W połowie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyraził zgodę przez Polską Grupę Lotniczą PLL LOT, Aircraft Maintenance Services oraz LS Airport Services. To połączenie spółek zajmujących się przewozem, obsługą techniczną i obsługą lotniskową.
Kapitał zakładowy PGL-u wynosi 1,2 mld zł. Pieniądze te pochodzą w całości z budżetu Skarbu Państwa. W obrębie grupy zostanie utworzona m.in. nowa spółka zajmująca się finansowaniem i udostępnianiem samolotów.
– W Polskiej Grupie Lotniczej chodzi o to, żeby mądrze wykorzystać środki, żeby przełożyły się one na wzrost wartości aktywów, w które będziemy inwestować. Wbrew osobom nieprzychylnym temu pomysłowi, nie chodzi o to, by zapewniać jakąkolwiek pomoc publiczną LOT-owi, co będę powtarzać jak mantrę. Bo PLL LOT takiej pomocy nie potrzebują –
podkreślał tuż po powołaniu PGL Rafał Milczarski, prezes zarządu PLL LOT i szef Grupy.
Milczarski zadowolony z decyzji–
Decyzja UOKiK jest znakomitą wiadomością, ponieważ stanowi zielone światło dla budowy skonsolidowanej grupy lotniczej. Teraz dokonamy wszystkich stosownych zmian w Krajowym Rejestrze Sądowym. A następnie zintegrujemy PGL – powiedział Milczarski serwisowi forsal.pl.
Projekt Polskiej Grupy Lotniczej jest jednym z elementów strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Obecnie trwają prace nad strategią PGL. Celem powstania grupy było właśnie współdziałanie spółek Skarbu Państwa w ramach jednej polityki rozwoju. Celom stawianym sobie przez PGL będą podporządkowane strategie poszczególnych jej elementów, które mają zachować odrębność organizacyjną. Aktualizacji, wedle Milczarskiego, potrzebuje choćby koncepcja dalszego działania LOT-u, bo założenia spółki na lata 2016-2020 zostały zrealizowane.
– Na potrzeby PGL wybraliśmy jednego doradcę zewnętrznego. Jesteśmy w przededniu przetargu na wybór dodatkowego doradcy. Zamierzamy też m.in. przeprowadzić realne postępowanie konkursowe na to, jakimi typami samolotów będzie się posługiwała PGL - tłumaczy Milczarski.
Eksperci za…Pomysł powstania PGL-u chwalił miedzy innymi Adrian Furgalski z ZDG Tor, ale zwrócił on uwagę na potrzebę dopracowania organizacyjnego.
– Struktura nowej grupy musi być przejrzysta – zwraca uwagę Adrian Furgalski z ZDG TOR, komentując kwestię pomocy publicznej, którą narodowy przewoźnik otrzymał w roku 2012. – Rząd nie może sobie pozwolić na to, by w jakiś niejasny sposób, bez zgody Komisji Europejskiej, przekazać przewoźnikowi kolejne kwoty.
Pomysł założenia nowej grupy chwalił także dr Tomasz Balcerzak z Uczelni Łazarskiego. – Uważam, że pomysł jest dobry, zwłaszcza z głównego, jak rozumiem, powodu zorganizowania tej grupy, czyli utworzenia firmy leasingowej – stwierdza ekspert. Rynek bowiem stale rośnie, a wraz z nim wzrasta zapotrzebowanie na podmiot, który byłby w stanie leasingować samoloty. – Najbardziej doświadczonym partnerem w Polsce do tego typu przedsięwzięć jest moim zdaniem PKO BP – dodaje dr Balcerzak. Ekspert zwraca uwagę, że powszechne jest, iż w Europie Zachodniej banki inwestują w lotnictwo. W Polsce natomiast rynek wciąż raczkuje i każe czekać na swoje pięć minut.
– Ważne jest to, żeby ta grupa pracowała nie tylko ze sobą, ale również współpracowała z innymi partnerami z zewnątrz, co stwarza możliwości zwiększenia wpływów i ilości kontraktów, a z drugiej strony niweluje ryzyka, które w skali naszego kraju mogłyby się pojawić – dodaje ekspert.
A nawet przeciwDominik Boniecki z kolei przypomina, że w ostatnich latach na rynku leasingodawców lotniczych konkurencję zaostrzyły przedsiębiorstwa z Azji, dysponujące ogromnym kapitałem na zakup samolotów. Ekspert wskazuje, że rośnie także segment kredytów na zakup aktywów lotniczych, oferowanych zarówno przez banki komercyjne, jak i przez konsorcja kredytowe, w skład których wchodzą banki inwestycyjne. Dlatego, zdaniem Bonieckiego, na rynku tym występuje nadpodaż kapitału dostępnego dla linii lotniczych na finansowanie pozyskania floty samolotów. Wskutek tego, obniżeniu ulega wysokość rat leasingowych oraz wartość posiadanych samolotów. A powyższe zdarzenia mają miejsce w fazie gospodarczego rozkwitu. Dlatego, jak wskazuje ekspert, nieuchronne przejście gospodarki światowej z fazy rozkwitu w fazę kryzysu spowoduje przejęcie mniejszych leasingodawców przez graczy globalnych albo ich upadek.
– Istotnym czynnikiem konkurencyjności leasingodawców lotniczych operujących na rynku globalnym są korzyści skali. Przedsiębiorstwa te zamawiają relatywnie duże ilości samolotów, dzięki czemu cena jednostkowa statku jest wymiernie niższa od ceny katalogowej – wskazuje Boniecki i przytacza konkretne dane – wartość samolotów posiadanych przez trzech największych leasingodawców lotniczych – AerCap, GECAS oraz BBAM – wynosi ponad 70 mld dolarów. Z kolei wartość samolotów posiadanych przez 10 największych leasingodawców przekracza wartość 150 mld dol. Polski Fundusz Leasingu Lotniczego z portfelem aktywów o wartości 1 mld zł nie tylko nie znajdzie się w gronie choćby 50 największych leasingodawców na świecie, ale nie osiągnie też korzyści skali. Jego konkurencyjność względem graczy globalnych będzie, zdaniem eksperta, niska.