Odbudowa potoków pasażerskich w lotnictwie zajmie prawdopodobnie około czterech lat – powiedział w wystąpieniu otwierającym III Kongres Rynku Lotniczego wiceprezes międzynarodowego stowarzyszenia przewoźników lotniczych IATA Sebastian Mikosz. Jak dodał, aby spełnił się ten optymistyczny scenariusz, branża potrzebuje przede wszystkim przywrócenia przewidywalności przepisów. IATA współpracuje z WHO i rządami państw nad zapewnieniem jak najbezpieczniejszych warunków odmrażania rynku.
Mikosz podkreślił, że tak wielkich trudności dla lotnictwa cywilnego nikt się nie spodziewał. Rok 2020 był najgorszym w historii branży, a załamanie, które przyniósł – bez porównania większe od poprzednich. W roku 2001, po atakach terrorystycznych 11 września, ruch spadł o 20%, a po wybuchu kryzysu w 2008 r. – o 5%. – Teraz w bardzo krótkim czasie ruch spadł aż o 93%. Nie wydaje się, żeby zmiana wpływająca na całościową ocenę roku mogła nastąpić w kilku jego ostatnich miesiącach – ocenił wiceprezes IATA.
Wszyscy na minusie – ale pasażerowie chcą latać
Co gorsza, kryzys ma charakter globalny. W Europie oraz Afryce praca przewozowa lotnictwa w pasażerokilometrach spadła o 99%, w Ameryce Północnej i Południowej oraz w regionie Azji i Pacyfiku o 98%, a na Bliskim Wschodzie – o 97%. – Problemy rozłożyły się więc równomiernie. Według najświeższych danych z połowy września międzynarodowy ruch lotniczy jest nadal bardzo niski. Pasażerowie muszą w wielu przypadkach liczyć się z kwarantanną. Obserwujemy też drugą falę całkowitych lub częściowych zakazów lotów do i z poszczególnych państw. Niektórzy z naszych członków w Azji i Australii już zapowiedzieli, że nie będą wykonywać rejsów międzynarodowych co najmniej do kwietnia przyszłego roku – wyliczał przedstawiciel stowarzyszenia. Ponowne otwarcie rynku odsuwa się zatem w dalszą przyszłość.
IATA przeprowadziła badania wśród 292 linii członkowskich. Wszystkie spodziewają się w tym i przyszłym roku głębokich strat: mowa o ujemnych marżach na poziomie minus 20-25%. W 2021 r. może nastąpić najwyżej o zmniejszaniu strat, i to pod warunkiem, że powróci przewidywalność warunków prowadzenia operacji lotniczych. – Zamykanie i ponowne otwieranie połączeń niszczy popyt: nikt nie planuje podróży nie dlatego, że się boi, ale nie wie, czy podróż w zaplanowanym terminie będzie w ogóle możliwa – wyjaśnił Mikosz.
Badanie konsumenckie na temat tego, czy pasażerowie są gotowi do powrotu do latania, przyniosły – zdaniem wiceprezesa IATA – zaskakujące rezultaty. – Aż 87% respondentów ma świadomość ryzyk związanych z podróżowaniem, ale deklaruje, że nie odstraszą ich one od latania samolotami – przytoczył wyniki Mikosz. Jak dodał, optymizmem napawa też natychmiastowy wzrost zainteresowania lataniem na otwieranych stopniowo rynkach wewnętrznych. – Sprzedaż biletów odbudowuje się dość szybko, mimo wydłużenia czasów podróży i – niejednokrotnie – mniejszej niż przed pandemią podaży – dodał mówca. Niestety, powrót do poprzedniego poziomu uniemożliwiają w dalszym ciągu ograniczenia administracyjne.
Zadłużenie znowu wzrośnie
Według symulacji IATA – o ile pod koniec roku przewoźnicy będą mogli wrócić do normalnego działania – dopiero w okolicach 2023-2024 r. ruch powróci do skali z roku ubiegłego. Są też jednak bardziej pesymistyczne scenariusze. Zdaniem Mikosza racjonalnym jest zakładanie okresu czteroletniego – pod warunkiem, że po drodze nie nastąpią żadne inne nieprzewidziane wydarzenia.
Wiceprezes IATA zwrócił też uwagę na długofalowe konsekwencje finansowe obecnej sytuacji. – Wiele linii lotniczych zwróciło się do rządów lub do swoich akcjonariuszy z prośbą o wsparcie. Udzielona im pomoc ma bardzo różne formy. Łączna wartość to ok. 123 miliardów dolarów, jednak aż 67 mld – ponad połowa tej kwoty – będzie musiała zostać zwrócona. Oznacza to zatem zwiększenie zadłużenia przewoźników – stwierdził. Według prognoz na koniec 2020 r. łącznie będzie ono wynosiło 550 mld dolarów.
Sposób na bezpieczeństwo – testy antygenowe przed odlotem?
– Problemy naszej branży są głębokie, ale jako IATA robimy, co możemy, by z niego wyjść – zapewnił Mikosz. Stowarzyszenie prowadzi działania lobbingowe na rzecz przywrócenia możliwości latania, a przede wszystkim – przywrócenia przewidywalności. – Zamykanie rynków w kilka dni nie powinno się powtórzyć – podkreślił mówca. Organizacji zależy szczególnie na przywróceniu ruchu długodystansowego, zwłaszcza – transatlantyckiego i transpacyficznego.
Tymczasowe środki bezpieczeństwa powinny uwzględniać zarówno wymogi sanitarne, jak i te ekonomiczne. – Oczywiście wszyscy czekamy na szczepionkę lub wyeliminowanie zagrożenia pandemicznego w inny sposób – ale nie wiemy, kiedy może to nastąpić, a zakazy lotów są problemem, z którym zmagamy się tu i teraz. Mocno optujemy za masowym testowaniem i stworzenie standardowej procedury przeprowadzania testów dla pasażerów na lotnisku, o ile będzie to możliwe – powiedział Mikosz. Jak dodał, w tym celu można byłoby masowo wykorzystywać testy antygenowe, dające wynik w 15 minut. Pasażer z wynikiem negatywnym mógłby wejść na pokład samolotu. – Bardzo blisko współpracujemy, między innymi, ze Światową Organizacją Zdrowia. Mamy nadzieję na szybkie opracowanie rekomendacji, która będzie mogła stanowić podstawę dla przywrócenia możliwości latania – podsumował.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.