– Strajki były wydarzeniem przykrym i traumatycznym dla wszystkich, także dla protestujących. Mamy więc bardzo dobre powody, aby się porozumieć. Zależy nam, aby tworzyć zgrany zespół – mówi Rafał Milczarski, prezes Polskich Linii Lotniczych LOT. Rozmowy spółki z przedstawicielami związków zawodowych trwają od listopada.
Rozmowy ze związkami zawodowymi mają potrwać
do połowy stycznia i są odpowiedzią na listopadowe porozumienie, kończące strajk w PLL LOT. Negocjacje toczą się w sprawie warunków zatrudnienia pracowników pokładowych.
Prezes przewoźnika, Rafał Milczarski, stwierdził, że spółka „nie stawia sobie żadnych terminów” na dogadanie się ze związkami. – Mamy podpisaną umowę – porozumienie o spokoju społecznym – na dwa lata. Chcielibyśmy się naturalnie porozumieć wcześniej, przed 1 stycznia, żeby zmiany regulaminowe mogły wejść w życie wraz z nowym rokiem – zaznaczył szef PLL LOT.
– Rozmowy są takie, jakie mogą być rozmowy ze związkami – nigdy nie są proste. Staramy się prowadzić te rozmowy jak najbardziej konstruktywnie, choć ograniczają nas możliwości finansowe spółki – dodał. – Przez trzy lata prowadzenia rozmów ze związkami te propozycje i oczekiwania, które były formułowane przez liderów związkowych, były kompletnie nierealne – podkreślał Milczarski.
Prezes LOT-u stwierdził, że nie zamierza komentować charakteru prowadzonych rozmów, gdyż negocjacje są nadal w toku. – Powodowałoby to więcej problemów i emocjonalnych reakcji, niż jest to warte – dodał. Zaznaczył, że reprezentujący w rozmowach spółkę Bartosz Piechota bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków w charakterze negocjatora.
Październikowe strajki w LOT szef spółki określił mianem „przykrych i traumatycznych” dla wszystkich, także dla tych, którzy strajkowali. – Mamy więc bardzo dobre powody, aby się porozumieć. Jesteśmy w procesie scalenia całego środowiska, zależy nam na tym, żebyśmy byli zgranym zespołem – mówił Milczarski.
Jak dodał, LOT stale się rozwija i stara się generować nadwyżki finansowe, ale żeby przetrwać ewentualny kryzys, trzeba mieć rezerwy gotówkowe na poziomie 20% rocznego obrotu. W przypadku LOT-u, w tym roku roczny obrót to 6 mld zł, natomiast w 2019 ma być już „istotnie większy”. – Są to więc kwoty rzędu od 1,2 do 1,5 mld zł – mówił Milczarski. Szef spółki podkreślił, że aby nie budować dalszych napięć, gdy uda się dogadać, straty te będą związkowcom anulowane. Gdyby strajk miał się powtórzyć, LOT ma „wszelkie możliwości dochodzenia strat”.