i przekonywać, że „Łódź [Would]! You like!”.
Pierwsza część wywiadu.