– Patrzymy raczej na rynek szybciej rozwijających się linii lotniczych, czyli low-costów. Ryanair jest tutaj największym graczem i pozwoli nam na szybki wzrost. Na tym nam teraz najbardziej zależy – podkreśliła w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Anna Midera, prezes Portu Lotniczego Łódź, z którego coraz więcej tras oferuje Ryanair.
Gość wydarzenia Take Off Welcome i Kongresu Rynku Lotniczego opowiedziała nam o siatce połączeń z regionalnego lotniska, planowanych i realizowanych inwestycjach, a także odniosła się do problemów z niedoborem personelu, co pogrążyło wiele dużych portów w mijającym sezonie letnim. Nie zabrakło również opinii o powstającym lotnisku w Radomiu.
Alicante, Bruksela czy Mediolan? Gdzie się Pani wybierze z Łodzi w najbliższych miesiącach?Wszędzie. Bardzo się cieszymy, że
mogliśmy ogłosić z Ryanairem trzy nowe kierunki, ale to nie jest najważniejsze. Ważniejszym był komunikat, że Ryanair chce się u nas rozwijać i my wiemy, że tak będzie. Śledzimy na bieżąco sprzedaż nowych kierunków, mamy porównania i jesteśmy liderem w Polsce, aczkolwiek ta sprzedaż nie jest tak dobra jak była przed pandemią. Klienci wyczekują jednak jeszcze do ostatniego momentu, jeżeli podejmują decyzję o podróży. Niemniej jesteśmy na razie zadowoleni i zobaczymy jak to będzie. Pod koniec października ruszamy bowiem z tymi połączeniami.
Jak wygląda sytuacja z Turkish Airlines? Czy prowadzone są dalej negocjacje?Problem z Turkish Airlines, to jest problem umowy rządowej z 1957 roku. Tej bariery nie przekroczymy.
A czy wrócą do Łodzi loty Lumiwings?Nie koncentrujemy się na tym. Patrzymy na rynek szybciej rozwijających się linii lotniczych, czyli raczej low-costów. Ryanair jest tutaj największym graczem i pozwoli nam na szybki wzrost. Na tym nam teraz najbardziej zależy. Realizujemy kolejne projekty, o których mam nadzieję będę mogła już zakomunikować w nadchodzącym tygodniu.
Czy to nie jest tak, że Łódź skorzystała trochę na zerwaniu negocjacji w sprawie przedłużenia umowy Ryanaira z Modlinem?Ogłosiliśmy nasze nowe kierunki już wcześniej, a Modlin miał podobno odrzucić umowę niedawno. Niemniej jednak wszystko ma znaczenie. Klimat jaki tworzy się już od jakiegoś czasu wokół Modlina ma znaczenie dla całego rynku. Jeżeli polityka będzie agresywnie wkraczać w biznes lotniczy zmuszając do podejmowania niekorzystnych decyzji, to taki przewoźnik jak np. Ryanair znajdzie sobie bardzo szybko nowe miejsce. Łódź jest najbliższym lotniskiem i dużą aglomeracją miejską, o czym wspominał ostatnio Michel O’Leary. Co więcej z łatwością możemy „przechwycić” zachodnią część Warszawy.
Tym bardziej, że zbliża się koniec prac przy S14, która domknie ekspresowo-autostradową obwodnicę Łodzi. Czy to pomoże?Dostęp do lotniska na pewno będzie szerszy. To jest zawsze ułatwieniem dla pasażerów.
A jak wygląda aktualnie współpraca z ukraińskimi SkyUp? Czy jest perspektywa na powstanie w Łodzi bazy tego przewoźnika?Sprawę w tym przypadku na pewno skomplikowała wojna. Musieliśmy zawiesić połączenie do Kijowa i to nie jest myślę jeszcze dobry moment na rozmowy o przyszłości tej linii w Łodzi. Tutaj trzeba po prostu jeszcze poczekać. Współpracujemy natomiast z Ukraine International Airlines, jesteśmy w stałym kontakcie, zrealizowaliśmy kilka ciekawych czarterów, nasza oferta się spodobała, także jesteśmy sobie coraz bardziej bliscy.
Czy była Pani już na nowym lotnisku w Radomiu?Nie, jeszcze nie miałam okazji.
Czy postrzega Pani ten port bardziej jako konkurenta niż partnera?Lotniska nie są chyba partnerami. Możemy się znać z prezesami, wymieniać informacją, ale partnerstwa nie ma, bo nie mamy żadnej biznesowej relacji. Każde lotnisko jest dla innego konkurencją, w zależności jak daleko są od siebie oddalone. Proszę spojrzeć na dane gospodarcze. Łódź jest miastem, w którym żyje 700 tys. mieszkańców. Jeżeli dołożymy do tego Pabianice czy Zgierz, generalnie wszystkie mniejsze miasta graniczące z Łodzią, to w całej aglomeracji doliczymy się ponad miliona mieszkańców. Plus obywatele Ukrainy, których liczba wzrosła w ostatnich miesiącach. To jest duży potencjał ludzi, którzy chcą podróżować. Jeżeli natomiast spojrzymy na Radom, no to mamy około 200 tys. mieszkańców. Już nie chcę innych danych przytaczać, jak liczba uniwersytetów i tak dalej. To są zupełnie inne przestrzenie, inaczej rozwijające się gospodarczo. To ma znaczenie dla funkcjonowania takich podmiotów jak lotniska.
Sam przykład poprzedniego lotniska w Radomiu, które funkcjonowało i operowało, to w jednym ze swoich ostatnich lat, kiedy prowadziło działalność, to liczba obsłużonych pasażerów osiągnęła 10 tys. Rocznie. Przy porównaniu tych być może 250 tys. w Łodzi, która też była krytykowana za... niewielką liczbę odprawionych podróżnych. Czas pokaże. Wydaje mi się, że gdyby miały funkcjonować tylko i wyłącznie zasady rynkowe, to wróżyłabym niepowodzenie. Niestety za nasze publiczne pieniądze, bo z tego co słyszę zainwestowano tam ponad 800 mln złotych.
Jakie są prognozy na najbliższe miesiące?Myślę, że mogę powiedzieć, że Łódź weszła do gry. Plany są takie, że przyszły rok będzie zdecydowanie lepszy od najlepszego poprzedniego, jakim był 2019 rok, biorąc pod uwagę rozwój czarterów, nową ofertę Ryanaira i to, co jeszcze zostanie ogłoszone na kolejny sezon letni oraz nowe projekty, o których jeszcze nie mogę powiedzieć.
Czartery trzymają się bardzo mocno?Tak i z roku na rok się rozwijają, także za każdym razem, z roku na rok, jest ich coraz więcej. Wypełnione były w tym roku, chociaż mamy jeszcze wrzesień, także miesiąc czarterowy, właściwie w 100 proc. Liczba pasażerów przerosła nasze oczekiwania, bowiem spodziewaliśmy wypełnienia na poziomie w granicach 80 proc. Szczególnie popularne były loty do Turcji.
A jakie inwestycje planowane są w najbliższym czasie?W kontekście cargo będziemy zmieniać miejsce działalności i nad tym pracujemy już od dłuższego czasu. Przeniesiemy cargo w inną część lotniska. To jest jednak projekt, o którym nie chcemy jeszcze głośno mówić. Za chwilę zacznie brakować nam miejsca w naszych magazynach, wiemy to dobrze a cargo dobrze się rozwija, więc trzeba dalej planować. Mamy odpowiednią przestrzeń, która nam to umożliwi przy współpracy z nowym partnerem.
Czy nie brakuje Wam rąk do pracy?To nie jest łatwy temat. Pracownicy oczekują zawsze więcej szczególnie w sytuacji kryzysu z jakim mamy teraz do czynienia. Próbujemy, żeby byli odpowiednio usatysfakcjonowani, może nie tylko pod względem wynagrodzenia, ale również tym jaki jest klimat w firmie i co możemy im zaproponować. Myślę, że większość jest bardzo lojalna i lubi swoją pracę. Oczywiście następują też zmiany, szczególnie w obszarze cargo. Mamy tutaj takie nasze rozwiązania i korzystamy z ofert firm, które dostarczają nam pracowników. Próbujemy sobie z tym radzić, ale nie wiemy jednak co będzie w przyszłym roku. Biorąc pod uwagę wzrost płacy minimalnej, wysoki poziom inflacji, większe wydatki na energię i gaz, to na pewno oczekiwania finansowe będą większe. Musimy im sprostać na jakimś poziomie, ale też nie będziemy przekraczać naszych możliwości.