Cztery trasy pasażerskie zostaną wyłączone z sieci międzykontynentalnych połączeń linii lotniczych Emirates – informuje serwis Airlineroute. Cięcia przewoźnika z Dubaju dotyczą portów Fort Lauderdale na Florydzie, Buenos Aires Ezeiza w Argentynie, Santiago de Chile oraz Adelajdy w Australii.
Trasa do Fort Lauderdale znad Zatoki Perskiej funkcjonowała od grudnia 2016 roku. To było wówczas jedenaste połączenie z Dubaju do Stanów Zjednoczonych. Początkowo codzienne loty obsługiwały boeingi B777-200LR. Później częstotliwość tych rejsów została skrócona do czterech w tygodniu.
Powrót trasy na Florydę początkowo planowany był na 1 września, ale ostatecznie został odwołany na nieokreślony czas. Emirates do tego regionu Stanów Zjednoczonych będą jednak latać, ale do Orlando. Rejsy obsłuży od września Boeing 777-300ER.
Oprócz rezygnacji z jednej z tras do Stanów Zjednoczonych
przewoźnik znad Zatoki Perskiej nie poleci jesienią również do stolic Chile i Argentyny oraz do jednej z planowanych wcześniej destynacji w Australii.
Emirates obsługiwały przed wybuchem pandemii cztery tygodniowe rejsy do Buenos Aires oraz trzy do Santiago. Obie trasy miały międzylądowanie w brazylijskim Rio de Janeiro. Linie lotnicze z Dubaju nie powrócą również do Adelajdy, chociaż zachowają połączenia z Brisbane, Melbourne, Perth i Sydney.
Przewoźnik z Bliskiego Wschodu utrzyma również dwie trasy do Nowego Jorku, ale tym razem międzykontynentalne loty na tym odcinku będą realizowane z międzylądowaniem w Atenach, w przypadku rejsu do portu Newark-Liberty oraz z międzylądowaniem w Mediolanie, w przypadku rejsu do portu JFK.